Eksperci: skuteczne leczenie schizofrenii korzystne dla budżetu państwa
Nowoczesne leczenie oraz kompleksowa opieka nad chorymi na schizofrenię przynoszą korzyści pacjentom, ale mogą również obniżyć wysokie koszty, jakie w związku z chorobą ponosi społeczeństwo i budżet państwa – ocenili eksperci w rozmowie z PAP.
Odnieśli się w ten sposób do najnowszego raportu pt. "Schizofrenia - perspektywa społeczna. Sytuacja w Polsce", który wykazał, że koszty społeczne tego schorzenia, m.in. renty z tytułu niezdolności do pracy, są bardzo wysokie.
Jego współautor, dr Patryk Piotrowski z Fundacji Ochrony Zdrowia Psychicznego powiedział PAP, że w 2009 r. schizofrenia znalazła się na 4. miejscu wśród schorzeń generujących najwyższe wydatki Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) na świadczenia związane z niezdolnością do pracy. Wyprzedziły ją jedynie choroby układu krążenia, nowotwory i choroby układu kostno-stawowego.
W 2009 r. wydatki ZUS na świadczenia z tytułu niezdolności do pracy osób chorych na schizofrenię wniosły ponad 907 mln zł; aż 98 proc. tej kwoty stanowiły świadczenia rentowe. W tym samym roku Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) przeznaczył blisko dwukrotnie mniej, bo 463 mln zł, na refundację leków w schizofrenii i chorobie afektywnej dwubiegunowej.
Jak ocenił dr Piotrowski, tak wysokie koszty społeczne schizofrenii wynikają m.in. z tego, że ujawnia się ona najczęściej u ludzi młodych.
Jest to poważna choroba psychiczna, na którą cierpi w Polsce 380-400 tysięcy osób. Psychozę tę rozpoznaje się najczęściej u osób w wieku 18-35 lat, czyli w okresie, w którym dokonuje się wyboru dalszej drogi życiowej lub zaczyna karierę zawodową.
W rozmowie z PAP dr Tomasz Tafliński z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie podkreślił, że lekarz może ułatwić pacjentowi ze schizofrenią powrót do normalnego życia - do szkoły, pracy. Jest to możliwe dzięki zastosowaniu leków nowej generacji już w fazie ostrej lub bezpośrednio po ustąpieniu najpoważniejszych objawów - urojeń, halucynacji, pobudzenia.
Psychiatra przypomniał, że od 60 do 70 proc. pacjentów z rozpoznaniem schizofrenii nie przestrzega zaleceń lekarskich. Często ma to związek z niedogodnościami w przyjmowaniu leków starszej generacji.
Z tej przyczyny, bardzo ważne jest edukowanie pacjentów i ich rodzin oraz jak najszybsze włączanie leków o przedłużonym działaniu, podkreślił dr Tafliński. „Im rzadziej pacjent musi sięgać po tabletkę czy pójść do poradni na zastrzyk, tym większe szanse, że będzie stosował lek" - wyjaśnił.
To z kolei zmniejsza ryzyko nawrotu psychozy i przyczynia się do znacznych oszczędności, gdyż koszty nawrotów w schizofrenii są bardzo wysokie. „Chodzi nie tylko o koszty bezpośrednie, związane z pobytem pacjenta w szpitalu, ale też o koszty pośrednie i społeczne, związane z wypadnięciem chorego z aktywności zawodowej oraz z obciążeniem rodziny, która musi się nim zajmować" - tłumaczył dr Tafliński.
Zaznaczył, że mniejsze szanse na powrót do życia, szkoły, pracy mają te osoby, które chorują na schizofrenię dłużej, a także częściej i dłużej przebywają w szpitalnych oddziałach psychiatrycznych.
Potwierdzają to wyniki najnowszego raportu. „Czynnikiem, który miał największy wpływ na negatywne konsekwencje społeczne schizofrenii była liczba hospitalizacji, które są najbardziej kosztowną formą lecznictwa psychiatrycznego" - wyjaśnił dr Piotrowski. Wśród pacjentów, którzy przebywali w szpitalu 5 i więcej razy aż 93 proc. traciło pracę, a na rentę przechodziło 74 proc.
Zdaniem dr. Taflińskiego nie ma sensu oszczędzać na nowoczesnym leczeniu, ponieważ przekłada się to na bardzo duże straty w innych obszarach.
Dowodem na to, że nowoczesne leczenie schizofrenii jest korzystne dla pacjentów i społeczeństwa mogą być doświadczenia pana Henryka, który diagnozę „schizofrenia" usłyszał na pierwszym roku studiów. Początkowo był leczony przez dobrego specjalistę. Później jednak trafił do innego ośrodka psychiatrycznego. „Zmieniono mi lek na inny, który nie był skuteczny. Zgłaszałem ten problem lekarce, ale nie słuchała" - opowiadał w rozmowie z PAP. Trwało to parę lat. W tym okresie pan Henryk był wyłączony z normalnego życia, nie mógł kontynuować pracy. W końcu miał nawrót psychozy i trafił do szpitala. Obecnie stosuje lek o przedłużonym działaniu, czuje się dobrze, pracuje.
„Leki nowej generacji mają dobre działanie antypsychotyczne, sprzyjają aktywizacji pacjentów, pozwalają na powrót do pracy, środowiska, ale nawet one nie pomogą jeśli w całym systemie nie zmieni się podejście do chorych psychicznie” – ocenił w rozmowie z PAP psychiatra dr Andrzej Bączkowski ze Szpitala Zachodniego im. Jana Pawła II w Grodzisku Mazowieckim.
Specjalista przypomniał, że Narodowy Projekt Ochrony Zdrowia Psychicznego na lata 2011-2015 zakłada rozwój alternatywnych do szpitali form opieki nad osobami chorującymi psychicznie. Jego celem miał być m.in. rozwój oddziałów dziennych, opieki ambulatoryjnej, zespołów opieki środowiskowej (która polega na tym, ze zespół profesjonalistów zajmuje się pacjentem w miejscu jego zamieszkania) oraz centrów pomocy kryzysowej. Sprzyja to powrotowi osób ze schizofrenią do aktywności zawodowej i społecznej.
„Jednak w Polsce leczenie środowiskowe w zasadzie nie funkcjonuje, gdyż sama inicjatywa NFZ, bez szerokiego wsparcia ze strony władz samorządowych nie podoła tak wielkiemu zadaniu organizacyjnemu i finansowemu, jak utworzenie powiatowych centrów psychiatrycznej opieki środowiskowej” – ocenił dr Bączkowski.
Podczas debaty PAP, która odbyła się 23 stycznia - w związku z prezentacją raportu pt. „Schizofrenia – perspektywa społeczna. Sytuacja w Polsce” - konsultant krajowy ds. psychiatrii prof. Marek Jarema zaznaczył, że finansowanie świadczeń psychiatrycznych w Polsce pozostaje "na katastrofalnie niskim poziomie”, a liczba zespołów opieki środowiskowej powinna wynosić 400-500 zamiast kilkadziesiąt, jak obecnie.
W odpowiedzi na to Maciej Karaszewski z NFZ zapewnił, że fundusz prowadzi politykę zachęcania do tworzenia zespołów opieki środowiskowej oraz oddziałów dziennych. Według niego w latach 2010-2013 finansowanie zespołów leczenia środowiskowego wzrosło o 150 proc. (z kilku do ponad 20 mln zł). (PAP)