Organizator Welconomy: Regionalne firmy są w stanie podbijać świat [Rozmowa dnia]
- Takie spotkania jak Welconomy Forum in Toruń przynoszą wymierne korzyści mieszkańcom naszego regionu — mówił Polskiemu Radiu PiK organizator tego forum - dr Jacek Janiszewski.
Michał Jędryka: Od wielu lat organizuje Pan wielki kongres Welconomy, podczas którego spotykają się ludzie z różnych stron. Zwykle prawica z lewicą, opozycja z rządzącymi nie mogą się dogadać, tymczasem na Pana kongresie występują jedni i drudzy. Jak Pan to robi?
Jacek Janiszewski: To jest taka kowalewska, czy kujawsko-pomorska, moja wewnętrzna osobowość. Nigdy nie byłem radykalny w żadną stronę i zawsze ręce mi opadały, kiedy ludzie radykalni potrafili się nienawidzić. Bardzo biorę sobie do serca taką uwagę, że trzeba mieć umysł tak wyczyszczony, żeby nikogo nie móc nienawidzić. Myślę, że politycy z różnych środowisk w Polsce to wyczuwają, bo 30 lat już organizujemy Welconomy i dlatego do nas przyjeżdżają.
Po naszym wydarzeniu można ocenić, że polityk jest odważny. Przyjeżdża bowiem na konferencję, podczas której wie, że spotka się ze swoimi przeciwnikami politycznymi, będzie musiał zmierzyć się z nimi przy stoliku, przy ludziach i to nie potrwa chwilę, jak w często jest w telewizji czy w radiu, tylko to będzie w bliskości ludzi, którzy nie są przecież głupi i chcą się czegoś dowiedzieć. Taki polityk z pewnością jest odważny, a jeszcze jest taka możliwość, że nie tylko jest odważny, ale i mądry. Bardzo cenię sobie, gdy przyjeżdżają do nas ci odważni i mądrzy. Ci najmądrzejsi bardzo mało mówią na tych konferencjach, ale dużo słuchają. Wtedy - jak się jest ministrem - to po wielu wysłuchaniach wraca się do Warszawy, zwołuje kierownictwo resortu i mówi: „dlaczego tak nie może być, jak oni mówią?”.
Wicepremier Kowalczyk jest chyba odważny, bo – choć został obrzucony jajkami - to nadal występuje i jeździ po Polsce?
- Nie chodzi o to, że zboże zasypało się w magazynach, że ktoś robił w tym interes czy że państwo jednak w Unii Europejskiej trochę za późno zareagowało. Tych meandrów przecież w ogóle nie znamy. Nie wykluczam, że pan minister Kowalczyk mówił już z pół roku temu, że trzeba coś z tym zrobić, jednak - z punktu widzenia organizacyjnego – to nie do końca mogło się udać.
Miałem podobną sytuację z wieprzowiną, wtedy budował się ruch Leppera, a właściwie miał swoje apogeum, bo i wtedy, i dzisiaj mamy sytuację nie tyle najgorszą, że jest niska cena, tylko najgorszą, bo nie można sprzedać, a magazyny są pełne. I tu musi wkroczyć państwo - szybko i błyskawicznie, oczywiście konsultując to z Komisją Europejską. To, co możemy zrobić my ludzie z branży, ale także lekarze, prawnicy, to wspierać jak najszybsze parcie na Komisję Europejską, żeby dała bardzo dużo pieniędzy, szybko zdjęła nadwyżki, ponieważ to grozi pewnymi niesnaskami przed narodem ukraińskim i polskim, a to jest największa porażka, jaką możemy sobie teraz zafundować.
Wróćmy do Torunia i do kongresu Welconomy. Jakie korzyści ma z tego region?
- Podczas Welconomy - po pierwsze ze sobą rozmawiamy, a to jest bardzo ważne. Po drugie łączymy biznesy - na takich konferencjach czasami ktoś, kto zajmuje się węglem spotyka kogoś, kto produkuje kurczaki i nagle dochodzą do wniosku, że mogą wspólnie zrobić jeszcze coś nowego. Po trzecie - przybliżamy świat do naszego regionu. Przyjeżdża do nas sporo osób z całego świata, właściwie z wszystkich kontynentów. Po czwarte - przełamujemy stereotypy, „że nie damy rady”, czyli przekazujemy naszym regionalnym firmom średnim i małym, że nic nie stoi na przeszkodzie żeby podbijały świat. (...)
CAŁA ROZMOWA DNIA - PONIŻEJ