Turniej Czterech Skoczni - Polacy fatalnie zaczynają rywalizację, wygrał Kobayashi
Dawid Kubacki jako jedyny Polak awansował do drugiej serii i zajął 28. miejsce w inaugurującym 70. Turniej Czterech Skoczni konkursie w Oberstdorfie. Zwyciężył Japończyk Ryoyu Kobayashi, a kolejne miejsca zajęli Norwegowie: Halvor Egner Granerud, prowadzący po 1. serii Robert Johansson i Marius Lindvik.
Prawda jest brutalna. Dla polskich skoczków jubileuszowa edycja prestiżowej i cieszącej się wielkim zainteresowaniem kibiców imprezy praktycznie się już skończyła. Biało-czerwoni, którzy wygrali ją cztery razy w ostatnich pięciu sezonach, tym razem nie odegrają większej roli.
Podopieczni trenera Michala Dolezala od początku cyklu 2021/22 prezentują się słabo i jeśli ktoś miał nadzieję, że w Oberstdorfie nastąpi przełamanie, to szybko został sprowadzony na ziemię.
- W pale się nie mieści, co się z nami dzieje - powiedział przed kamerą Eurosportu Kubacki.
W TCS skoczkowie rywalizują w parach, a do drugiej serii awansują zwycięzcy pojedynków oraz pięciu tzw. szczęśliwych przegranych.
Pierwszą serię przebrnął tylko Kubacki. Skoczył o trzy metry bliżej od Manuela Fettnera, który osiągnął 114,5 m, ale dzięki bardzo dużej bonifikacie za niesprzyjający wiatr miał notę łączną wyższą od Austriaka.
Kamil Stoch uzyskał 118 m, wobec 122 metrów Słoweńca Cene Prevca. Piotr Żyła skoczył 114 m, a jego rywal Rosjanin Jewgienij Klimow - 122. Natomiast Jakub Wolny miał 118 metrów i przegrał z Niemcem Stephanem Leyhe - 124,5 m.
Wąsek jako jedyny z Polaków nie skoczył bliżej niż jego rywal. On i Killian Peier osiągnęli po 121,5 m, ale Szwajcar miał trudniejsze warunki i wyższą rekompensatę za wiatr.
Ostatecznie na 32. miejscu sklasyfikowano Wolnego, 33. był Wąsek, 38. Żyła i dopiero 41. zwycięzca trzech edycji, w tym poprzedniej, TCS Stoch.
- Jestem bardzo skołowany, nie wiem co się dzieje - skwitował trzykrotny mistrz olimpijski.
- Musimy teraz się uspokoić, bo jest dużo emocji. Na pewno jutro będziemy rozmawiać. Widać, że treningi nie wyglądają źle, a w zawodach jest gorzej. Wyszło bardzo źle. Jest po turnieju. Taka jest prawda. Musimy teraz iść w kierunku igrzysk. Nastawienie (zawodników) jest dobre, nastawienie do walki. Ale trzeba jutro porozmawiać - ocenił trener reprezentacji Polski Michal Dolezal na antenie Eurosportu.
Światowa czołówka stworzyła natomiast świetne widowisko. Kobayashi na półmetku był piąty, a do Johanssona tracił 8,6 pkt. W finale wykorzystał poprawę warunków, bo przez niemal całe zawody wiatr wiał skoczkom w plecy. Przy próbie Japończyka prawie ucichł i ten poszybował aż na odległość 141 m, co było najlepszym wynikiem dnia.
Granerud w drugiej serii osiągnął 133 m i przegrał z Kobayashim o 2,8 pkt. Johansson miał 131 m i stracił do zwycięzcy 3,4 pkt.
Warte odnotowania jest jeszcze 29. miejsce Fatiha Ardy Ipcioglu. 24-latek zdobył tym samym pierwsze w historii punkty Pucharu Świata dla Turcji.
Kolejna odsłona TCS - 1 stycznia w Garmisch-Partenkirchen. Dzień wcześniej odbędą się kwalifikacje.
W klasyfikacji generalnej PŚ nadal prowadzi Niemiec Karl Geiger, który w środę był piąty. Kobayashi cieszył się z czwartej wygranej w sezonie i traci do lidera już tylko 43 punkty. Japończyk nie startował w trzech konkursach z powodu zakażenia koronawirusem.
Trzeci jest zdobywca Kryształowej Kuli w poprzednim sezonie Granerud - 198 pkt straty. Z Polaków najwyższe miejsce - 12. - zajmuje Stoch.