Wielki triumf Świątek w Miami! Hurkacz wygrał debla [WYPOWIEDZI]
Miniona sobota to jeden z najpiękniejszych dni w polskim tenisie. W Miami Polacy świętowali dwa sukcesy. Najpierw wspaniałe zwycięstwo odniosła Iga Światek. Kilka godzin później finał debla padł łupem Huberta Hurkacza.
Świątek przystępowała do WTA 1000 w Miami po dwóch wygranych Mastersach. Tak jak wcześniej, tak i tym razem niespełna 21-letnia tenisistka w bardzo przekonującym stylu pokonywała kolejne rywalki, docierając do finału.
W nim warszawianka zmierzyła się z Naomi Osaką, która w turnieju prezentowała świetny tenis. Wydawało się, że Polkę czeka trudny bój. Pierwszy set faktycznie był bardzo wyrównany, a o zwycięstwie zdecydowało jedno przełamanie. W drugiej partii Świątek całkowicie zdominowała rywalkę, nie oddając jej nawet jednego gema.
Podopieczna Tomasza Wiktorowskiego wygrała trzeci turniej rangi Masters z rzędu, zapisując się w historii tenisa. Dla warszawianki triumf w Miami to szósty tytuł w karierze.
- Czuję się dumna i usatysfakcjonowana z tego, co udało mi się zrobić. W pierwszym secie Naomi w najważniejszych momentach broniła się serwisem. W drugim secie korzyści zaczęła przynosić mi presja, jaką wywierałam na rywalce – oceniła Świątek.
Iga Świątek – Naomi Osaka 2:0 (6:4, 6:0)
Polscy kibice nie nasycili się jednym sukcesem. Kilkadziesiąt minut później do gry w finale debla przystąpił Hubert Hurkacz. Polak długo liczył także na sukces w turnieju singlistów, ale w półfinale marsz Polaka po obronę tytułu zatrzymał Carlos Alcaraz.
Mimo tego wrocławianin i tak wyjechał z Miami z trofeum. Wraz z Johnem Isnerem wygrali oni deblową rywalizację. Finał z Nealem Skupskim i Wesleyem Koolhofem był bardzo zacięty i o zwycięstwie zdecydowały detale. W kluczowych piłkach Polak z Amerykaninem zagrali lepiej od rywali, triumfując 2:0.
- Fantastycznie grało nam się z Johnem. Cieszę się, że do domu wracam z trofeum. W singlu też grałem bardzo dobrze. Mój poziom rośnie, dlatego zabieram ze sobą dużo pozytywnej energii – powiedział Hurkacz.
Hubert Hurkacz/John Isner – Weesley Koolhof/Neal Skupski 2:0 (7:6, 6:4)