Mistrzyni olimpijska we wioślarstwie gustuje w kuchni tajskiej, a z mężem rozbudowuje dom
Wielu sportowców z regionu w okresie pandemii ma ciekawe pomysły jak spędzić czas, aby było ciekawie. My każdego dnia staramy się sprawdzić co słychać u znanych i lubianych zawodników z Pomorza i Kujaw. Dziś skontaktowaliśmy się z aktualną mistrzynią olimpijską we wioślarstwie, byłą reprezentantką Lotto-Bydgostii, wychowanką Wisły Grudziądz, Magdaleną Fularczyk-Kozłowską.
- Było lepiej, było gorzej, też mam wahania nastroju, różnie z tym bywa. Na pewno mamy ten plus, że mieszkamy na wsi. Mamy niedaleko do lasu i swój ogródek. Brakuje z pewnością tego normalnego kontaktu z najbliższego i zajęcia a'la praca. Dużym plusem w czasie pandemii jest to, że mój mąż i zarazem tata naszej córeczki jest w domu - mówi najlepsza w historii polska wioślarka.
- Jesteśmy w trakcie remontu, rozbudowania domu. Swoimi siłami wraz z mężem stawiamy ogrodzenie. To płot frontowy. Poza tym mamy małą córkę, którą oczywiście się zajmujemy. Śniadania, obiady, kolacje... Kucharka, sprzątaczka, także jestem mamą na pełen etat - przyznaje nam aktualną mistrzyni olimpijska we wioślarskiej dwójce podwójnej.
Poznaliśmy receptę na sukces:
- Ciężka praca, nakierowanie się na sukcesy, cierpliwość i szczęście, bez którego trudno cokolwiek osiągnąć - powiedziała nam była reprezentantka Lotto-Bydgostii.
Cała rozmowa w dźwięku poniżej!