Polscy artyści mają dylemat dotyczący współpracy z Rosją
Współpraca z rosyjskimi artystami będzie utrudniona, o ile władze Rosji nie opamiętają się w postępowaniu wobec Ukrainy - ocenili polscy artyści, z którymi rozmawiała PAP. Pomimo tego dylematu prawie wszyscy podkreślali bogactwo rosyjskiej kultury.
Polscy artyści powinni współpracować z rosyjskimi, choć obecna sytuacja za wschodnią granicą budzi wiele wątpliwości - uważa Allan Starski, laureat Oscara za scenografię do "Listy Schindlera", który - podobnie jak inni odznaczeni w kwietniu medalami Gloria Artis - był pytany przez PAP o inicjatywę Roku Polski w Rosji i Roku Rosji w Polsce. W 2015 r. oba kraje mają przedstawiać swoje osiągnięcia m.in. w obszarze kultury.
"Artyści zawsze byli na czele przemian. Wychowałem się w środowisku artystów, którzy w czasach PRL-u wybiegali bardzo do przodu w stosunku do tego, co było doktryną państwa. Robiliśmy filmy, które podważały wiele dogmatów komunistycznych. Myślę, że również dzisiaj mogę liczyć na podobne stanowisko artystów na całym świecie" - tłumaczył Starski.
Również reżyser filmowy Jan Kidawa-Błoński powiedział PAP, że polskich artystów ma prawo niepokoić sytuacja na Ukrainie. "Z drugiej strony jesteśmy artystami. Utrzymywaliśmy i myślę, że powinniśmy dalej utrzymywać z artystami rosyjskimi jak najcieplejsze stosunki. W końcu Adam Mickiewicz przyjaźnił się z Aleksandrem Puszkinem, a wtedy Polska była pod zaborami. Trudno tak się nagle obrazić" - przekonywał Kidawa-Błoński.
"To jednak wyjątkowo dyskomfortowa sytuacja, w której każdy twórca, a jednocześnie obywatel III Rzeczypospolitej, powinien sam znaleźć w sobie odpowiedź i postępować zgodnie z własnym sumieniem" - podkreślił reżyser.
"Nie chcę się wypowiadać za cały świat artystyczny, bo każdy ma prawo na swój sposób to traktować. Wiem na pewno, że dopóki polityka Rosji się nie zmieni, nie zamierzam się ani afiszować, ani angażować w żadne związki polsko-rosyjskie" - powiedział PAP aktor Mirosław Baka. "Kocham rosyjską kulturę, pewnie jak wielu ludzi, bo ona jest przepiękna, bogata pod każdym względem, ale niestety te ciągotki, które wykazują teraz Rosjanie, aby znowu mieć swojego cara i do tych wielkomocarstwowych niezdrowych aspiracji, powodują, że nie chcę mieć nic wspólnego z takim narodem, przynajmniej na czas dopóki się nie opamiętają" - dodał aktor.
Ze swoimi filmami do Rosji nie pojedzie w tym roku reżyserka Dorota Kędzierzawska, autorka m.in. "Pora umierać". "To jest trudna sytuacja. Rozmawiałam nawet o tym w domu, że przez dwa lata byłam zapraszana do WGiK-u (Wszechrosyjskiego Państwowego Uniwersytetu Kinematografii - PAP) z pokazami swoich filmów do Moskwy. I właśnie powiedziałam, że pewnie już nie pojadę, w każdym razie nie teraz, z powodu tego, co się tam teraz dzieje i wyrażenia w ten sposób o tym swojej opinii. Myślę, że powinniśmy się zdecydowanie wypowiadać o tym, co sądzimy o zachowaniu Rosji" - powiedziała PAP Kędzierzawska.
Krytycznie o współpracy z Rosją w czasie jej konfliktu z Ukrainą mówił także Krzysztof Majchrzak, aktor znany m.in. z filmów Jana Jakuba Kolskiego. "Mam z tym kłopot. A nie miałbym, gdyby nie Natalia Estemirowa, Aleksandr Litwinienko, Anna Politkowska. Mam kłopot jako obywatel świata, jako człowiek śledzący obieg spraw i rzeczy, i myślę, że to niweluje trochę dialog między nami. Bez tego tak, z tym nie. Kłopot jest. Rozumie pan" - mówił dziennikarzowi PAP Majchrzak. "Wielbię muzykę Czajkowskiego, Rachmaninowa, Prokofiewa, Szostakowicza i jestem unurzany po pachy w Dostojewskim czy Bułhakowie. Balet Niżyńskiego, teatr Stanisławskiego i jego następców. Wszystko to przytulam do serca. Ale to są, jak mówią filozofowie, sprawy z innych porządków" - dodał.
Maciej Stuhr ocenił, że inicjatywa współpracy w ramach Roku Polski w Rosji i Rok Rosji w Polsce przyszła w "niefortunnym momencie". "Sam jako osoba, która w zeszłym roku pracowała w Rosji, nie wiem, czy w tym roku na taką współpracę bym się zdecydował. Może bym się zdecydował, ale na pewno to nie byłoby zręczne. Trudno mi sobie wyobrazić, jak artyści polscy, którzy tam pojadą, jak oni będą się tam czuli. I co będą mieli do powiedzenia" - mówił PAP Stuhr. "Chociaż z drugiej strony może ludzie kultury powinni wziąć na swoje barki ciężar zrozumienia tego, co się stało? Może właśnie z tamtejszych scen jakieś słowa powinny paść? Kto wie, może to nie jest aż tak złe, niefortunne, niezręczne, jak nam się wydaje. Może to przyniesie dobre efekty?" - zastanawiał się aktor.
O wątpliwościach co do współpracy z Rosjanami mówiła PAP aktorka Agnieszka Grochowska, która zagrała m.in. Danutę Wałęsę w filmie Andrzeja Wajdy "Wałęsa. Człowiek z nadziei". "W tym roku miałam szansę wzięcia udziału w zaawansowanych próbach do filmu, który byłby kręcony w Rosji z rosyjskim reżyserem. Z powodu innego filmu, który miałam zakontraktowany wcześniej, nie pojechałam tam w ogóle. I potem zaczęłam się zastanawiać, co by było gdyby te terminy były inne, czy zagrałabym w tym filmie, czy też nie? I pomyślałam sobie, że jednak miałabym szalony problem, żeby zagrać" - powiedziała aktorka. Podkreśliła, że trudno mówić o tym, że kultura może pomóc w walce z rosyjskimi władzami, ponieważ większość Rosjan dobrze ocenia politykę Władimira Putina. 80 proc. społeczeństwa rosyjskiego popiera inwazję. No i teraz z czym tu walczyć, do kogo te działania artystyczne mają być skierowane? 80 proc. to jest strasznie dużo" - mówiła Grochowska.
Aktor Piotr Adamczyk zwrócił uwagę, że polska kultura w Rosji, a w Polsce rosyjska są cenione, dlatego - jego zdaniem - nie należy ze współpracy z Rosjanami rezygnować. "Tym bardziej będziemy stawiać większe mury i granice, jeśli nagle się będziemy od tego odcinać. To, co się dzieje między ludźmi w przyjaźniach polsko-rosyjskich, to jest oddzielna sprawa niż polityka, ale z drugiej strony rozumiem, że gdy dzieją się takie rzeczy na Krymie, to z natury rzeczy ta relacja jest gdzieś skażona polityką" - tłumaczył Adamczyk. "W tej ankiecie postawiłbym się gdzieś nieśmiało pośrodku, bo też mam wiele wątpliwości. Osobiście nie robię bojkotu, nie uważam, że teraz należy za karę Putinowi nie oglądać rosyjskiego kina czy nie czytać rosyjskiej literatury" - podsumował aktor.
Rok Polski w Rosji i Rok Rosji w Polsce to inicjatywa, która w 2015 r. ma pozwolić Polakom i Rosjanom przedstawić własne najważniejsze osiągnięcia gospodarcze, naukowe i kulturalne. Inicjatywa ta wiąże się z podpisaną 19 grudnia 2013 r. przez ministrów spraw zagranicznych Polski i Rosji - Radosława Sikorskiego i Siergieja Ławrowa - deklaracją "Program 2020 w relacjach polsko-rosyjskich". Deklaracja jest spisem priorytetów i kierunków współpracy między obydwoma krajami.
W kwietniu polski MSZ poinformował, że Rosja i Polska uzgodniły, że wymiar polityczny obchodów będzie zdecydowanie ograniczony. Z polskiej strony główny nacisk ma być położony na dialog między Polakami i Rosjanami, tak by przedstawić polski punkt widzenia dotyczący m.in. demokratycznego charakteru Unii Europejskiej i państwa polskiego po 25 latach od upadku komunizmu. Ostateczne decyzje dotyczące organizacji obchodów, w tym konkretnych przedsięwzięć, mają zapaść w czerwcu. (PAP)