Szczurek: ulgi podatkowe nie przekładają się na większą liczbę urodzeń
Ulgi podatkowe nie przekładają się na większą liczbę urodzeń - mówił minister finansów Mateusz Szczurek podczas środowej konferencji w resorcie pracy, poświęconej podatkowym formom wsparcia rodzin z dziećmi.
Szczurek powiedział, że system podatkowy wspiera rodziny z dziećmi poprzez ulgi podatkowe na dzieci, zwolnienia podatkowe obejmujące pomoc społeczną przekazywaną przez państwo rodzinom oraz możliwości preferencyjnego rozliczenia podatkowego osób samotnie wychowujących potomstwo oraz wspólnego rozliczenia małżonków.
Minister wyjaśnił, że z ulgi na dzieci korzysta 4,3 mln podatników, obejmuje ona 6,2 mln dzieci i kosztuje budżet państwa 5,7 mld zł (2012 r.) "To sporo, to połowa wszystkich ulg, które w podatku dochodowym funkcjonują. Jest to najważniejsza część wsparcia przez system podatkowy rodzin z dziećmi w Polsce" - powiedział. Zwolnione z PIT świadczenia społeczne kosztują budżet 1,6 mld zł - dodał.
Szczurek poinformował, że 487 tys. podatników korzysta z preferencyjnego opodatkowania dla osób samotnie wychowujących dzieci, co kosztuje finanse publiczne około 400 mln zł. Natomiast 9,6 mln podatników korzysta ze wspólnego rozliczenia małżonków (4,8 mln małżeństw), z czego około połowa ma dzieci.
"Trzeba sobie zadać pytanie, czy ten instrument (wspólne rozliczenie - PAP) powinien dotyczyć małżeństw, które dzieci nie mają. Jeżeli traktujemy to, jako ulgę prorodzinną (...), to można sobie zadać pytanie, czy lepszej funkcji nie spełniłoby wspólne rozliczanie tylko i wyłącznie dla małżonków wychowujących dzieci" - powiedział. Zdaniem ministra zaoszczędzone dzięki temu pieniądze można by przeznaczyć np. na wyższą wysokości odliczeń ulgi na dzieci lub stworzenie innego mechanizmu wsparcia.
Szczurek powiedział, że suma wszystkich ulg i zwolnień podatkowych kosztowała budżet w 2012 r. ok. 80 mld zł (obejmuje to preferencyjne stawki VAT). Zaznaczył, że w tym ulgi w PIT dla rodzin - także tych bez dzieci - kosztowały finanse publiczne ok. 12 mld zł, co stanowi ok. 0,7-0,8 proc. polskiego PKB.
Według niego struktura polskich preferencji podatkowych kierowanych na wsparcie rodziny mogłaby być inna, ale trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, jaki jest cel ulg. "Sama kwota 12 mld zł (...) to za dużo pieniędzy, by mogłyby być wydawane w sposób, który nie spełnia celu" - mówił minister.
Jego zdaniem w debacie publicznej często pojawia się argument, iż dzietność w Polsce jest niska, ponieważ preferencje podatkowe są niewystraczające albo źle ukierunkowane". "Otóż ja w to specjalnie nie wierzę" - podkreślił Szczurek. Zaznaczył, że według niego obniżenie opodatkowania rodzin z dziećmi nie spowodowałoby eksplozji dzietności w Polsce.
Minister poinformował, że w krajach, w których dzietność jest dużo wyższa niż w Polsce, opodatkowanie rodzin jest wyższe. Powołując się na raporty OECD, Szczurek powiedział, że obciążenie podatkami i składkami rodziny z dwójką dzieci (w której jeden rodzic pracuje i zarabia średnią krajową, a drugi 60 proc. średniej krajowej) jest w Polsce sporo niższe niż przeciętna w krajach OECD z UE, trochę wyższa niż przeciętna w OECD i znacznie niższa niż w krajach o wysokiej dzietności w Europie.
Jego zdaniem dane te nakazują sobie zadać pytanie, czy skala preferencji podatkowych w Polsce jest wysoka, czy niska. "Z naszego punktu widzenia mogłaby być wyższa, ale tylko wtedy, jeśli znajdziemy gdzieś inne dochody, albo obniżymy inne wydatki (...). Jesteśmy ograniczeni wysokością deficytu budżetowego, procedurą nadmiernego deficytu" - powiedział. "Argumentem za wspieraniem przez system podatkowy rodzin z dziećmi jest elementarna sprawiedliwość" - zaznaczył.
Szczurek podkreślił, że jest "ostatnią osobą", która decydowałaby się na zmniejszanie kwoty, które państwo poświęca na preferencyjne traktowanie rodzin z dziećmi. "Na pewno nie jest tak, że system jest idealny. Korzyści podatkowe są być może skoncentrowane w górnych rejonach skali podatkowej i dochodów. Być może nie jest to właściwe" - mówił.
Wskazał jednak, że stabilność systemu podatkowego jest zaletą. W związku z tym nie warto wprowadzać zmian, które w niewielkim stopniu poprawiłyby sytuację, a jednocześnie wywróciłyby do góry nogami obecny system ulg. "Koszty związane z kolejną rewolucją podatkową będą większe niż korzyści z lekkiego przesunięcia tych benefitów z ulg podatkowych" - podsumował. (PAP)