Wykonawcy krajowej jedynki we Włocławku grożą wysokie kary umowne
W niedzielę o północy mija termin zakończenia remontu najdłuższego i najważniejszego odcinka krajowej jedynki we Włocławku: od północno-zachodnich granic miasta, aż do centrum.
Termin upadł i precyzyjnie nikt już nie wie, kiedy prace się zakończą. Ruszyła walka o kary umowne. Wiceprezydent Włocławka, Jacek Kuźniewicz mówi, że wykonawca zapłaci za każdy dzień przedłużenia robót.
Drogę remontuje konsorcjum, na czele którego stoi włocławska spółka "Husar". Jej prezes, Paweł Kujawa twierdzi, że opóźnienie spowodowała zamówiona wcześniej przez ratusz zła dokumentacja.
Ponadto przyjęty scenariusz robót zakładał istnienie autostrady, a ta miała odciążyć ruch w mieście i przez to przyśpieszyć prace. "Husar" deklaruje, że nie zejdzie z placu budowy, ale przed sądem będzie walczył o uwolnienie go od kar umownych.
Batalia toczy się o duże pieniądze. Wykonawca twierdzi, że remontu nie da się zakończyć przed 30 czerwca przyszłego roku. Naliczone w tym czasie kary wyniosą około 13 milionów złotych.