Radni PiS: Atak na media publiczne to zasłona dymna, by ukryć inne działania rządu [wideo, foto]
Bydgoscy radni Prawa i Sprawiedliwości złożyli pismo do prokuratury w sprawie działań podjętych przez nowy rząd wobec mediów publicznych. Jak podkreślił szef klubu, Jarosław Wenderlich, podobne pismo złożą także parlamentarzyści. Przedstawicieli koalicji rządzącej odpowiadają na zarzuty działaczy PiS.
Zdaniem Jarosława Wenderlicha, szefa klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości, czasowe wyłączenie sygnału TVP Bydgoszcz oraz strony internetowej kanału to złamanie Konstytucji.
- Konstytucja, artykuł 54 stanowi, że każdy ma prawo do informacji, a rolą właśnie rozgłośni regionalnych, oddziałów regionalnych telewizji jest zapewnienie informacji. Mając na uwadze powyższe, wnosimy o podjęcie działań i to przez rzecznika praw obywatelskich, i przez przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz przez prokuraturę. Podnosimy także, mając na uwadze przepisy prawa prasowego, iż ograniczanie krytyki jest penalizowane. W związku z tym wystąpiliśmy do prokuratury, by dokonała oceny takich czynności.
„To jest zasłona dymna"
- Sprzeciwiamy się atakowi na media publiczne, ale jednocześnie mamy świadomość, że ta akcja jest też zasłoną dymną dla innych działań rządu - podkreśliła radna Grażyna Szabelska. - To, można powiedzieć, zasłona dymna, która spowodowała, że mniej albo w ogóle rząd nie mówi o pakcie migracyjnym, który w tym czasie został przez ten rząd przyjęty. Udało się rozpostrzeć zasłonę dymną na niebezpieczeństwa, które czekają Polaków. Oczekujemy od pana premiera Tuska, by wyjaśnił Polakom, by poinformował również bydgoszczan, którzy być może również w tym roku już, zaczną borykać się z problemem przyjmowania nielegalnych imigrantów.
Grażyna Szabelska wspomniała także o sygnałach, że w mieście trwają już pierwsze przygotowania do przyjęcia relokowanych w ramach paktu imigrantów. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy bydgoski ratusz. Jak czytamy w przesłanym przez jego rzeczniczkę Martę Stachowiak komunikacie: „To ordynarne kłamstwo PiS-owskie".
„Uzdrawianie mediów publicznych"
Do powyższych słów odnieśli się politycy z koalicji rządzącej. Arkadiusz Myrcha, sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości mówi:
- Jeśli mówimy o odcięciu od informacji publicznej, nastąpiło to w końcówce 2015 roku, kiedy to zmiany wprowadzone przez rząd Beaty Szydło i polityków PiS-u tak naprawdę zamieniły informacje, które powinny płynąć mediów publicznych, na partyjną propagandę - mówi Myrcha. - W tej chwili działamy metodami takimi, jakie są możliwe i w sytuacji, do jakiej doprowadził pan prezydent. Wnioski o likwidację poszczególnych spółek medialnych znajdują się w sądzie. Zakładam, że niedługo będą zarejestrowane i będzie trwał kolejny etap uzdrawiania sytuacji na polskim rynku medialnym, mówię o mediach publicznych (...) - podkreśla Arkadiusz Myrcha.
„Media publiczne dla wszystkich"
- To nie była zasłona dymna - tak na wypowiedz bydgoskich polityków PiS odpowiedział poseł PSL Zbigniew Sosnowski. - Uważnie słuchałem debaty w Parlamencie Europejskim na ten temat. Wyraźnie było powiedziane, że to, co się działo teraz, tak naprawdę nie ma decydującego znaczenia. Było to tylko potwierdzenie tego, co wszyscy wiemy i wiemy też, że pan Mateusz Morawiecki, jako premier zaprotestował. Decyzje, które teraz zapadały w Brukseli nie są kluczowe. Kluczowe zapadną, ale w innym momencie. A co do mediów publicznych, powinny być dla wszystkich - powiedział polityk startujący w wyborach z listy Trzeciej Drogi.
Więcej w relacji Jolanty Fischer i Michała Zaręby.