Startuje 25. Bydgoski Festiwal Operowy. „Były pomysły, by w gmachu zrobić octownię"
Artyści śpiewając połykali pył od cegieł, melomani wychodzili ze spektaklu cali w kurzu, a pracownicy opery warszawskiej przed przyjazdem sprawdzali, czy zmieszczą się w łóżkach hotelu Pod Orłem. Początki Bydgoskiego Festiwalu Operowego wspominali goście Magdy Jasińskiej w audycji „Regionalny Punkt Widzenia”.
BFO w tym roku świętuje 25. jubileusz. - Bardzo dobrze pamiętam, gdy nagle pojawił się u mnie młody chłopak - Maciej Figas i zapytał, czy jest możliwe, by miasto wsparło finansowo - w jego umyśle już istniejący - festiwal operowy – wspomina Edwin Warczak, były prezydent Bydgoszczy, który zdecydował o wsparciu przez miasto pierwszej edycji BFO. - Odpowiedziałem, że tak. Nie zdawałem sobie sprawy, jakie konsekwencje to wywoła, bo decyzję podjąłem wbrew budżetowi. Potem przez trzy lata, co kwartał, musiałem się z niej tłumaczyć przed Regionalną Izbą Obrachunkową.
Edwin Warczak dodaje, że dobrze wiedział, że wsparcie opery było wtedy bardzo ważne. - Wielu mówiło, że tak wielki gmach operowy nie jest w Bydgoszczy potrzebny. Były pomysły, by zrobić tu np. magazyny octów.
Początki festiwalu doskonale pamięta Urszula Guźlecka – dziennikarka, która relacjonuje go od początku w TVP3 Bydgoszcz. - My dziennikarze lubimy, gdy dzieje się coś innego niż zwykle, a tu festiwal miał się odbywać na placu budowy, gdzie pełno desek, zwisających kabli czy gołych żarówek - wspomina. - Wchodziliśmy do opery z ekipą trochę, jak do sezamu. Wiedzieliśmy, jak wygląda wnętrze gmachu w budowie, ale byliśmy bardzo ciekawi, jak będzie to wszystko wyglądało, gdy na składanych krzesłach usiądzie tam publiczność.
Urszula Guźlecka zapamiętała też niezwykły entuzjazm wszystkich, którzy pojawili się na imprezie. - Ludzie przyszli odświętnie ubrani i kupili ten festiwal od razu – wspomina. - Wykonawcy też byli zachwyceni. Robiłam wywiad z Adamem Kruszewskim, który przyjechał z Warszawską Operą Kameralną, by wystawić tu „Don Giovanniego” Mozarta. Mówił, że – choć podczas śpiewania muszą z trudem przełykać pył od cegieł - są zauroczeni.
Piotr Karczewski – koordynator pracy artystycznej w Operze Nova wspomina, że początkowo bardzo trudno było namówić dyrektorów czołowych teatrów muzycznych w kraju, by wystąpili na placu budowy. - Po pierwotnym szoku panowie dyrektorzy zrozumieli jednak to, co się dzieje – że jest taki moment, że można pomóc innemu zespołowi w zdobyciu nowej siedziby, o której w Bydgoszczy się mówi i marzy, a która w tamtych czasach była stawiana pod znakiem zapytania - opowiada. - Pamiętam wycieczki przedstawicieli poszczególnych teatrów, z dyrektorami na czele, którzy wizytowali gmach i po centymetrze analizowali, czy będą mogli wystawić tu swoje przedstawienie. Przypominam sobie też sytuację, gdy pani z teatru w Warszawie sprawdzała szerokość łóżek w hotelu Pod Orłem, bo miała obawy, czy aby artyści warszawscy się na nich zmieszczą.
25. Bydgoski Festiwal Operowy rozpoczyna się już w najbliższą sobotę (21 kwietnia) w bydgoskiej Operze Nova premierą baletu Prokofiewa „Romeo i Julia” w wykonaniu gospodarzy. Zaproszenie do stworzenia choreografii spektaklu przyjął Paul Chalmer, wybitny tancerz i choreograf, który akcję „Romea i Julii” przenosi w przestrzeń i czas epoki elżbietańskiej , w czym pomogą scenografia Diany Marszałek i kostiumy Agaty Uchman. Kierownictwo muzyczne baletu Prokofiewa objął Maciej Figas.
Polskie Radio PiK ma patronat nad tegorocznym 25. BFO. Więcej o festiwalu – tutaj.
Posłuchaj całej audycji