Oscary: "Boyhood" czy "Birdman", "Ida" czy "Lewiatan"?
Niedzielna gala Oscarów zapowiada się ciekawiej niż zwykle, bo trudniej przewidzieć, kto otrzyma główne statuetki. Faworytami są "Birdman" i "Boyhood". Rozmówcy PAP z branży filmowej uważają, że w kategorii filmów obcojęzycznych "Ida" pokona "Lewiatana".
Ponad 40 mln Amerykanów, jak w latach poprzednich, zasiądzie w niedzielę przed telewizorami, by obejrzeć 87. już edycję wręczenia Oscarów - Nagród Akademii Filmowej. Niejeden z rywalizujących filmów może dopiero pomarzyć o takiej widowni, a zdobycie statuetki Oscara jest magnesem przyciągającym widzów do kin.
"W tym roku zapowiada się bardzo ciekawie, bo mamy znacznie więcej niewiadomych niż zazwyczaj. Kto dostanie statuetkę za najlepszy film, reżyserię, czy pierwszoplanową rolę męską? Są faworyci, ale to wszytko jest w tym roku totalną tajemnicą" - powiedział PAP redaktor branżowego magazynu "Variety" Tim Gray, który już od lat pisze o Oscarach.
Za głównych faworytów do tegorocznych Oscarów uważane są filmy "Birdman" Alejandro G. Inarritu oraz "Boyhood" Richarda Linklatera. Pierwszy zdobył w sumie aż 9 nominacji, a drugi - 6, w tym oba w kategorii za najlepszy film oraz najlepszą reżyserię.
Filmy te są skrajnie różne, przy czym oba są niezwykle oryginalne pod względem realizacji. "Boyhood" to prosta, mądra historia o dorastaniu. Linklater kręcił kolejne sceny filmu przez dwanaście lat; śledził proces dorastania swego bohatera, który z dziecka zmieniał się w nastolatka, ukazywał przy okazji zmiany dokonujące się w Ameryce. "Birdman" to psychologiczny komediodramat, nagrany jednym, nieprzerwanym ujęciem. Film przedstawia historię aktora (granego przez nominowanego do Oscara za tę rolę Michaela Keatona), niegdyś gwiazdę filmu o superbohaterze, który postanawia odbudować sławę i udowodnić, że ma prawdziwy talent, występując w ambitnej sztuce na Broadwayu.
"To jest bardzo ciekawy pojedynek. Lubię oba te filmy. Naprawdę w tym roku znacznie trudniej niż w latach poprzednich przewidzieć, kto wygra" - powiedział PAP dyrektor ds. programu AFI (American Film Institute) Todd Hitchcock.
Wiele niejasności dla oscarowych prognostyków wprowadziły ogłoszone na początku lutego nagrody Brytyjskiej Akademii Sztuk Filmowych i Telewizyjnych (BAFTA) oraz Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Amerykańskich Reżyserów (Directors Guild Award - DGA). Oba konkursy uważane są za wskazówkę, jak zagłosują członkowie oscarowej Akademii. Świetnie te korelacje przypomniał dziennik "Washington Post". Rok temu nagrodę za najlepszy obraz BAFTA otrzymał "12 Years a Slave", a za najlepszą reżyserię - zarówno w przypadku BAFTA, jak i DGA - "Gravity". Oscary ten układ wiernie odtworzyły. Dwa lata temu zarówno w konkursie BAFTA, jak i DGA triumfował Ben Affleck i jego film "Argo", który następnie otrzymał Oscara w kategorii najlepszy film. Jeszcze rok wcześniej i BAFTA i DGA nagrodziły czarno-biały obraz "Artysta" Michela Hazanaviciusa. Kilka tygodni później także członkowie amerykańskiej Akademii Filmowej przyznali Hazanaviciusowi i "Artyście" Oscara w kategorii najlepsza reżyseria i najlepszy film.
Ale w tym roku nagroda BAFTA za najlepszy film i reżyserię trafiła 8 lutego do Linklatera i jego filmu "Boyhood", podczas gdy tego samego dnia nagrodę DGA odebrał Inarritu za "Birdmana".
"Jeśli więc (na gali oscarowej) otworzą kopertę i okaże się, że (w kategorii najlepszy film) nie wygrał ani +Boyhood+ ani +Birdman+, ale "+Snajper+ (Clinta Eastwooda) lub +Grand Budapest Hotel+ (Wesa Andersona), to będzie to niespodzianka, lecz nie jest to niemożliwe" - powiedział PAP Hitchcock. "Generalnie myślę, że to nie będzie rok, w którym jeden film wygra większość głównych statuetek, ale statuetki się rozejdą pomiędzy kilka filmów" - dodał.
Nieco więcej pewności jest, jeśli chodzi o Oscary dla najlepszej aktorki oraz za najlepsze role drugoplanowe. Tu prasa i branża filmowa stawiają na Julianne Moore za główną rolę w filmie "Still Alice", na Patricię Arquette za rolę drugoplanową w "Boyhood" oraz J.K. Simmonsa za męską rolę drugoplanową w "Whiplash".
Zdaniem Graya od wyścigu o główną statuetkę "bardziej prawdopodobny" do przewidzenia jest w tym roku wynik wyścigu w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny, gdzie - jego zdaniem - największe szanse ma polsko-duńska koprodukcja "Ida" Pawła Pawlikowskiego. "Oczywiście nigdy nie wiadomo, ale ludzie naprawdę zachwycają się +Idą+" - powiedział PAP. Jego zdaniem szanse "Idy" zwiększa też nominacja dla filmu w kategorii najlepsze zdjęcia, co pokazuje uznanie dla tego obrazu.
Za głównego rywala "Idy" uważa się rosyjski film "Lewiatan" Andrieja Zwiagincewa. Film jest krytyką współczesnej, skorumpowanej Rosji i jest odbierany jako manifest środowisk antyputinowskich.
"Lewiatan" pokonał "Idę" w styczniu w rywalizacji o Złoty Glob w kategorii najlepszy film obcojęzyczny. Ale zdaniem Graya to niczego nie przesądza. "W Złotych Globach (przyznawanych przez Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej - PAP) głosuje mała grupa 80 osób, a w Oscarach mamy 6 tys. głosujących" - powiedział.
Dziennikarz zwrócił uwagę, że dopiero od kilku lat wszyscy członkowie akademii otrzymują na DVD kopie filmów nominowanych w kategorii obcojęzycznej. Wcześniej, by je zobaczyć musieli chodzić na specjalne pokazy i w efekcie wielu ich nie oglądało. Zdaniem Graya jeśli filmy się obejrzy i zagłosuje, to szanse "Idy" rosną. "Uważam, że ostatecznie członkowie akademii głosują na jakość, a nie po to, by wyrazić jakąś deklarację polityczną" - powiedział.
Także Hitchcock ocenił, że wygra "Ida", choć przyznał, że osobiście miałby kłopot, który film wybrać, bo oba są doskonałe. "To ekscytująca kategoria. +Lewiatan+ to też mocny film i na pewno część członków akademii na niego zagłosuje, ale stawiam na to, że wygra +Ida+. Więcej ludzi ją widziało, jest bardziej popularna, znaczą rolę odgrywa nominacja za zdjęcia" - powiedział.
Wielką miłośniczką filmu "Ida" jest amerykańska reżyserka dokumentalna Aviva Kempner, która 25 lat temu zainicjowała Festiwal Filmów Żydowskich w Waszyngtonie. "To oszałamiający film. Gdyby to ode mnie zależało, to powinien też wygrać w kategorii za zdjęcia, ale tu zapewne wygra +Birdman+" - powiedziała PAP Kempner. Jak dodała film wpisuje się w trwające w Polsce większe zjawisko odkrywania żydowskiej przeszłości i korzeni, czego przykładem jest też Muzeum Historii Żydów Polskich "Polin". "Polska nie jest wystarczająco za to chwalona" - powiedziała.
"Ale niepokoi mnie, że w kategorii obcojęzycznej wygra jednak ten depresyjny film rosyjski, gdyż głosowanie za +Lewiatanem+ jest też głosem antyputinowskim. +Ida+ jest lepsza artystycznie i ma lepsze przesłanie, ale w tej kategorii członkowie Akademii głosują politycznie" - powiedziała.
Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)