Ukraiński rzepak w skupie w Kruszwicy? Śledztwo kujawsko-pomorskich rolników
Po sygnale od rolników, wojewoda Michał Sztybel zapowiedział, że podległe mu służby między innymi graniczne sprawdzą, czy w regionie dochodzi do łamania prawa w zakresie importu zbóż z Ukrainy.
Czy podobne sygnały mogły już wcześniej docierać do kujawsko-pomorskiego wojewody? Michał Sztybel zapewniał, że nielegalne zboże na pewno nie trafia do państwowych elewatorów w regionie. – Powtórzę, prezes Krajowej Grupy Spożywczej mówi o trzech elewatorach państwowych. Tam jest prowadzony skup. Nie wiem, jakie są prywatne skupy. W kujawsko-pomorskim nie ma ukraińskiego zboża.
Rolnicy uważają, że jest inaczej: – Coś panu powiem: dostaliśmy od rolnika z Podlasia informację, że w Kruszwicy brali od niego rzepak i nagle zaprzestali. Pojechaliśmy tam o godzinie 4:30. Zobaczyliśmy 25 tirów. Daliśmy chłopu 50 złotych i otworzył nam ten zapieczętowany samochód. W środku 24 nowiutkie big bagi zasypane rzepakiem...
Wojewoda Sztybel zapowiedział, że podległe mu służby między innymi graniczne sprawdzą czy w regionie dochodzi do łamania prawa w zakresie importu zbóż z Ukrainy.
– Takie zarzuty padają. Moim obowiązkiem jest wszcząć wszystkie możliwe kontrole w tym zakresie - mówi Sztybel.