Wyciek był, ale środowisko nie zostało skażone. Komunikat po awarii w „Anwilu"
W Zakładach „Anwil" we Włocławku doszło do awarii i wycieku z instalacji chemicznej. Fabryka odmawia podania szczegółów, ale zapewnia, że nie doszło do skażenia środowiska.
To bardzo tajemnicza sprawa: w fabryce Anwil zawały syreny, ogłoszono alarm drugiego stopnia, czyli dość wysoki, i do akcji ruszyły zastępy ratowników zakładowej straży pożarnej. Co się wydarzyło? Nie wiadomo. Z całą pewnością Państwowa Straż Pożarna otrzymała z fabryki meldunek, że doszło do wycieku z instalacji chemicznej, ale sprawę załatwiły służby zakładowe. Wiadomo również na pewno, że w fabryce ogłoszono ewakuację części wydziałów, z tym, że jeszcze w trakcie tej samej zmiany pracownicy i urzędnicy wrócili do zajęć.
W godzinach popołudniowych biuro prasowe Anwilu rozesłało oficjalny komunikat, w którym potwierdza, że nastąpił wyciek z instalacji opanowany przez służby fabryczne, i że nie doszło do skażenia środowiska. Anwil odmawia jednak informacji o tym: co wyciekło, w jakiej ilości, i z jakiego powodu. Fabryka milczy i żąda pytań na piśmie.
Z informacji nieoficjalnych wiemy, że rozszczelniła się linia z dichlorkiem etylenu. To półprodukt w syntezie chlorku winylu. Używany jest również jako rozpuszczalnik żywic asfaltu i kauczuku. Wiadomości te mają status nieoficjalnych, ale pochodzą z wiarygodnego źródła. Oficjalnie: nie doszło do skażenia środowiska.