Jerzy Engel: Polska ma leszy zespół od Szwedów, jesteśmy faworytem
Jerzy Engel uważa, że polscy piłkarze będą faworytem wtorkowego meczu ze Szwecją, którego stawką będzie awans do mistrzostw świata w Katarze. „Jestem optymistą, mamy lepszy zespół” – powiedział były selekcjoner reprezentacji.
Engel, który uważnie śledził czwartkowe, barażowe spotkanie w Sztokholmie Szwedów z Czechami bardzo nisko ocenił jego poziom. Gospodarze wygrali dopiero po dogrywce 1:0.
- W tym meczu nie wydarzyło się nic porywającego. Trudno kogoś wyróżnić. Obydwie drużyny grały bardzo nerwowo. Szwedzi zaprezentowali swoje tradycyjne ustawienie 4-4-2. Byli bardzo przewidywalni. Ich najsilniejszą formacją jest środkowa linia, którą tworzą: Viktor Claesson, Kristoffer Olsson, Albin Ekdal i Emil Forsberg, natomiast słabiutko spisują się w ataku. Zwycięską bramkę zdobyli w dogrywce po ładnej akcji, ale mam wrażenie, że nie była ona wyćwiczona. Generalnie, to był remisowy mecz. Czesi też mieli swoje okazje bramkowe, ale nie potrafili ich wykorzystać. Wpływ na to miała ogromna presja spowodowana stawką. Dlatego nie obawiałbym się Szwedów. Ten zespół nie wygląda dobrze, na własnym boisku nie potrafił zdominować Czechów, aby odnieść spokojne zwycięstwo – ocenił.
Przeciwko Polsce może zagrać największa gwiazda szwedzkiego futbolu – 40-letni Zlatan Ibrahimovic. Engel nie uważa jednak, że jego pojawianie się na boisku niekoniecznie musi dać tylko pozytywne efekty.
- Z nim nigdy nic nie wiadomo. Może zagrać naprawdę fantastycznie albo rozłożyć cały zespół na łopatki, bo też tak bywało. To bardzo niepokorny zawodnik i wielka niewiadoma. Nie sądzę, aby Szwedzi po 120 minutach ciężkiej gry byli w stanie nawiązać równorzędną walkę z Polakami. Jestem optymistą, mamy lepszy zespół – nie miał wątpliwości.
Analizując grę Szwedów Engel zwrócił uwagę, że ten zespół gubi się przy wyprowadzaniu piłki spod własnej bramki.
- Widać było, że gdy Czesi zaczęli grać agresywniej i próbowali wyżej odbierać piłkę, to Szwedzi mieli problemy. Nie mają zawodników, którzy potrafią wyjść spod takiego pressingu. Ich obrońcy nie są w stanie rozegrać piłki, a Victor Lindelof w takiej sytuacji posyła dalekie podania. To jest przesłanka dla naszych reprezentantów, żeby „złapać” wysoko przeciwnika i jak najszybciej zaliczyć odbiór – podkreślił Engel, który przestrzega przed stałymi fragmentami gry w wykonaniu Szwedów, gdyż ich atutem jest walka w powietrzu.
Biało-czerwoni, którzy w pierwszej rundzie baraży dostali wolny los z powodu wykluczenia Rosji, też nie zachwycili w towarzyskim meczu ze Szkocją remisując 1:1. Dodatkowo trzech ważnych piłkarzy: Bartosz Salamon, Krzysztof Piątek i Arkadiusz Milik doznało kontuzji. Engel jest zdania, że należy postawić tylko na zdrowych i odpowiednio przygotowanych piłkarzy.
- To byłoby wielkie ryzyko wpuszczać zawodnika, który nie jest w stu procentach zdrowy. To nie będzie zabawa, ale walka od pierwszej do ostatniej minuty – uzasadnił.
Atutem biało-czerwonych powinien być własny stadion i wsparcie kilkudziesięciu tysięcy kibiców.
- Prowadzona przeze mnie reprezentacja awans do finałów mistrzostw świata też zapewniła sobie na Stadionie Śląskim wygrywając z Norwegią. Doping był wtedy fantastyczny, publiczność nas poniosła. Była rzeczywiście dwunastym zawodnikiem. Wierzę, że we wtorek będzie tak samo – podsumował Engel.