Te malowidła są unikatowe! Co dotąd wiadomo o znalezisku z ul. Gdańskiej 4? [zdjęcia]
Cenne malowidła odkryte w dawnym refektarzu klasztoru sióstr klarysek w Bydgoszczy wkrótce mają zostać udostępnione zwiedzającym. – Będziemy starali się udostępnić refektarz do końca roku. Być może będziemy prowadzili jeszcze prace, ale już na oczach zwiedzających – mówi Lesław Cześnik, kierownik Pracowni Konserwacji Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy.
Cenne malowidła zostały odkryte pod koniec kwietnia 2018 roku, w czasie rozbudowy i rewitalizacji zabytkowego budynku przy ul. Gdańskiej 4. Konserwatorzy nie mogli jednak od razu podjąć prac. – Tu był plac budowy firmy Kontbud. Posadzki w refektarzu, które umożliwiają bezpieczne posługiwanie się rusztowaniami, zostały położone w styczniu 2021 roku, a budynek oddano nam do eksploatacji w sierpniu 2021 roku – tłumaczy kierownik Cześnik.
Pasja na obrazach
Co czasu odkrycia udało się zrobić? – Skuliśmy wszystkie wtórne tynki, które zalegały na 100 proc. powierzchni ścian, uważając, by nie zdjąć tynków oryginalnych z malowidłami. Prowadziliśmy także prace badawcze, konsultowaliśmy się z historykami sztuki (…). W tej chwili pracownicy muzeum kontynuują prace polegające na konsolidacji tynków i nakładaniu kitów – tłumaczy konserwator.
Co przedstawiają malowidła? – Widzimy cykl pasyjny, który zaczyna się od Ostatniej Wieczerzy – Chrystusa w Ogrójcu, pocałunek Judasza, Jezusa przed Herodem – tłumaczy. Niektóre sceny jednak nie zachowały się w ogóle, z innych pozostałych fragmenty. Tego, co na nich się znajduje, można domyślać się – tłumaczy Cześnik – jedynie z detali kostiumów i scenerii.
Unikat w skali kraju!
– To znalezisko jest na pewno znaczące i to nie tylko w skali regionu. Malarstwa manierystycznego ściennego nie jest dużo. Poprzedni dyrektor Muzeum, prof. Michał Woźniak, twierdził, że prawdopodobnie jeżeli chodzi o ostatnią wieczerzę w postaci malarstwa ściennego, o ile on dobrze pamięta, że jest to jedyne klasztorne przedstawienie tego typu w Polsce – podkreśla konserwator.
– Estetyka tych malowideł jest północna, ale twórca, nieznany nam jeszcze, miał dużą znajomość wzorców południowych – mówi Cześnik. – Mam podejrzenie, że może to być ktoś z kręgu Hermanna Hana. Hermann Han był protestantem nawróconym na katolicyzm. W Gdańsku był znaczącym malarzem, ale miał też pracownię w Tucholi. Malarstwem parał się też jego zięć, który zdaje się pochodził właśnie z Tucholi – czyli byłoby blisko. Ale to są na razie domysły, być może nigdy się nie dowiemy, kto jest autorem – zastrzega.
Dlaczego XIX-wieczne władze budynku nie zachowały malowideł? – Około 1830 roku zakon został skasowany, w latach 60. XIX wieku otwarto szpital. W międzyczasie wykonano rozbudowę, adaptację tego budynku na cele szpitalne. Wszystko pokryto nowym tynkiem – tłumaczy konserwator. – Był to okres władzy pruskiej, tu były silne wpływy protestantyzmu, a te malowidła wiązały się z kulturą polską i wyznaniem katolickim, więc komuś ręka nie zadrżała, gdy zamachnął się na nie młotkiem – mówi.
Pamiątki po szpitalu
Malowidła można było wyjątkowo zobaczyć podczas Europejskiej Nocy Muzeów. Kiedy zostaną udostępnione na stałe? – Będziemy starali się udostępnić refektarz do końca roku. Być może będziemy prowadzili jeszcze prace, ale już prace czyste na oczach zwiedzających – zapowiada konserwator.
Jakie są plany Muzeum wobec dawnego refektarza? – To już nie do mnie do końca pytanie – zastrzega Cześnik. Wśród pomysł znalazło się jednak wykorzystanie nisz w refektarzu do wyeksponowania artefaktów znalezionych w budynku w czasie prac konserwatorskich. – Odnaleźliśmy ok. 100 egzemplarzy wiedeńskich biuletynów medycznych, szkła medycznego z XVIII/XIX/XX wieku, trochę fajansu, m.in. nocniki, fragmenty różnego rodzaju przyborów medycznych, opakowań po lekach, bo to są nieliczne relikty tej medycznej przeszłości tego budynku. Mamy kalendarzyk oficera rezerwy z 1939 roku, który walczył tutaj, w Bydgoszczy, jako oficer 62. Pułku Piechoty, został ranny pod Emilianowem. Także mielibyśmy do pokazania trochę ciekawych artefaktów – mówi konserwator.