Wimbledon 2019 - Iga Świątek odpadła w pierwszej rundzie
Iga Świątek przegrała ze szwajcarską tenisistką Viktoriją Golubic 2:6, 6:7 (3-7) w pierwszej rundzie wielkoszlemowego Wimbledonu. O porażce Polki zadecydowała przede wszystkim olbrzymia liczba niewymuszonych błędów.
Krótko, bo zaledwie jeden mecz trwał występ Świątek w jej debiucie w seniorskiej rywalizacji w Wimbledonie. 18-letnia zawodniczka, która dostała teraz od organizatorów tzw. dziką kartę do głównej drabinki, rok temu triumfowała w rywalizacji juniorskiej.
Zajmująca 64. miejsce w rankingu WTA warszawianka trafiła w pierwszej rundzie na 81. Golubic i wydawało się, że los jej w miarę sprzyjał. Starsza o dziewięć lat Szwajcarka nie ma bowiem na koncie zbyt wielu sukcesów. Na 12 wcześniejszych występów w zasadniczej części turniejów wielkoszlemowych tylko dwukrotnie była w stanie przejść do drugiej rundy. Świątek z kolei w ostatnim French Open dotarła do 1/8 finału. Trener Polki Piotr Sierzputowski zastrzegł jednak w niedzielnej rozmowie z PAP, że na trawie - jak na żadnej innej nawierzchni - liczy się doświadczenie zdobyte podczas gry na tego typu kortach.
Świątek nieraz już na początku spotkań we znaki dawały się nerwy i podobnie było tym razem. Dysponuje większą siłą uderzenia niż Helwetka, ale często posyłała piłkę na aut lub w siatkę, robiąc w ten sposób prezenty rywalce. W pierwszej partii zanotowała 22 niewymuszone błędy, w drugiej dołożyła 28.
Pierwszy przebłysk pojawił się, gdy przegrywała w secie otwarcia 0:4. Zaczęła sobie wówczas lepiej radzić z utrzymaniem piłki w polu gry i skutecznie stawiała opór rywalce. Wygrała własnego gema serwisowego, a chwilę później - dopingowana przez publiczność życzącą sobie bardziej zaciętego meczu - zaliczyła przełamanie. Potem jednak znów wróciła do błędów, w efekcie czego sama straciła podanie, a po 28 minutach spędzonych na korcie przegrała pierwszą partię.
W drugiej Golubic odskoczyła przy stanie 2:2, wygrywając dwa kolejne gemy. Pomogła jej w tym ponownie przeciwniczka. Nastolatka w przerwach nakładała sobie na głowę ręcznik, co zazwyczaj robi, gdy nie wiedzie jej się w meczu. Po kolejnych pomyłkach widać było u niej rosnące zniechęcenie.
Gdy Szwajcarka prowadziła 5:3, znajdująca się pod ścianą Polka zaczęła lepiej grać. Dobrze funkcjonował u niej wówczas serwis - w 11. gemie nie straciła nawet punktu. W kolejnym zaś udowodniła, że łatwo nie rezygnuje z walki - obroniła pięć piłek meczowych. Jednocześnie jednak sama wykorzystała dopiero trzeciego "break pointa", robiąc błędy przy wcześniejszych. Po chwili sama straciła podanie, ale zaraz odrobiła stratę, dobrze returnując. Tie-break przebiegał już pod dyktando Golubic. Dwa ostatnie punkty Świątek oddała jej, posyłają piłkę poza pole gry.
Był to pierwszy pojedynek tych tenisistek i trwał 59 minut.