Eurodeputowani w sprawie rosyjskiej wojny z Ukrainą
Rozpoczynając wojnę handlową z Ukrainą, Rosja chce odstraszyć ten kraj od stowarzyszenia z UE, dlatego Unia musi stanąć w obronie Ukrainy - zaapelowali w poniedziałek szef komisji spraw zagranicznych PE Elmar Brok i polski europoseł Jacek Saryusz-Wolski (PO).
Eurodeputowani skomentowali w ten sposób zaostrzenie przez Rosję kontroli celnych na granicy z Ukrainą oraz groźby, że jeśli Kijów podpisze umowę stowarzyszeniową z UE to Moskwa wprowadzi nowe procedury celne.
"Blokując import z Ukrainy Rosja prowadzi z Ukrainą wojnę handlową. Presja wzmaga się, aby odstraszyć Ukrainę od zawarcia z UE umowy stowarzyszeniowej i porozumienia o pogłębionej i całościowej strefie wolnego handlu" - ocenili eurodeputowani. Podkreślili, że UE nie jest tylko obserwatorem tej sprawy, ale "głęboko zainteresowaną stroną".
"To działanie wrogie nie tylko wobec Ukrainy, ale wobec UE. Gdy Rosja wywiera bezprawną presję, aby podważyć długo negocjowany przez UE traktat, wydaje się oczywiste, że Unia musi podjąć sprawne polityczne i dyplomatyczne działania, broniąc Ukrainy i jej prawa wyboru - oświadczyli Brok i Saryusz-Wolski. - Komisja Europejska oraz Europejska Służba Działań Zewnętrznych były do tej pory bierne w tej sprawie. Dalsza bierność tylko zachęci Rosję do kontynuowania polityki presji i szantażu, która prawdopodobnie nasili się przed szczytem Partnerstwa Wschodniego w Wilnie i weźmie na cel także inne kraje".
Zdaniem obu europosłów także Ukraina powinna uczynić wszystko, co jest konieczne, aby móc podpisać umowę stowarzyszeniową z Unią w listopadzie. "Ukraina stoi przed wyborem: albo podda się presji ze strony Rosji, mającej na celu zablokowanie relacji Ukrainy z zachodnią częścią kontynentu, albo zwróci się w kierunku UE i innych rynków" - ocenili Brok i Saryusz-Wolski.
Ich zdaniem problemy na granicy rosyjsko-ukraińskiej to nie tylko spór handlowy, ale "bardzo poważny konflikt polityczny z geopolitycznym tłem". "Może zagrozić całemu programowi Partnerstwa Wschodniego, podważyć determinację naszych wschodnich sąsiadów, a także sprowokować efekt domina" - ostrzegli.
W poniedziałek rzecznicy Komisji Europejskiej odmówili komentowania na temat problemów na granicy rosyjsko-ukraińskiej oraz doniesień, że Rosja próbuje zniechęcić Kijów do zbliżenia z UE. Zarówno rzecznik KE ds. rozszerzenia Peter Stano, jak i rzecznik ds. handlu John Clancy poinformowali PAP, że zaostrzenie procedur celnych to "sprawa bilateralna" pomiędzy Rosją a Ukrainą, dlatego Komisja nie ma komentarza na ten temat.
Nieoficjalnie unijne źródła przyznają, że UE zdaje sobie sprawę, iż Moskwa próbuje jak najbardziej utrudnić Kijowowi proces stowarzyszenia z Unią i nakłonić ten kraj do przystąpienia do Unii Celnej, którą Rosja tworzy z Białorusią i Kazachstanem. Przystąpienie do UC wykluczyłoby podpisanie przez Ukrainę umowy stowarzyszeniowej, której częścią jest porozumienie o pogłębionej i całościowej strefie wolnego handlu między UE a Ukrainą.
W ocenie tych źródeł Rosja może również wykorzystać swój gaz do ukarania albo wywarcia presji na Ukrainę i, tak jak kilka lat temu, odciąć dostawy surowca. "Możemy jedynie apelować do obu stron, by się porozumiały oraz wyjaśniać im, jak korzystne będzie stowarzyszenie Ukrainy z UE" - powiedział anonimowo jeden z unijnych urzędników.
Oczekuje się, że podpisanie umowy stowarzyszeniowej między Ukrainą a Unią Europejską nastąpi w listopadzie w Wilnie, podczas szczytu Partnerstwa Wschodniego. Wcześniej Kijów musi jednak spełnić postawione mu przez UE warunki, w tym rozwiązać problem skazanej na siedem lat więzienia byłej premier Julii Tymoszenko.
Analitycy przewidywali, że w najbliższych miesiącach Ukraina może być celem różnych nieprzyjaznych działań ze strony Rosji. Za takie działanie uznano sytuację na granicy ukraińsko-rosyjskiej, gdzie od 14 sierpnia wszyscy ukraińscy eksporterzy zostali zaliczeni przez rosyjską Federalną Służbę Celną Rosji do grupy ryzyka. Sprawiło to, iż na granicy z Federacją Rosyjską towary wwożone z Ukrainy są poddawane pełnej kontroli, łącznie z wyładunkiem, sprawdzeniem i ponownym załadunkiem. Procedura ta znacznie wydłuża czas odpraw.
Szef Federalnej Służby Celnej Andriej Bieljaninow utrzymuje, że przyczyną zaostrzenia przez Rosję kontroli towarów z Ukrainy są zastrzeżenia do przedstawianych przez ukraińskich eksporterów świadectw pochodzenia towaru.
Jednak w niedzielę doradca prezydenta Rosji ds. gospodarczych Siergiej Głazjew przyznał, że zaostrzenie kontroli ma zniechęcić Kijów do podpisania umowy o stowarzyszeniu z Unią Europejską. "Chodzi o to, że rosyjska służba celna prowadziła działania profilaktyczne, związane z przygotowywaniem nowych procedur celnych na wypadek, jeśli Ukraina podpisze umowę o stowarzyszeniu z UE" - powiedział Głazjew, cytowany przez agencję RIA-Nowosti.
Dodał, że obecne kontrole na granicy rosyjsko-ukraińskiej miały jednorazowy charakter. "Sytuacja wróciła do normy, jednak na wszelki wypadek przygotowujemy się do zaostrzenia procedur celnych, jeśli Ukraina nagle wykona samobójczy krok, podpisując porozumienie o stowarzyszeniu z Unią Europejską" - oznajmił Głazjew.
Powołując się na ukraiński tygodnik "Dzerkało Tyżnia", radio Echo Moskwy podało w niedzielę, że Głazjew jest autorem planu mającego storpedować podpisanie przez Ukrainę umowy z UE.(PAP)