Koszykarka Liga Mistrzów - w Polskim Cukrze nastrój ekscytacji i wyczekiwanie na grupowy debiut
Meczem z hiszpańskim BAXI Manresa rozpoczną fazę grupową Ligi Mistrzów debiutujący na tym szczeblu rozgrywek koszykarze Polskiego Cukru. Torunianie zgodnie przyznają, że gra w pucharach jest tym, czego w mieście chciano od dawna i nie będzie narzekania na zmęczenie.
Wicemistrzowie kraju awansowali do fazy zasadniczej pokonując w dwumeczu w 2. rundzie eliminacji fiński Karhu Basket. Najbardziej utytułowani rywale Polskiego Cukru w gr. A to najlepsza od ośmiu lat drużyna Belgii Filou Ostenda, mistrz Francji z 2005 roku i pięciokrotny wicemistrz SIG Strasbourg, finalista ostatniego sezonu włoskiej Serie A Dinamo Sassari oraz półfinalista ligi izraelskiej UNET Holon.
Pierwsze, co rzuca się w oczy, gdy spojrzy się na skład grupy, w której zagrają torunianie, to konieczność bardzo dalekich wyjazdów. W klubie już dzień po losowaniu zaczęto pracować na logistyką i szacować koszty. Te będą wysokie, ale być może zespół wesprze dodatkowo Urząd Miasta.
Po kontuzji reprezentant Polski Karola Gruszeckiego kadra zespołu jest nieco słabsza, a trener Sebastian Machowski będzie musiał zmagać się z większym zmęczeniem kluczowych zawodników, którzy będą musieli godzić sporo minut w lidze z grą w Europie. Nikt w klubie nie zamierza jednak narzekać, a debiut w fazie grupowej europejskich pucharów wywołuje raczej ekscytację.
"Zobaczymy jak to będzie. Dotychczas nie graliśmy w fazie grupowej Ligi Mistrzów, ale taki był cel, bo wszyscy w Toruniu chcieli europejskich pucharów. W tym roku je mamy. Nie możemy się doczekać, aż ta przygoda się zacznie" - powiedział PAP reprezentant Polski Aaron Cel.
Dodał, że Dominik Narojczyk odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne zespołu jest świetnym fachowcem i na pewno będzie wiedział, w jaki sposób podejść do większych niż w poprzednich latach obciążeń.
"Nie będziemy narzekać. Faktycznie - pewnie będzie ciężej, a drużyny w lidze będą się na nas szykowały cały tydzień. Będzie inaczej, ale tego chcieliśmy i trzeba być gotowym" - stwierdził Cel.
Podobnego zdania jest rozgrywający zespołu Jakub Schenk.
"Chcemy pokazać się na europejskim froncie, ale również wygrywać każdy mecz w naszej lidze. Ekstraklasa jest priorytetem. Dostaliśmy się do Ligi Mistrzów i tam będziemy musieli włożyć dwa razy więcej sił i umiejętności, żeby w ogóle walczyć o zwycięstwo, ale na własnym podwórku musimy, a tam możemy" - ocenił Schenk.
Rozgrywający stwierdził, że być może nieco krótsza ławka rezerwowych jest dla zawodników pozytywem, bo każdy będąc w rotacji wie, iż otrzyma więcej minut.
"To daje pewien komfort i wyższą pewność siebie. Wraca do składu Bartosz Diduszko. Grucha wróci pod koniec roku. Nie narzekajmy, wszystko będzie w porządku" - powiedział.
Nikt w Toruniu nie stawia przed zawodnikami jasnego celu wynikowego w pierwszym sezonie europejskich pucharów, w którym udało się awansować do fazy grupowej. Dyrektor sportowy Ryszard Szczechowiak zawsze powtarza jednak, że granie w Europie mija się z celem, jeżeli nie wygrywa się przynajmniej połowy spotkań.