Taksówkarze stoją nad przepaścią. Obroty spadają nawet o 90 procent...
Działacze bydgoskiej lewicy apelują o realną pomoc dla przedsiębiorców, którzy stracili zyski w czasie pandemii koronawirusa, a chodzi m.in. o branżę taksówkarską.
- Skutki tej covidowej sytuacji odczuwa wiele branż, ale nie o wszystkich branżach mówi się wystarczająco dużo - zauważa Michał Wysocki, Lewica Razem.
- Bydgoscy taksówkarze poprosili nas, abyśmy nagłośnili problemy, z którymi oni się obecnie borykają. Sytuacja jest dramatyczna, dlatego że taksówkarze nie mają kogo wozić z powodu zamkniętych centrów handlowych, z powodu zamkniętych restauracji. Rządowa pomoc moim zdaniem jest bardzo chaotyczna, i bardzo często nie jest dostosowana do specyfiki danej branży, dlatego, że każda branża jest inna, ale każdej branży należy się równe traktowanie oraz odpowiednia pomoc. Moim zdaniem, rząd PiS-u powinien usiąść do stołu z, na przykład taksówkarzami, i porozmawiać, zapytać, czego oni oczekują.
- W tej chwili sytuacja w branży taxi jest bardzo krytyczna. Obroty spadły w niektórych miastach nawet do 90%. Taksówkarzy przede wszystkim nie stać na opłaty ZUS. Z moich informacji wynika, że około 40 procent bydgoskich taksówkarzy pracujących na etacie, nie zapłaciło składek ZUS - mówi Jarosław Jaźwiński z Ogólnopolskiego Porozumienia TAXI.
- Czasem po kilka godzin stoję na postoju. Ludzie po prostu nie mają dokąd jechać. W mieście pusto, aż nieprzyjemnie...- mówi nam jeden z bydgoskich taksówkarzy. - Część kolegów - emerytów zrezygnowała z pracy, żeby nie zajmować miejsca młodym, z rodzinami na utrzymaniu. Ja sam mam drugą pracę, więc staram się jeździć jak najmniej, żeby nie odbierać chleba innym...
Więcej w materiale Tatiany Adonis.