Od stycznia dochody członków rad nadzorczych - "ozusowane"
Od stycznia dochody członków rad nadzorczych muszą być "ozusowane" - przewiduje nowela ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych. W przyszłym roku obowiązek odprowadzania składek do ZUS obejmie wszystkie umowy zlecenia do wysokości minimalnego wynagrodzenia.
Główna zmiana jaką przewiduje nowela, która weszła w życie 1 stycznia 2015 r. przewiduje poszerzenie kręgu osób objętych obowiązkiem podlegania ubezpieczeniom emerytalnemu i rentowemu.
Obowiązek ubezpieczenia będzie dotyczyć wszystkich członków rad nadzorczych, którzy pobierają wynagrodzenie z tego tytułu, bez względu na podleganie ubezpieczeniom z innego tytułu i fakt pobierania emerytury lub renty przez cały okres sprawowania funkcji.
Nowe regulacje zakładają objęcie obowiązkiem ubezpieczenia osób będących członkami rad nadzorczych, których podstawę wymiaru składki stanowić będzie przychód uzyskiwany z tytułu pełnienia funkcji członka rady nadzorczej. Płatnikiem składek ma być podmiot, w którym działa rada nadzorcza.
Jak wskazywał minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz podczas prac nad nowelą, oskładkowanie członków rad nadzorczych może przynieść dodatkowe pieniądze do FUS, szacowane na ok. 350 mln zł.
Parlament zdecydował, że jeśli chodzi o oskładkowanie umów zleceń do wysokości minimalnego wynagrodzenia, to obowiązek ten zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2016 r.
Nowela ma też uniemożliwić zawieranie podwójnych umów, w taki sposób, aby unikać ozusowania. Dotychczas unikanie płacenia składek było możliwe przy zawarciu dwóch umów - jednej na niską kwotę, od której odprowadzana była niska składka i drugiej, z wyższą kwotą, która nie była oskładkowana.
"Oprócz tego w tej ustawie są ważne rzeczy dotyczące ubezpieczania się zarówno w ZUS jak i w KRUS, jeśli uzyskuje się dochody do wysokości połowy minimalnego wynagrodzenia. To była bardzo drażliwa i potrzebna społecznie zmiana" - mówił Kosiniak-Kamysz podczas prac nad dokumentem w Sejmie.
Według przewidywań resortu pracy skutkiem finansowym ustawy mają być dodatkowe wpływy do ZUS w wysokości 650 mln zł, z czego 350 mln zł to dochód z pieniędzy członków rad nadzorczych.
O „powolnym eliminowaniu śmieciówek, żeby to zbyt mocno nie uderzyło w rynek pracy" mówił po raz pierwszy w połowie grudnia 2013 r. ówczesny premier Donald Tusk. Na początku stycznia ub.r. ogłosił on, że rok 2014 musi być "początkiem końca śmieciówek". "Rozpoczniemy prace nad zakończeniem niechlubnej ery śmieciówek; (...) śmieciówki to praca odarta z godności i poczucia bezpieczeństwa na przyszłość. Zaproponujemy rozwiązania, które będą pierwszymi krokami, które będą początkiem tego marszu" - mówił Tusk, przedstawiając plany rządu na ub.r.
Nowelę ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych pozytywnie oceniali związkowcy, choć nie do końca spełnia ona ich postulaty. W ich ocenie oskładkowanie umów zleceń powinno dotyczyć całego dochodu, a nie tylko - jak przewiduje nowela - do wysokości minimalnego wynagrodzenia.
Z kolei przedsiębiorcy byli podzieleni w ocenie nowych regulacji. Przedstawiciele Konfederacji Lewiatan byli zadowoleni z wydłużenia vacatio legis jeśli chodzi o oskładkowanie umów zleceń - początkowo bowiem przepisy dotyczące tej kwestii miały wejść w życie już po 3 miesiącach od ich ogłoszenia.
Z kolei eksperci BCC wskazywali, iż pomysł oskładkowania umów zleceń, jak i dochodów z tytułu zasiadania w radach nadzorczych jest błędny. Wskazywali bowiem, że oskładkowanie umów zleceń może oznaczać poszerzenie szarej strefy, obniżenie wynagrodzenia o wymiar składek emerytalnych, a także naturalne wygaszanie umów cywilno-prawnych. (PAP)