Pokaz mody w Bydgoszczy: futra i skóry zwierząt w blasku fleszy
Wykonawcy i miłośnicy odzieży pochodzenia zwierzęcego spotkali się w sobotę (01.02.) w bydgoskiej operze. Pokaz mody przyciągnął ponad 100 osób.
- Prowadzę w Bydgoszczy pracownię futrzarską od 43 lat - mówi Franciszek Łukaszewicz, organizator pokazu. Na pytanie, czy branża futrzarska ma się w Polsce dobrze, odpowiada, że tak.
- Tak jak zawsze, kobiety lubią piękne rzeczy, trzeba tworzyć nowe projekty. Zawsze są na to chętni: czy jest zima, czy lato - zauważa bydgoski kuśnierz.
Nie zgadza się, że ta dziedzina wytwórstwa, zdaniem wielu osób, powinna już być reliktem przeszłości.
- Ci, którzy kochają naturę, czynią sobie Ziemię poddaną tak, że nikt zwierząt nie męczy, futra są pozyskiwane - to służy dobremu, nic w tym złego nie widzimy. Wysyłamy bardzo dużo i do Francji, do Anglii. Tak się zbuntowali kiedyś we Francji, a dzisiaj? Pięknie noszą. Ja nie zajmuje się hodowlą, lecz wykonywaniem, ale gdyby ktoś chciał męczyć zwierzęta, to nie dostałby złamanego grosza za taką skórę. Odwrotnie - hodowca dba to zwierzę, żeby było dobrze wykarmione, żeby miało wspaniałe warunki...
Co ma pani na sobie?
- Etolę z norek - mówi jedna z uczestniczek pokazu. - Znam hodowle norek. Ludzi gorzej traktują ludzie, niż traktuje się norki. Widziałam fermę w Pawłowie, w Czerniejewie. Ile osób tam pracę ma.
Przypomnijmy, że obrońcy praw zwierząt domagają się zakazu hodowania zwierząt futerkowych w Polsce, co już nastąpiło m.in. w Holandii i Wielkiej Brytanii.
Jak podaje organizacja Otwarte klatki, Polska jest trzecim największym producentem futer na świecie po Danii i Chinach. Działa u nas około 550 ferm, na których żyje 5,2 miliona norek, 35 tysięcy lisów oraz tysiąc jenotów. 73 procent Polaków jest za zamknięciem ferm.