Sejm uchwalił zmiany w systemie emerytalnym
Podczas piątkowego posiedzenia Sejm uchwalił zmiany w systemie emerytalnym. Nowe przepisy zakładają, że przyszli emeryci będą mogli wybrać, czy chcą przekazywać część składki do OFE, czy w całości do ZUS. Przed głosowaniem między posłami doszło do utarczek słownych.
Posłowie przyjęli poprawkę PO, która zapewniła, że tekst ustawy ma brzmienie takie, jak proponował rząd. Za przyjęciem poprawki, a tym samym nowelizacji w takim właśnie brzmieniu, zagłosowało 232 posłów z koalicji PO-PSL, przeciwko było 216 posłów opozycji, a od głosu wstrzymał się jeden poseł - Andrzej Dąbrowski z PSL.
Zgłoszenie poprawki PO, która zawierała całościowy tekst nowelizacji, spowodowane było tym, że posłowie SP zgłosili w czwartek podczas drugiego czytania 999 poprawek. Przyjęcie poprawki skutkowało tym, że bezprzedmiotowe stały się wszystkie inne poprawki zgłoszone do projektu - w sumie ponad tysiąc.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński chciał odłożenia głosowania nad projektem, ale jego wniosek został odrzucony. Jak mówił, OFE to było "największe oszustwo, jakiego się dopuszczono w ciągu ostatniego ćwierćwiecza". Podkreślił, że "proponowana ustawa nie tylko niczego nie zmienia, ale pogarsza sytuację, bo obowiązkowa stopa zwrotu została zniesiona". Zwrócił też uwagę, że w projekcie nie została przewidziana kampania informacyjna w sprawie istoty OFE.
"Pan miał dwa lata jako premier polskiego rządu do skończenia z tym procederem OFE. Gdzie pan wtedy był? To samo chcę przypomnieć Leszkowi Millerowi, który dziś bez przerwy krytykuje OFE. Gdzie pan był przez trzy lata, jak pan był premierem?" - pytał z sejmowej mównicy szef Twojego Ruchu Janusz Palikot, zwracając się do liderów opozycyjnych partii.
Kaczyński odpowiedział, że PiS w poprzedniej kadencji Sejmu miało 155 posłów. "Była więc koalicja i w tej sprawie niekoniecznie musiała być zgoda. Do trudnych decyzji sytuacja musi dojrzeć" - mówił.
Z kolei szef SLD Leszek Miller przyznał, że nie dziwi się wypowiedzi Palikota. Jak podkreślił, Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych przeznaczyła na lobbing na rzecz OFE ponad 11 mln zł, z czego na działalność medialną 7,5 mln zł. "W tym kontekście wystąpienie przewodniczącego Palikota mnie nie dziwi" - wskazał.
W odpowiedzi szef TR zagroził mu procesem. "(...) jeśli ma pan odwagę potwierdzić to, co pan powiedział przed chwilą, sugerując, że ktoś z nas wziął pieniądze, żeby bronić OFE, ja panu powiem: skończy pan w sądzie, jeśli pan to powtórzy publicznie" - zapowiedział.
Na tym się nie skończyło, bo Palikot zarzucił premierowi Donaldowi Tuskowi, iż ten zapewniał, że oszczędności ludzi to świętość, której nie można naruszyć. "Za świętokradztwo jest kara znacznie większa niż za obłudę, która spotkała Leszka Millera. To się nie skończy, jak w przypadku Leszka Millera, że pan będzie musiał funkcjonować wśród tych baranów z Samoobrony, bo Samoobrony już nie ma" - mówił lider TR.
Na zaczepki Palikota zareagował szef Sojuszu, który przytoczył słowa utworu Juliana Tuwima "Na pewnego endeka co na mnie szczeka": "Próżnoś się repliki spodziewał. Nie dam ci prztyczka, ani klapsa, nie powiem nawet pies cię j..., bo to mezalians byłby dla psa".
Palikot natychmiast zareagował: "Panie Miller, oczekuję od pana tylko jednej rzeczy, żeby pan nie brał jednocześnie pensji poselskiej, diet poselskich i emerytury" - powiedział.
Wymiana zdań zdenerwowała byłego ministra finansów, posła PO Jacka Rostowskiego. "Czy to jest prywatna kłótnia na lewicy, czy to jest bardzo poważna sprawa, która pozwoli Polsce naprawić poważny błąd, który został popełniony w momencie wprowadzenia bardzo pożytecznej i dobrej reformy w 1998 r., która pozwala, zabezpieczając przyszłość emerytów, naprawić finanse publiczne Polski na dziesięciolecia, bez wyrządzenia straty emerytom, dzieciom i dziadkom?" - mówił.
Głos zabrała także Beata Kempa (SP), która zwróciła uwagę na "poważne zarzuty proceduralne, które mogą spowodować, że ustawa o OFE stanie się kompletnie niekonstytucyjna". Chodziło jej m.in. o poprawkę PO, nadającą nowe brzmienie ustawie.
Zarzuty niekonstytucyjności odpierał sprawozdawca komisji finansów Jakub Szulc z PO, który podkreślił, że choć poprawka nadaje nowe brzmienie tekstowi ustawy, to dotyczy tych samych jednostek redakcyjnych i legislacyjnych, co w pierwotnym druku. "Dlatego nie można tu mówić (...), że złożony projekt poprawki był nowym projektem ustawy" - mówił.
Ryszard Kalisz (niezrz.) zwracał uwagę, że "każda ustawa jest uchwalana w trzech czytaniach". W jego ocenie zgłoszona podczas czwartkowych obrad sejmowej komisji finansów poprawka jest "niezgodna z konstytucją". "Co na to poseł sprawozdawca? Czy poniesie odpowiedzialność historyczną za uchwalenie tak ważnej ustawy niezgodnie z konstytucją?" - pytał Kalisz.
Szulc zaznaczył, że podczas prac komisji dyskutowano, czy możliwe jest złożenie tego typu poprawki. "Od biura legislacyjnego uzyskaliśmy opinię, że jak najbardziej złożenie takiej poprawki jest możliwe" - podkreślił.
Do zarzutów odniósł się też minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. "Dołożyliśmy wszelkiej staranności, żeby pokazać w procesie legislacyjnym zgodność rozwiązań z konstytucją" - mówił.
Znowelizowana ustawa przewiduje m.in., że przyszli emeryci będą mogli decydować, czy nadal chcą przekazywać część składki do OFE, czy też całość do ZUS. Z OFE do ZUS mają zostać przeniesione obligacje Skarbu Państwa. W te papiery, jak i w inne instrumenty dłużne gwarantowane przez Skarb Państwa, OFE nie będą mogły już inwestować.
Przez 10 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego środki z OFE mają być stopniowo przenoszone na fundusz emerytalny FUS i ewidencjonowane na prowadzonym przez ZUS subkoncie (tzw. suwak bezpieczeństwa). Wypłatą emerytur będzie zajmował się ZUS. Po osiągnięciu wieku emerytalnego środki stanowiące podstawę wyliczenia emerytury będą przez trzy lata podlegać dziedziczeniu. (PAP)