Eksperci o sytuacji kobiet na polskim rynku pracy
Częstsze zatrudnianie kobiet na niepełny etat, umożliwienie im zdalnej pracy oraz wprowadzenie kwot płci w przedsiębiorstwach - takie działania według ekspertów poprawiłyby sytuację kobiet na polskim rynku pracy.
Według najnowszego badania Work Service mimo coraz lepszej sytuacji na rynku pracy i spadającego bezrobocia kobiety wciąż czują się mniej pewnie niż mężczyźni. Utraty pracy boi się blisko 24 proc. kobiet, o 10 pkt. proc. więcej niż mężczyzn. Wśród osób niepewnych swojego zatrudnienia ponad połowa (56 proc.) to właśnie kobiety.
W ubiegłym roku - wynika z badania - panie rzadziej niż mężczyźni dostawały podwyżki. Na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy wyższe wynagrodzenie otrzymało 40 proc. kobiet. Jednak w tym samym czasie podwyżkę dostała blisko połowa mężczyzn. Jedynie 18 proc. Polek otrzymało podwyżki z inicjatywy pracodawców, podczas gdy co czwarty polski mężczyzna otrzymał wyższą płace na wniosek przełożonego.
Według socjolog dr Pauliny Pustułki z Uniwersytetu SWPS problemy kobiet na rynku pracy związane są z sytuacją społeczno-gospodarczą w naszym kraju. "Kobiety, zarówno przez stereotypy i pełnienie tradycyjnych ról, jak i przez wzgląd na swoją sytuację na rynku pracy, rzadziej decydują się na aktywności zawodowe bezpośrednio związane z ryzykiem, np. założenie przedsiębiorstwa" - mówiła.
Jej zdaniem przez całe życie kobiety mają trudniej w znalezieniu dobrej pracy. "Statystycznie kobiety są lepiej wykształcone, mają lepsze kompetencje. Jednak równocześnie z wejściem na drogę zawodową, rozpoczynają często życie rodzinne. Pracodawcy stereotypowo boją się zatrudniać kobiety, ponieważ obawiają się, że za chwilę nie będzie ich w pracy ze względu na rodzinę. To myślenie krótkoterminowe, które też wzmacnia efekt płci, takie jak ten, że kobiety już na początku swojej kariery zawodowej godzą się na niższe płace. Rzadziej też proszą później o podwyżki" - wyjaśniała Pustułka.
Jej zdaniem większa część kobiet chce pracować, należy im tylko stworzyć do tego warunki. Dlatego trzeba rozważać - mówiła ekspertka - eliminację umów śmieciowych oraz zainwestowanie w rozbudowę nowoczesnych żłobków i przedszkoli, także tych w miejscach pracy. "Żeby rodzice mogli od razu po pracy odbierać dziecko, nie marnując czasu na dojazdy" - zauważyła.
Zdaniem Pustułki dobrym pomysłem dla wzmocnienia pozycji kobiet na wysokich stanowiskach byłoby również wprowadzenie systemu kwotowego na najwyższych szczeblach ścieżek kariery w korporacjach i innych miejscach pracy, podobnie jak ma to miejsce w Norwegii czy w Niemczech. Jak zaznaczyła, wprowadzenie kwot nie musiałoby się wiązać z karami za niedopełnienie wymagań włączenia odpowiedniej liczby kobiet w działania kadry zarządzającej, jednak mogłoby przełożyć się na niwelowanie negatywnych stereotypów.
"Społeczeństwo nie jest skore do zmian. Dlatego trzeba mu w tych zmianach jakoś pomóc. Musimy dać sygnał strukturalny, taki jak redukcja różnic w wynagrodzeniach czy kwoty. Oczywiście część społeczeństwa będzie przeciwna, a nawet kobiety mogą się spotykać z oskarżeniami o tak zwany "tokenizm", czyli bycie promowanymi tylko w celu wypełnienia norm - np. kwotowych. Jeśli pewne rozwiązania strukturalne zostaną z czasem znormalizowane, to kobiety będą mogły się wykazać kompetencjami, damy im w ten sposób równe szanse" - stwierdziła ekspertka.
Piotr Arak z Polityki Insight zwrócił uwagę, że w skali statystycznej nierówności płacowe między kobietami a mężczyznami nie są duże. "Są mniejsze niż w niektórych europejskich krajach" - podkreślił. Zauważył jednak, że największe różnice można zaobserwować na wysokich stanowiskach.
Jego zdaniem w Polsce dominuje przekonanie, że to mężczyźni powinni zarabiać pieniądze. "Według badań 45 proc. Polaków zgadza się z tezą, że rolą mężczyzny jest zarabianie pieniędzy. Pod tym względem mamy bardzo patriarchalne podejście. Tutaj się różnimy od innych krajów europejskich" - podkreślił ekspert.
Zwrócił uwagę na niski wskaźnik zatrudnienia wśród kobiet. "W przypadku mężczyzn wskaźnik zatrudnienia wynosi około 69 proc., w przypadku kobiet 57 proc. To jedna z najwyższych różnic w UE. Wyprzedzają nas w tej klasyfikacji jedynie Grecy, Rumuni, Włosi i Turcy" - wyjaśniał.
Według Araka należy upowszechnić zatrudnianie kobiet na cześć etatu. "Drugim elementem jest możliwość pracy zdalnej. Przez kilka dni pracujemy w zakładzie pracy, na terenie firmy, później pracujemy w domu, wykonujemy część zadań poza firmą" - wyjaśniał.
Innym rozwiązaniem - kontynuował Arak - jest dofinansowanie przez państwo miejsc pracy. "Państwo tworzyło miejsca pracy np. w przedszkolach. Kobiety, które zajmowały się dziećmi jednocześnie pracowały w tych przedszkolach, punktach usługowych, zajmujących się dziećmi, edukacją" - wyjaśniał.
Paweł Żebrowski (PAP)