„Teraz zbieram po trzy tony zboża, a w poprzednich latach sześć”. Rolnicy liczą na pomoc natury
Pogoda nie sprzyja żniwom, czas zbiorów się przedłuża, to powoduje także straty w jakości ziarna. Rolnicy z niepokojem sprawdzają prognozy pogody i patrzą w niebo. Sytuacja odbija się nie tylko na jakość plonów, ale również wpływa na hodowlę trzody chlewnej.
– Niestety pogoda jest barowa, cierpimy na tym, ponieważ deszcze niszczą parametry zboża, które nadawałoby się jako konsumpcyjne. Niestety już coraz bardziej słyszymy w rejonie, że zboża zaczynają przez tę pogodę porastać. Jest to właśnie problem występujący na polach, gdzie już odczuliśmy suszę i z racji tego, że teraz są nawalne deszcze, to te zboża, które były zasuszone, zaczynają teraz porastać. Niestety nie zapowiada się to zbyt dobrze – opisał Michał Domachowski.
Rolnik z powiatu świeckiego wytłumaczył również, jakie parametry nie są najlepsze. Podkreślił, że białko i gluten jest wypłukiwany z każdym kolejnym deszczem. Przez to zboże może zostać wykorzystane tylko na paszę.
– Powiedzmy, że do maja było super. Podobało mi się, nie było za ciepło, nie było takiego rażącego słońca, które mogłoby niwelować plony. Niestety praktycznie od początku maja do połowy czerwca zabrakło tych opadów, mówię tu o ilości nawet 15-20 ml w przeciągu tego okresu, aby te zboża uratować. Niestety już na klasach słabszych, poniżej czwartej klasy, a nawet tam zdarzały się wypaleniska. Nie zbieramy rewelacji, w tym roku na najgorszych polach zbieram między dwa-trzy tony – wymieniał Domachowski.
Dla porównania w latach ubiegłych te wartości dosięgały do pięciu, a nawet sześciu ton. – Natury nie oszukamy, nawet gdy zastosujemy nie wiadomo co na te pola. Jak natura nam nie pomoże, to niestety nic nie osiągniemy.
W takich przypadkach okazuje się, że nawet zmodyfikowane gatunki zbóż wcale nie ratują zbiorów. – Natury się nie oszuka, są rośliny z korzeniem palowym, np. rzepak i słonecznik, który w momentach posuchy sobie poradzi. Te modyfikowane zboża, które niby są odporne na suszę, to według mnie jest wymysł i próba sprzedaży towarów, który jest droższy i podobno odporny na suszę. Finalnie pod względem parametrów wychodzi gorzej i tak naprawdę słabiej potrafi znieść suszę.
Więcej w rozmowie Marcina Dolińskiego z Michałem Domachowskim.