Dwukrotny mistrz olimpijski serwuje sprawdzone dania żonie i dzieciom, a kibiców prosi o wspieranie sportowców
Większość z nas w okresie pandemii ma ograniczone możliwości działania, do którego na co dzień przywykliśmy. Cierpią także sportowcy, przyzwyczajeni do pełnej swobody ćwiczeń i intensywnych treningów. My każdego dnia sprawdzamy, co słychać u znanych i lubianch zawodników z regionu. Dziś skontaktowaliśmy się z dwukrotnym mistrzem olimpijskim, byłym wioślarzem Lotto-Bydgostii, Robertem Syczem.
- Trochę więcej czasu w domu. To jest tak na plus, bo można nadrobić zaległości w życiu rodzinnym. Kilka robótek domowych i napraw, które czekały podczas mojej nieobecności w domu. A przede wszystkim zajmowanie się dziećmi, które muszą się uczyć w domu. Trzeba tego pilnować, bo wiadomo jakie są dzieci. Każdą wolną chwilę wolą poświęcić na swoje zajęcia odbiegające od nauki - mówi utytułowany polski wioślarz.
Robert Sycz to znany w środowsku sportowym miłośnik motoryzacji.
- Tak, ale motocykl stoi teraz w garażu zakurzony. Nie jeżdżę, bo takie są zalecenia, aby nie jeździć. Jak muszę wyjść z domu do sklepu to idę na piechotę po to, aby zażyć też trochę świeżego powietrza, mieć trochę ruchu, aczkolwiek staram się jak najmniej wychodzić, aby przypadkiem nie przynieść do domu koronawirusa - dodaje dwukrotny mistrz olimpijski, z igrzysk w Sydney'2000 i Aten'2004.
- Gotuję w domu ulubione dania moich dzieci i mojej żony. Nie chciałbym doprowadzić do takiej sytuacji, że przygotowuję coś przemyślanego, a nie trafia to w gusta mojej rodziny, dlatego gotuję sprawdzone posiłki, które mam gwarancję, że zostaną zjedzone. Bardzo nie lubię marnować żywności - dopowiada Robert Sycz.
A co smacznego gotuje rodzinie? Dowiecie się słuchając dźwięku poniżej!