Deski teatru i film w symbiozie. Nowy projekt artystyczny w Toruniu
„Horzyca w Centrum” to nowy projekt teatralno-filmowy, który realizowany jest od czwartku w Toruniu przez Teatr W. Horzycy oraz Kino Centrum. Punktem wyjścia do spotkania i dyskusji był spektakl z teatralnego repertuaru oraz film – inspiracja sztuki. Tematem pierwszego spotkania w cyklu były „Noce i dnie”.
– Widzimy się tutaj z Radkiem z kina Centrum praktycznie przez okno, ale też widzimy się często na seansach, czy różnych dyskusjach. Oboje jesteśmy wielkimi fanami dyskusji rozmów po filmach i po spektaklach, tak sobie założyliśmy, żeby tego dyskutowania było więcej i żeby połączyć nasze siły związane z tymi gatunkami. Sprzyja temu to, że teraz w teatrze Horzycy mamy sporą grupę premier spektakli, które właśnie są mocno z filmami związane – mówiła o założeniach projektu Marta Wudarska, kierownik działu promocji w Teatrze Wilama Horzycy.
– Często dojdzie tutaj trzecia dziedzina sztuki, czyli literatura, jak chociażby w tym przypadku, kiedy punktem wyjścia jest powieść Marii Dąbrowskiej. Zaczniemy to spotkanie od zaprezentowania takiego krótkiego materiału dokumentalnego, jak powstawało w ogóle to arcydzieło – „Noce i dnie”. Z kolei teatr przygotował materiał z fragmentami spektaklu i to nadam punkt wyjścia do dyskusji – powiedział o pierwszym spotkaniu Radosław Osiński, kierownik Kina Centrum.
Uczestnicy mogli również dowiedzieć się o tym, jak Maria Dąbrowska dzięki powieści „Noce i dnie” była o krok od nagrody Nobla. Z kolei ekranizacja w wykonaniu Jerzego Antczaka otrzymała nominację do Oscara.
– Ten materiał wyjściowy jest po prostu niesamowity. Wiemy, że Maria Dąbrowska właśnie była kandydatką do Nobla. Dopiero po kilkudziesięciu latach informacje są ujawniane. Losy oscarowe były takie, że filmowi też jakby nie życzono sukcesu zagranicznego, wysyłano go na różne festiwale, ale bez dwóch aktów. To powodowało, że właściwie nie brano tego filmu na poważnie. Jednak upór Jadwigi Barańskiej, która podsunęła Jerzemu Antczakowi powieść Marii Dąbrowskiej spowodował takie zamieszanie. Wszyscy uważali, że to jest powieść nie filmowa, nudna. Już wcześniej odrzucał w ogóle myśl, że można by to przenieść na ekran. Jadwiga Barańska tak jak doprowadziła do przekonania Antczaka żeby ten film zrobić, tak wpłynęła na jego karierę międzynarodową. Dzięki niej między innymi udało się później właśnie ten film przedstawić Akademii amerykańskiej. Stąd też ta nominacja, dla tego filmu została – zgodnie stwierdzili Marta Wudarska i Radosław Osiński.