Polski szczyt kluczem do sukcesu w światowym porozumieniu klimatycznym
Bez sukcesu w negocjacjach podczas warszawskiego szczytu klimatycznego ONZ może nie być możliwe globalne porozumienie klimatyczne, które miałoby obowiązywać od 2020 roku - uważa minister środowiska Marcin Korolec.
W trakcie konferencji klimatycznej w Durbanie w 2011 roku strony zobowiązały się do rozpoczęcia w 2013 roku negocjacji nt. nowego globalnego porozumienia klimatycznego. Porozumienie ma dotyczyć wszystkich państw, a nie jak to jest obecnie w przypadku Protokołu z Kioto - tylko państw rozwiniętych. Negocjacje wystartują w listopadzie w Warszawie. Zakończyć się mają podczas szczytu w Paryżu w 2015 roku.
Jak podkreślił Korolec podczas spotkania z dziennikarzami, to właśnie w Polsce będą budowane fundamenty nowego porozumienia klimatycznego. "Do sukcesu w Paryżu potrzebny jest sukces w Warszawie" - ocenił.
Przypomniał, że w ostatnim czasie strona rządowa prowadziła intensywne negocjacje m.in. na temat klimatycznego spotkania w Warszawie. W zeszłym tygodniu w stolicy odbyło się posiedzenie zielonego Trójkąta Weimarskiego, w Wilnie - nieformalnej rady środowiska, a w Krakowie - spotkanie środowiskowego G20 (MEF).
Korolec ocenił, że szczególnie owocne było to ostatnie spotkanie. "W Krakowie spotkali się przedstawiciele gospodarek, którzy odpowiadają za blisko 75 proc. globalnej emisji gazów cieplarnianych. MEF jest dobrą formułą, ponieważ nie nakłada twardych zobowiązań redukcyjnych, a jest miejscem dla dyskusji i dzielenia się doświadczeniami niskoemisyjnej gospodarki - jak najtańszym kosztem osiągnąć jak największe rezultaty dla klimatu" - powiedział.
Dodał, że podczas spotkania zwrócono szczególną uwagę na energooszczędność budynków, gdyż ich ogrzewanie - jak się szacuje - jest odpowiedzialne za 40 proc. emisji CO2 do atmosfery. "Ta inicjatywa wpisuje się w to, co robimy. Przekazujemy część pieniędzy ze sprzedaży jednostek emisji (tzw. AAU) na lepszą efektywność energetyczną budynków. Przykładowo zespół gmachów Biblioteki Narodowej ograniczył emisję CO2 o 50 proc. oraz zużycie energii cieplnej o 67 proc.".
Szef resortu środowiska dodał, że podczas unijnego spotkania w Wilnie pojawiła się różnica w podejściu do tego, jak powinien kształtować się globalny i europejski klimatyczny proces negocjacyjny. "KE wzywa, aby już określić cele redukcyjne, jako nasz wkład w światowe negocjacje. Nie zgadzam się z takim podejściem, ponieważ nie wiemy, na jaki czas będzie ono obowiązywało. Nie wiemy też, do czego zobowiążą się inne kraje" - ocenił Korolec.
Minister zaznaczył, że globalne porozumienie nie może być licytacją cyfr, musi być ono możliwe do ratyfikacji przez wszystkie państwa. "Przy ustanawianiu Protokołu z Kioto wszyscy uczestnicy się zgadzali - i co z tego - jak potem jedno z największych państw nie ratyfikowało umowy. Od tego czasu świat jak i wyzwania się zmieniły. Polityka klimatyczna Unii musi być kształtowana w funkcji polityki globalnej, inaczej nie będzie miała ona sensu" - ocenił.
Korolec zwrócił uwagę, że negocjacje klimatyczne muszą być procesem demokratycznym. "W Warszawie będziemy doprecyzowywali, jak ma ono wyglądać. Czy kłaść nacisk na konkretne cele redukcyjne, czy na działania adaptacyjne do zmieniającego się klimatu, czy do większej energooszczędności" - wyjaśnił.
Obecnie tylko UE oraz kilka innych państw (m.in. Australia) zadeklarowały uczestnictwo w tzw. drugim okresie rozliczeniowym Protokołu z Kioto, który będzie trwał do 2020 r. Polska wykonując zobowiązania z Kioto zredukowała emisję gazów cieplarnianych o 30 proc. przy wymaganych 6 proc.(PAP)