Książka może uratować życie? Lekarz o pracy na intensywnej terapii [recenzja]
Bohaterami książki „Stan krytyczny. Opowieści z pogranicza ludzkiego życia” wydanej przez „Znak” są bardzo ciężko chorzy ludzie. Jej autor, na podstawie własnych doświadczeń opisuje, jak intensywna terapia - krok po kroku – ratowała ich życie.
Doktor Matt Morgan sam jest lekarzem intensywnej terapii, pracował w największych szpitalach brytyjskich i australijskich, wielokrotnie był nagradzany za swoje badania, jego dokonania można śledzić też w mediach społecznościowych. Oddział, na którym pracuje jest jednym z najbardziej dynamicznych i działających pod największą presją miejsc w każdym szpitalu. Dlaczego postanowił napisać o nim książkę? Jak tłumaczy: „Ciężko pracując dziś, jutro czy pojutrze, mogę uratować jedno życie. W całej karierze pewnie zdarzy mi się uratować ich setki. Mam nadzieję, że tą książką osiągnę znacznie więcej. Pokażę wam, czym intensywna opieka może, powinna, a czym nie powinna się zajmować. Chcę dać wam informacje, które mogą w przyszłości sprawić, że wasi bliscy nie będą musieli się ze mną nigdy spotkać. Nauczyć was, jak ratować życie” – tłumaczy lekarz.
Vivi i polio
Pierwsza opisana pacjentka – 12-letnia Vivi – gdy tańczyła w ogrodzie, to na jej dłoni wylądowała kropla wody, w której – jak się okazało – znajdowały się miliony cząsteczek śmiercionośnego wirusa. Już kilka godzin później wywołał on u dziewczynki ostry i ciężki przypadek polio. Gdy przywieziono ją do szpitala, nie reagowała na swoje imię, a oddech miała szybki i płytki. Dzięki lekarzowi intensywnej terapii, dwunastolatka nie umarła, choć udało jej się opuścić szpital dopiero po siedmiu długich latach leczenia.
Tytuły rozdziałów książki „Stan krytyczny” to jednocześnie nazwy ludzkich organów. W rozdziale zatytułowanym „Serce” dr Morgan zdradza czytelnikowi, że marzy o tym, by jego książka uratowała komuś życie. I tłumaczy w prosty sposób, jak wykonać resuscytację w przypadku zatrzymania akcji serca, wykorzystując do tego celu znaną piosenkę zespołu Bee Gees. „Jeśli wykonacie resuscytację, gdy następnym razem ktoś przy was dozna zatrzymania krążenia, szanse na przeżycie takiej osoby wzrosną dwukrotnie” – pisze.
Lucy, jej dziecko i niewydolność serca
Jedną z pacjentek opisanych w książce dr Morgana jest kobieta o imieniu Lucy i jej nienarodzone dziecko. Pod koniec ciąży musiała przerwać codzienne spacery, miała problemy z oddychaniem, sen nie dawał jej odpoczynku. Kiedy pojawiła się w szpitalu, była spocona, dłonie miała sine z zimna, a ciśnienie niebezpiecznie niskie. Jej płuca wypełniał płyn, a dziecko walczyło o przetrwanie. Kobieta - jak tłumaczy lekarz - miała wszystkie objawy, których można oczekiwać przy ciężkiej niewydolności serca. Co zrobili lekarze intensywnej terapii, by ją ratować? O tym również w szczegółach dowiemy się z książki. Co ważne - pięć tygodni później Lucy wraz z narodzoną córeczką wróciły do domu.
Czarna smoła pokrywa płuca
W innym rozdziale zatytułowanym „Płuca” dr Morgan pokazuje w szczegółach i na przykładach, jakie spustoszenie robi w ludzkim ciele wieloletnie palenie. Jak pisze: „zapalając papierosa, palacz wdycha 4 tysiące chemikaliów, z których 43 są rakotwórcze i przepuszcza 400 różnych rodzajów trucizn przez swoje delikatne drogi oddechowe. Nikotyna powoduje natychmiastowy skurcz naczyń krwionośnych, co może w tej samej chwili wywołać zawał serca. Czarna smoła pokrywa płuca, formaldehyd – zwykle stosowany do przechowywania martwych ciał – łączy się z amoniakiem, cyjanowodorem, arszenikiem i trucizną na szczury, powodując bezpośrednie uszkodzenie struktur podporowych płuc”. Autor książki miał wielu takich pacjentów i ostrzega: „Jeśli palisz, poszukaj pomocy i rzuć! Nie rezygnuj z palenia dzień przed swoim pogrzebem. Nie chcę się z Tobą spotkać o trzeciej nad ranem przy maszynie podtrzymującej życie. Nie chcę mówić twojej rodzinie, że zmarłeś przez palenie”.
Tak mocny i bezpośredni przekaz znajdziemy również w wielu innych miejscach książki, na przykład gdy autor opisuje, jak dramatycznie działa na dyżurujących lekarzy ciągły brak snu – że „na drogach są o wiele bardziej niebezpieczni niż pijani kierowcy”. Albo gdy opisuje pacjenta, który w dramatycznych okolicznościach umierał na jego oddziale po tym, jak przez wiele lat pozwalał sobie na picie alkoholu bez umiaru.
Chciał być jak Fox Mulder
Jednym z najbardziej poruszających rozdziałów jest jednak ostatni zatytułowany „Dusza”. Lekarz wspomina w nim pacjentów, których nie udało się uratować, również o ich rodzinach i okolicznościach przekazywania złych wiadomości. Zdradza, w jaki sposób sam to robi, żeby nie potęgować rozpaczy. Pokazuje też, jak umierający człowiek może podarować życie kilku innym osobom, przekazując im swoje organy, gdy dla niego nadziei już nie ma.
Swoją książkę dr Morgan kończy odpowiedzią na pytanie: „jak radzi sobie ze stresem”, z którym bez wątpienia wiąże się jego praca. Przekonuje też, że – choć jako 15-latek marzył, by zostać Foxem Mulderem z serialu „Archiwum X”, to jednak medycyna okazała się dla niego znacznie lepszym, choć o wiele bardziej niebezpiecznym wyborem. „Jeśli mogę poradzić coś osobom rozważającym karierę na intensywnej terapii: pracujcie ciężko, zadawajcie pytania i bądźcie mili dla ludzi. To najlepsza praca na świecie”.
Recenzja ukazała się w audycji „Dwie Strony Sztuki” w Polskim Radiu PiK – audycja o książkach i filmach w każdy czwartek po godz. 20.00.