Stymulator nerwu ma zmniejszyć ciężką niewydolność serca
Wszczepiony stymulator nerwu błędnego ma zmniejszyć ciężką niewydolność serca u pacjentki, która od lat cierpi na tę chorobę. Pierwszą taką operację w Polsce wykonali przed tygodniem lekarze 4. Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.
Jak powiedział w poniedziałek na konferencji prasowej kierownik kliniki kardiologii Piotr Ponikowski, innowacyjność tej metody polega na tym, że stymulator nie oddziałuje na serce, lecz na nerw, który odpowiada za pracę serca.
"Dochodzi w tym przypadku do neuromodulacji. Chora ma już od lat stymulator serca, który reguluje pracę tego organu. To nowe, właśnie wszczepione urządzenie wysyła natomiast sygnały do nerwu i centralnego układu nerwowego. Ono nie stymuluje serca" - dodał Ponikowski.
Kardiolog dr Dariusz Jagielski wytłumaczył, że w nowej metodzie jedna z elektrod stymulatora została wszczepiona na szyi pacjentki do nerwu błędnego. "To była najtrudniejsza część naszego zadania, by wypreparować nerw błędny, który ma ok. 2,5 mm i nałożyć na niego elektrodę w formie opaski" - mówił lekarz.
Jak podkreślił dr Adam Kołodziej, lekarze mają możliwość odpowiedniego dostosowywania pracy stymulatora i będą ją korygować w ciągu kilku tygodni w zależności od wyników i samopoczucia pacjentki.
Ponikowski zaznaczył, że celem operacji jest nie tylko poprawienie jakości życia pacjentki, lecz również przedłużenie jej życia. "Ta metoda pojawiła się na świecie przed kilkoma laty i wciąż trwają dyskusje i badania m.in. nad tym, czy ma wpływ na rokowanie właśnie dla długości życia, czy tylko wpływa na jego jakość, umożliwiając pacjentom lepsze funkcjonowanie" - powiedział szef kliniki kardiologii.
Lekarze z 4. Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu mają zamiar w ciągu kilkunastu miesięcy wszczepić jeszcze kilkanaście takich stymulatorów nerwu. Dotychczas na świecie wykonano ok. 300 takich zabiegów. (PAP)