Ekonomiści: stabilne stopy procentowe dobre dla gospodarki
Spodziewane ustabilizowanie stóp procentowych NBP może sprzyjać przedsiębiorcom i gospodarce - oceniają ekonomiści pytani przez PAP. Ich zdaniem pozbawia to jednak adrenaliny graczy giełdowych, którzy w rynek związany ze stopami inwestują setki milionów złotych.
Zdaniem głównego ekonomisty ING Banku Śląskiego Rafała Beneckiego obecne stopy procentowe NBP (główna, tzw. referencyjna stopa wynosi 2,5 proc.) mogą zostać utrzymane jeszcze przez rok - pierwsza podwyżka nastąpi nie wcześniej niż w IV kwartale 2014 r.
Benecki powiedział w rozmowie z PAP, że stabilizacja stóp może zachęcić firmy do przyspieszenia decyzji inwestycyjnych. "Zazwyczaj przedsiębiorstwa są bardzo ostrożne w planowaniu inwestycji. Muszą przekonać się, że odbicie koniunktury jest trwałe, dopiero wtedy zaczynają inwestować. Stabilne stopy procentowe są elementem, który może zachęcić, by inwestycje rozpocząć wcześniej" - mówił.
Także według ekonomisty z Banku Gospodarstwa Krajowego Tomasza Kaczora utrzymanie stóp procentowych może mieć korzystny wpływ na gospodarkę. "Dużo zależy od tego, czy ludzie uwierzą, że stopy procentowe rzeczywiście się przez jakiś czas nie zmienią. Generalnie stabilne otoczenie buduje zaufanie, które jest kluczowe dla decyzji zakupowych (...). W tym sensie stabilizacja stóp pomaga gospodarce" - dodał.
Ekonomiści zaznaczyli jednak, że stabilizacja stóp nie sprzyja graczom rynkowym. "Dotyczy to zarówno rynku obligacji, stopy procentowej oraz rynku walutowego" - powiedział Benecki. "Dla inwestorów, którzy grają na zmienności, wykorzystują ją do zarobku, stabilizacja stóp nie jest dobrym czasem" - zaznaczył.
Wysokość stóp procentowych ma zasadniczy wpływ na wysokość oprocentowania papierów skarbowych. Podwyższenie stóp powoduje, że wzrasta rentowność (oprocentowanie) obligacji - inaczej mówiąc papiery tanieją. Obniżka oznacza, że oprocentowanie spadnie - papiery skarbowe podrożeją.
Inwestorzy, którzy spodziewają się wzrostu stóp, czekają z zakupem obligacji. Nie będą ich kupować teraz, skoro są przekonani, że np. miesiąc będą mogli kupić taniej. Jednocześnie dla inwestora, który ma sprzedać obligacje jest oczywiste, że powinien zrobić to teraz, kiedy papiery są droższe, niż po podwyżce stóp, kiedy potanieją. I odwrotnie - inwestor, który spodziewa się, że stopy procentowe spadną, a obligacje podrożeją, będzie wolał kupić je dziś. Dla instytucji, która zamierza sprzedać obligacje oczywiste będzie, że lepiej zrobić to, gdy podrożeją. Ze stopami procentowymi i rentownościami obligacji jest powiązany szereg instrumentów pochodnych, którymi obracają inwestorzy "grający na stopach procentowych".
Dla inwestora instytucjonalnego zmiana stóp nawet o jedyne 0,25 proc. może mieć olbrzymie znaczenie. "Przy rentowności obligacji na poziomie 3,5 proc. zmiana w wysokości 0,25 proc. oznacza zmianę kwoty zysku inwestora o 7 proc. w każdym roku. Gdyby benzyna podrożała o 7 proc., na pewno byśmy to odczuli" - powiedział Kaczor.
Wskazał, że w gospodarkach, gdzie stopy procentowe są dużo niższe niż w Polsce, zmiana wskaźnika o 0,25 proc. ma jeszcze większe konsekwencje. Np. w przypadku obligacji niemieckich, oprocentowanych na poziomie 0,45 proc., podwyższenie rentowności o 0,25 proc. oznaczałoby podniesienie zysku inwestora o połowę. Kaczor podkreślił, że decyzje banków centralnych mają tym większe znaczenie, gdyż na rynku związanym ze stopami procentowymi operuje się nie milionami, ale dziesiątkami, setkami milionów, czy miliardami złotych.
"Na zmienności stóp procentowych zarabia się, ale także traci. Zmienność jest potrzebna, aby rynek stopy procentowej żył, ale za duża powoduje strach, inwestorzy przestają handlować, spada płynność" - podsumował.
Bank BNP Paribas ocenił w czwartek, że stopy procentowe NBP nie zmienią się do połowy 2014 r., a główny ekonomista resortu finansów Ludwik Kotecki powiedział w ubiegłym tygodniu, że warunków do podwyżek stóp nie będzie nawet do końca 2014 r. (PAP)