Zdaniem ekspertów, prezydencki pomysł funduszu pomagającego kredytobiorcom oznacza koszty

2015-02-09, 17:11  Polska Agencja Prasowa

Utworzenie specjalnego funduszu mającego pomagać kredytobiorcom oznaczałoby dodatkowe koszty, które musiałyby być rozłożone m.in. na wszystkich klientów banków - tak ekonomiści w rozmowie z PAP komentują prezydencki pomysł utworzenia funduszu pomocowego dla kredytobiorców.

Fundusz restrukturyzacji kredytów hipotecznych to pomysł Kancelarii Prezydenta na rozwiązanie problemu frankowiczów, poszkodowanych przez gwałtowny wzrost kursu franka szwajcarskiego.

Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Olgierd Dziekoński wyjaśniał w rozmowie z PAP, że z funduszu mogłyby w szczególności korzystać osoby, które dotąd regularnie spłacały kredyt i spełniają kryteria rządowego programu "Mieszkanie dla Młodych", ale z racji nadzwyczajnej sytuacji życiowej nie są stanie dalej regularnie spłacać kredytu.

Stworzenie funduszu restrukturyzacji kredytów hipotecznych miałoby pozwolić, zdaniem Dziekońskiego, na pokrywanie zaległości w spłacie kredytu, w postaci niskooprocentowanej lub umarzanej pożyczki. Pożyczka taka udzielana byłaby na dłużej niż trzy miesiące, być może nawet dwukrotnie - wyjaśniał prezydencki minister.

Pożyczka przeznaczona byłaby przede wszystkim na spłatę oprocentowania, by banki mogły łatwiej restrukturyzować zadłużenie główne. Ten mechanizm służyłby wszystkim kredytobiorcom, niezależnie od waluty, w jakiej kredyt jest zaciągnięty - dodał.

"Ten mechanizm ma tworzyć pewne poczucie bezpieczeństwa socjalnego, zakładając, że trudności, które mają te osoby, mogą się skończyć, a zdolność spłaty kredytu powraca" - argumentował Dziekoński. Gdyby jednak sytuacja trwała dłużej, fundusz mógłby przejąć na własność mieszkanie kredytobiorcy. Dotychczasowy kredytobiorca stawałby się wtedy najemcą mieszkania, z możliwością odkupu.

Ekonomiści sceptycznie wypowiadają się o pomyśle Kancelarii Prezydenta. Prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego prof. Elżbieta Mączyńska uważa, że raczej nie powinno się powoływać nowej instytucji, łagodzącej klientom banków skutki perturbacji kredytowych. Jej istnienie mogłoby doprowadzić nie tylko do wzrostu kosztów kredytów, ale i rozproszenia odpowiedzialności, osłabienia należytej ostrożności oraz wystąpienia pokusy nadużycia i w bankach, i u kredytobiorców. "W efekcie niektórzy ludzie mogą myśleć: bierzmy kredyty, bo jak będzie coś nie tak, państwo nam dopłaci z jakiegoś funduszu" - mówi.

Prof. Mączyńska zwraca uwagę, że stałą, nieodłączną cechą gospodarki wolnorynkowej jest "falowanie". "Jak coś rośnie, to nieuchronnie będzie spadać, a jak spada, to będzie rosło. Dotyczy to także kursów walut. Ci, którzy biorą kredyty, muszą mieć tego świadomość" - mówi. Każda działalność gospodarcza, także udzielanie, ale i zaciąganie kredytów wiąże się więc z podjęciem ryzyka - dodaje.

Z drugiej strony, są takie losowe przypadki, w których państwo niewątpliwie powinno pomagać osobom dotkniętym niemożnością spłacania zaciągniętych kredytów – przyznaje Mączyńska.

Jednak - jej zdaniem - tworzenie całkiem nowej, dodatkowej instytucji nie jest konieczne, bo to oznaczałoby "nowe stanowiska, nowe koszty". Koszty te, nawet, jeśli byłyby pospołu finansowane przez banki i państwo, w ostatecznym rachunku i tak obciążałyby albo wszystkich klientów banków (nie tylko kredytobiorców), albo wszystkich podatników, albo i jednych, i drugich, w zależności od zastosowanych regulacji. Tymczasem w przypadkach losowych wystarczyłby istniejący już Bankowy Fundusz Gwarancyjny. Co najwyżej potrzebne byłyby w jego ramach odpowiednie dodatkowe regulacje, względnie korekty dotyczące ochrony kredytobiorców - przekonuje prof. Mączyńska.

Podobny pogląd wypowiada analityk firmy Xelion Piotr Kuczyński. "Po pierwsze nie wiem, kto miałby za ten nowy fundusz płacić. Jak rozumiem banki, ale one natychmiast przerzuciłyby koszty na swoich klientów" - mówi. "Nie widzę powodu, dla którego miałbym ponosić takie koszty" - dodaje.

Dyskusyjne jego zdaniem jest też tworzenie nowej instytucji. Jej powstanie oznacza bowiem dodatkowe koszty.

Zgadza się z prof. Mączyńską, że lepiej wyposażyć w nowe kompetencje Bankowy Fundusz Gwarancyjny. "Tam już jest zarząd, nie ma potrzeby ponosić kosztów na pensje dla zarządu, sekretarki, samochody itd" - mówi Kuczyński. "Należałoby więc pomysł prezydenta bardziej dopracować" - zaznacza.

Według Olgierda Dziekońskiego, w tej chwili ok. 23 tys. osób ma przeterminowane kredyty. W przypadku kredytów walutowych takich osób jest ok. 8 tysięcy, a jeśli chodzi o same franki szwajcarskie - 7,5 tys. osób. (PAP)

Biznes

W 2017 roku na ulicach Goeteborga 100 samoprowadzących się aut

2015-02-20, 11:58

Od marca ceny energii elektrycznej na Ukrainie wyższe o 40 proc.

2015-02-20, 11:21

Kluby PO, PiS i PSL za poprawkami Senatu do Prawa budowlanego

2015-02-19, 18:47

Wiceminister rolnictwa: skażenie pasz sprowadzonych z Niemiec incydentalne

2015-02-19, 14:01

Lotos i Azoty odłożyły w czasie realizację projektu petrochemicznego

2015-02-18, 19:31

Frank znów lekko tanieje

2015-02-18, 18:35

Ministerstwo Finansów chce zlikwidować ulgę na nowe technologie

2015-02-18, 18:28

Raport władz holenderskich: przez lata ignorowano ryzyko trzęsień ziemi w Groningen

2015-02-18, 13:34

Kopacz: jest zgoda na manifestację rolników, nie na miasteczko namiotowe

2015-02-18, 08:52

Kanada rozszerzyła sankcje wobec rosyjskich firm na Rosnieft

2015-02-18, 08:41
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę