"Powidoki" Andrzeja Wajdy polskim kandydatem do Oscara
"Powidoki" Andrzeja Wajdy to polski kandydat do Oscara w kategorii obraz nieanglojęzyczny – poinformował w środę Polski Instytut Sztuki Filmowej.
"Powidoki" - na polskiego kandydata do nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej - wybrała Komisja Oscarowa w składzie: Sławomir Idziak, Agnieszka Holland, Anna Biedrzycka-Sheppard, Ola Maślik, Jacek Bromski, Jakub Duszyński, Paweł Mykietyn, Magdalena Sroka, Katarzyna Mazurkiewicz.
Decyzję podjęto "po długiej i interesującej dyskusji, większością głosów, przy akceptacji odmiennego wyboru niektórych członków" - napisano w komunikacie na stronie internetowej PISF.
"Film +Powidoki+ ma dużą szansę zyskać przychylność Amerykańskiej Akademii Filmowej, której członkom tak bliskie są ideały obywatelskiej wolności i swobody. Najnowszy film Andrzeja Wajdy jest przejmującą, uniwersalną historią niszczenia jednostki przez totalitaryzm" - napisano w uzasadnieniu decyzji Komisji Oscarowej.
Członkowie komisji podkreślają, że Wajda jest twórcą niezwykle cenionym wśród członków Amerykańskiej Akademii Filmowej, laureatem Oscara za całokształt twórczości; jego filmy były czterokrotnie nominowane w kategorii obraz nieanglojęzyczny.
"Andrzej Wajda zawsze w sposób szczególny odnosił się do bohaterów i ich osobistych historii. Stawiając człowieka w centrum swojego zainteresowania, nie uchyla się od wnikliwej analizy jego złożonych relacji z często brutalnie ingerującym w życie jednostki światem. Dziś warto docenić tych, którzy konsekwentnie i z wielką odpowiedzialnością potrafią pokazać los ludzki w jego indywidualnym, intymnym wymiarze, ale i w konfrontacji z niosącą zagrożenia rzeczywistością" - podkreśla komisja.
"Powidoki" to opowieść o tym, jak komunistyczna władza niszczyła wybitnego artystę, niepokornego człowieka, który sprzeciwił się doktrynie socrealizmu.
Akcja filmu rozgrywa się w latach 1948-1952. Bohaterem jest malarz Władysław Strzemiński (1893-1952), pionier awangardy w Polsce lat 20. i 30. XX w., teoretyk sztuki, pedagog w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi (obecnie ASP im. Strzemińskiego).
Główną rolę w "Powidokach" gra Bogusław Linda.
Nie pozwalając, by polityka wkraczała do jego twórczości, Strzemiński realizował własną drogę artystyczną, niezgodną z wytycznymi PZPR: "właściwy tor w sztuce to opisywać historyczny wysiłek narodu pod kierownictwem partii oraz istotę socjalistycznych przeobrażeń społecznych i cywilizacyjnych".
Na końcu filmu Wajdy rozbrzmiewa piosenka: "Ukochany kraj, umiłowany kraj".
Andrzej Wajda we wrześniowym wywiadzie dla PAP podkreślał, że poprzez film "Powidoki" pragnie "przestrzec przed interwencją państwa w sprawy sztuki".
"Stoimy wobec próby ingerencji władzy w sztukę. Mówi się o tym, jak ma wyglądać sztuka narodowa, co jest tą sztuką, a co nią nie jest. Zrobiłem film o wydarzeniach z przeszłości, który mówi, że ingerowanie w sztukę to nie jest zadanie dla władzy" - powiedział reżyser.
"Od tego, by zajmować się sztuką, są artyści, a nie władza. Jeśli sytuacja jest taka, w której ważny jest głos artystów, społeczeństwo ten głos zrozumie i przyjmie taką sztukę, jaką artyści robią. Nie ma powodu, aby ją sztucznie upolityczniać" - mówił Wajda w wywiadzie dla PAP.
"Są różne poglądy na to, jak sztuka ma się rozwijać, na ile ma służyć temu czy innemu ugrupowaniu politycznemu. Ja poprzez ten film chciałem przestrzec przed jakąkolwiek interwencją państwa w sprawy sztuki. Sztuka, jak mówił Strzemiński, powinna być oceniana nie za użyteczność, tylko za kreację, za to, że otwiera nam nowe możliwości, nowy świat, nowe spojrzenie. To jest wartość sztuki i myślę, że to pozostaje obowiązujące" - powiedział reżyser.
"Czy ten film powstał z gniewu? Nie. Raczej z mojego długiego doświadczenia. Z tego, że widziałem takie czasy i wiem, do czego one prowadzą" - podkreślił w wywiadzie Wajda.
"Powidoki" miały światową premierę na 41. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto. Następnie zostały zaprezentowane na pokazie specjalnym na festiwalu w Gdyni.(PAP)