Rok 2021 w sporcie pod znakiem igrzysk i rekordów Lewandowskiego
Dwie wielkie imprezy sportowe przykuwały uwagę kibiców w mijającym roku – igrzyska olimpijskie w Tokio oraz piłkarskie mistrzostwa Europy. Obie odbyły się z rocznym poślizgiem, spowodowanym pandemią COVID-19. Z Polaków największe sukcesy odnieśli lekkoatleci i bijący kolejne rekordy Robert Lewandowski.
Worek medali w Tokio
Rozpoczęte 23 lipca igrzyska, oficjalnie pod szyldem Tokio 2020, były wyjątkowe w historii ruchu olimpijskiego - bez kibiców i z drakońskimi rygorami sanitarnymi (testy, kwarantanny, śledzące aplikacje, wszechobecne maseczki, dystans społeczny). Większość społeczeństwa japońskiego była przeciwna organizacji tej imprezy, obawiając się kolejnej fali zakażeń koronawirusem. Mimo przeciwności gospodarze stanęli na wysokości zadania i sprawnie przeprowadzili zawody. Tylko 19 sportowców z ponad 11 tysięcy nie dopuszczono do startu z powodu infekcji.
Dla Polaków były to udane igrzyska, szczególnie dla lekkoatletów, którzy nigdy wcześniej nie święcili takich triumfów. Przedstawiciele królowej sportu zdobyli aż dziewięć medali: cztery złote (Anita Włodarczyk i Wojciech Nowicki w rzucie młotem, sztafeta mieszana 4x400 m, Dawid Tomala w chodzie na 50 km), dwa srebrne (oszczepniczka Maria Andrejczyk, sztafeta kobiet 4x400 m) oraz trzy brązowe (Malwina Kopron i Paweł Fajdek w rzucie młotem, Patryk Dobek w biegu na 800 m).
Cztery dorzuciły zawodniczki sportów wodnych: srebrny - wioślarska czwórka podwójna, srebrny i brązowy – kajakarki oraz srebrny – żeglarki w klasie 470. Ponadto po brąz sięgnął zapaśnik Tadeusz Michalik.
Nie brakowało jednak rozczarowań. Duży zawód sprawili zwłaszcza siatkarze, mistrzowie świata z 2014 i 2018 roku, którzy w piątych z rzędu igrzyskach odpadli w ćwierćfinale, przegrywając 2:3 z późniejszymi złotymi medalistami - Francuzami. Bez sukcesów wrócili z Japonii także m.in. tenisiści i kolarze.
Podczas ceremonii zakończenia szef MKOl Thomas Bach dziękował Japończykom za ogromny wysiłek włożony w organizację igrzysk i cieszył się, że w ogóle doszły do skutku. Ogólny obraz był jednak dość przygnębiający. Symbolem olimpiady stały się puste trybuny i sportowcy w maseczkach na podium, odbierający medale podawane na tacy.
Piłkarskie emocje, już z kibicami
Kibiców nie brakowało na rozpoczętych 11 czerwca w Rzymie piłkarskich mistrzostwach Europy (Euro 2020), choć pod tym względem turniej, organizowany na całym kontynencie od Sewilli po Baku, był bardzo zróżnicowany. Niektóre drużyny, w tym polska, musiały pokonywać setki, a nawet tysiące kilometrów, aby rozegrać mecz. Ze swojej bazy w Gdańsku biało-czerwoni polecieli najpierw do Sankt Petersburga, gdzie przegrali ze Słowacją 1:2. Potem w Sewilli zremisowali z Hiszpanią 1:1 i zakończyli udział w Euro ponownie w mieście nad Newą, ponosząc porażkę ze Szwecją 2:3. Robert Lewandowski strzelił trzy gole, ale zabrakło mu mocnego wsparcia kolegów.
Mistrzostwa obfitowały w niespodzianki. Broniący tytułu Portugalczycy i mistrzowie świata Francuzi odpadli już w 1/8 finału, podobnie jak Niemcy i Holendrzy. Po raz pierwszy od 1966 roku w finale wielkiej imprezy piłkarskiej wystąpili Anglicy, ale nie wykorzystali atutu własnego boiska, przegrywając na Wembley w Londynie z Włochami w rzutach karnych 2-3 (po 90 i 120 minutach był remis 1:1). Trzecie miejsce zajęli ex aequo pokonani w półfinałach Hiszpanie i Duńczycy.
Finał Ligi Europy rozegrano natomiast w Gdańsku, gdzie świętowali kibice Villarreal. Spotkanie z Manchesterem United zakończyło się wygraną drużyny hiszpańskiej w rzutach karnych 11-10 (w regulaminowym czasie był remis 1:1).
Wiosną i jesienią reprezentacja Polski rozgrywała mecze eliminacji do przyszłorocznych mistrzostw świata, a Lewandowski przy okazji śrubował własne rekordy pod względem liczby występów (128) i bramek (74). W grupie Polacy zajęli drugie miejsce, za Anglikami, co oznacza, że wystąpią po raz pierwszy w barażach. Aby zakwalifikować się do mundialu w Katarze, muszą w marcu najpierw pokonać w Moskwie Rosjan, a jeśli to się uda, w następnym meczu wygrać u siebie ze Szwedami lub Czechami.
Końcówka roku przyniosła jednak zamieszanie związane z selekcjonerem Paulo Sousą. Po niespełna roku pracy Portugalczyk poprosił prezesa PZPN Cezarego Kuleszę, który w sierpniu zastąpił na tym stanowisku Zbigniewa Bońka, o rozwiązanie kontraktu. Szef związku odmówił, ale w federacji nikt nie ma wątpliwości, że kontynuowanie współpracy nie ma sensu. Wszystko wskazuje na to, że w marcowych barażach biało-czerwonych poprowadzi inny trener.
Na tenisowych kortach sukcesy kontynuowała triumfatorka ubiegłorocznego French Open Iga Świątek, wygrywając turnieje w Adelajdzie i w Rzymie. Rok zakończyła na dziewiątym miejscu w rankingu WTA, podobnie jak Hubert Hurkacz na liście ATP. Wrocławianin był prawdziwym objawieniem sezonu. Triumfował w trzech turniejach: w Delray Beach, Miami i w Metz, z których najbardziej prestiżowy był ten drugi, rangi Masters 1000. W wielkoszlemowym Wimbledonie dotarł do półfinału, a po drodze wyeliminował króla kortów trawiastych Szwajcara Rogera Federera.
Świątek i Hurkacz wystąpili w kończących sezon turniejach Masters, z udziałem ośmiu najlepszych zawodniczek i zawodników roku. Nie odnieśli w nich sukcesów, ale był to pierwszy w historii polskiego tenisa taki przypadek.
Na torach żużlowych nie udało się Bartoszowi Zmarzlikowi zdobyć trzeciego z rzędu tytułu mistrza świata. Musiał zadowolić się srebrnym medalem. Złoto po raz pierwszy wywalczył Rosjanin Artiom Łaguta.