Konflikt na Ukrainie coraz wyraźniej osłabia złotego
W środę na wartości traciły waluty wschodzące, w tym złoty, który przebił poziom 4,21 zł za euro. To skutek nasilenia rosyjsko-ukraińskiego konfliktu - ocenili analitycy. Ok. godz. 17 euro kosztowało 4,20 zł, a za dolara płacono 3,14 zł.
"Można powiedzieć, że na rynku walutowym trwa panika. Szkodzi nam wciąż czynnik geopolityczny i efekcie złoty osłabił się wobec euro przebijając poziom 4,20 zł, który był istotną barierą. Z technicznego punktu widzenia jest to sygnał do dalszych wzrostów" - oceniła Dorota Strauch z Raiffeisen Polbank.
"Kolejną barierą jest poziom 2,24 zł za euro" - dodała.
Diler Banku BPH Marek Cherubin powiedział PAP, że sytuacja na rynkach walutowych związana jest rosnącymi obawami o rozwój konfliktu Rosji z Ukrainą.
W środę NATO poinformowało, że Rosja zgromadziła ok. 20 tys. żołnierzy przy granicy ze wschodnią Ukrainą i może ich tam wysłać. Dodano, że Moskwa jako pretekst do inwazji może podać misję humanitarną lub pokojową.
Diler podkreślił, że konflikt za naszą wschodnią granicą nie uderza rykoszetem tylko w złotego. Na wartości tracę też inne waluty uważane za wschodzące. "Stracił zarówno rubel, czeska korona czy węgierski forint" - wskazał.
Analitycy podkreślili, że napięta sytuacja geopolityczna odbija się też na giełdach. W środę po południu wszystkie europejskie indeksy świeciły na czerwono. Niemiecki DAX spadał o ponad 1 proc., francuski CAC 40 - o 1,05 proc., a brytyjski FTSE 100 - o 1,00 proc. Główny indeks moskiewskiej giełdy RTS spadał - o 2,30 proc., a nasz parkiet WIG30 - o 0,56 proc.
Amerykański dziennik finansowy Wall Street Journal opisując na swojej stronie internetowej środowe spadki na europejskich giełdach przytacza opinie dealerów, którzy zauważyli, że to wynik m.in. wtorkowej wypowiedzi szef polskiego MSZ Radosława Sikorskiego o tym, że Rosja przywróciła zdolności bojowe na granicy z Ukrainą, by wywierać presję lub wejść na jej terytorium. Odnowione obawy dotyczące Ukrainy są zdaniem gazety jednym z powodów nerwowości europejskich inwestorów. Na te informacje zareagowały od razu we wtorek giełdy amerykańskie.
Z kolei dziennik Financial Times w obszernym artykule na swojej stronie internetowej omawia środową wypowiedź szefa polskiego rządu Donalda Tuska, który mówił, że są powody, by przypuszczać, iż zagrożenie bezpośrednią interwencją Rosji na Ukrainie jest większe niż jeszcze kilkanaście dni temu.
Wypowiedź polskiego premiera zauważyła także amerykańska telewizja Fox News i brytyjski dziennik Guardian. Media te jednak powstrzymują się od komentowania słów premiera.
W ubiegłym tygodniu Unia Europejska i Stany Zjednoczone ogłosiły nowe stanowcze sankcje przeciw Rosji za jej działania na Ukrainie. Tym samym konflikt między Zachodem a Moskwą - najpoważniejszy od zimnej wojny - wszedł w nową fazę.
Konflikt ten znacznie się zaostrzył po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu pasażerskiego nad terytorium kontrolowanym przez separatystów. Według Zachodu maszyna została strącona dostarczonym przez Rosję pociskiem rakietowym. (PAP)