Ekstraklasa koszykarzy - to nie koniec emocji! Będzie siódmy mecz w finale!
Koszykarze Anwilu Włocławek pokonali Polski Cukier Toruń 103:85 w szóstym meczu finału mistrzostw Polski i doprowadzili do remisu 3-3 w rywalizacji play off do czterech zwycięstw. Decydujący mecz odbędzie się w piątek w Toruniu. Transmisja z tego pojedynku w audycji Muzyka i Sport na antenie Polskiego Radia PiK od 20:00.
Walka nie tylko o każdą piłkę, ale centymetr parkietu przy ogłuszającym dopingu włocławskiej publiczności. Tak wyglądał szósty mecz finału ekstraklasy koszykarzy, w którym Anwil był zdecydowanie od Polskiego Cukru. Dramaturgię rywalizacji wzmocniły problemy natury technicznej – awaria światła spowodowała, że druga połowa zaczęła się z godzinnym opóźnieniem.
Gospodarze od początku uzyskali przewagę, na którą ciężko pracowali zespołową defensywą i akcjami w ataku Ivana Almeidy oraz Chase'a Simona. Amerykanin trafiał niemalże bezbłędnie z dystansu – w pierwszej kwarcie dwa razy, w drugiej trzy. W pierwszej kwarcie obrońcy tytułu prowadzili 9:2, 14:7, po 10 minutach po rzucie +z kolanka+ Jarosława Zyskowskiego wygrywali 26:16.
Torunianie mieli kłopoty zarówno z celnością rzutów za dwa punkty, jak i dystansu – jako jedyny nie zawodził zza linii 6,75 m Aaron Cel, który dwa razy trafił, co pozwoliło zbliżyć się Polskiemu Cukrowi na dwa punkty (26:28) w 13. minucie. Nie minęło 200 sekund, a po rzutach Simona "za trzy" odskoczył na 39:26, osiągając jeszcze raz tak wysoką przewagę (46:33) po trzecim rzucie z daleka Simona.
Po 20 minutach było 46:39, a przerwa znacznie się przedłużyła ze względu na awarię światła w hali, spowodowaną zewnętrznymi problemami z dostawą prądu. Wilgotność i temperatura nie tylko pojedynku w Hali Mistrzów przypominała tropiki. Zawodziła też ochrona, która w takich warunkach nie otwierała niektórych wejść do hali, co powodowało zatory i niebezpieczne sytuacje. Mecz wznowiono po godzinnej przerwie.
Zawodnicy wyszli na boisko z nową energią. Jedynie wśród gospodarzy zabrakło Walerija Lichodieja, który tuż przed przerwą doznał urazu łydki i nie wrócił na parkiet do końca spotkania.
Pretendent zmniejszył straty do trzech punktów (46:49), ale goście mieli kłopoty z zatrzymaniem Almeidy. Koszykarz Z Republiki Zielonego Przylądka w ciągu pięciu minut uzyskał osiem punktów, co sprawiło, że w połowie trzeciej kwarty Anwil prowadził 55:46.
Torunianie jednak nie rezygnowali. Grający z kontuzją amerykański rozgrywający Rob Lowery, utykający wyraźnie na prawą nogę, trafił "za trzy", ale nie miał wystarczającego wsparcia wysokich kolegów. Moc była po stronie gospodarzy. Kamil Łączyński, który do przerwy uzyskał tylko punkt, zdobył w tej odsłonie 11, a zespół trenera Igora Milicica prowadził 75:63 na kilkanaście sekund przed jej końcem.
Włocławianie do końca nie tylko utrzymali przewagę, ale ją powiększyli do kilkunastu punktów, skuteczniej radząc sobie w ataku w tropikalnych, anormalnych warunkach. Niósł ich też doping publiczności, która cały mecz na stojąco dopingowała swoich ulubieńców w ostatnim meczu sezonu we własnym obiekcie.
Setny punkt rzutem wolnym zdobył Michał Michalak. Gospodarze, choć przegrali walkę pod tablicami 32:42, to lepiej bronili - mieli 11 przechwytów przy pięciu stratach. Ich skuteczność za dwa punkty wyniosła aż 65 proc., a za trzy punkty 41 proc. (trafili 11 z 27 rzutów). Liderami obrońców tytułu byli Simon, zdobywca 31 pkt, z czego 21 uzyskał "trójkami" oraz Almeida – 21 pkt i sześć asyst. Szymon Szewczyk, choć punktów nie zdobył, miał osiem zbiórek i cztery asysty. Torunianie mieli 46,5 proc. skuteczności za dwa punkty i jako zespół prezentowali się wyraźnie gorzej niż Anwil.
Anwil Włocławek - Polski Cukier Toruń 103:85 (26:16, 20:23, 29:26, 28:20)
Punkty:
Anwil Włocławek: Chase Simon 31, Ivan Almeida 21, Kamil Łączyński 12, Michał Michalak 12, Aaron Broussard 10, Walerij Lichodiej 7, Jarosław Zyskowski 4, Aleksander Czyż 4, Adam Piątek 2, Szymon Szewczyk 0, Igor Wadowski 0.
Polski Cukier: Michael Umeh 17, Krzysztof Sulima 14, Aaron Cel 13, Bartosz Diduszko 10, Damian Kulig 10, Robert Lowery 8, Tomasz Śnieg 6, Cheikh Mbodj 4, Karol Gruszecki 3, Łukasz Wiśniewski 0, Mikołaj Ratajczak 0.
Po szóstym meczu finału ekstraklasy koszykarzy Anwil Włocławek – Polski Cukier Toruń (103:85) powiedzieli:
Dejan Mihevc (trener Polskiego Cukru): "Gratulacje dla Anwilu, który wygrał zasłużenie, był dzisiaj lepszym zespołem, sprawił nam wiele problemów. Grał agresywnie w obronie, przez co mieliśmy kłopoty w ataku. Sami słabo zagraliśmy w defensywie – straciliśmy aż 103 punkty. Plan meczowy był podobny do poprzednich spotkań. Drużyna nie była jednak tak aktywna, pozwalała Anwilowi grać jeden na jednego. To są rzeczy, które można poprawić. Mamy teraz jeden dzień na regenerację i przygotowanie się do decydującego meczu w piątek w Toruniu. Kluczowa będzie defensywa, dbanie o piłkę, niepopełnianie strat, zbiórki – każdy koszykarski element".
Aaron Cel (Polski Cukier): "Dłuższa niż normalnie przerwa w spotkaniu nie może być dla nas absolutnie żadnym wytłumaczeniem. Był to bardzo dobry mecz Anwilu, który znakomicie zagrał w ataku. Jeśli włocławianie zdobywają 103 punkty, to nie ma szansy, by tutaj z nimi wygrać. W piątek zagramy mecz numer 7, którego chciała cała Polska. Dziś nie ma co o nim mówić, trzeba go wygrać".
Igor Milicic (trener Anwilu): "Pełna hala, mecz trwający trzy godziny, połowa czerwca – w finale grają najlepsze zespoły, zawodnicy, trenerzy. Samo szczęście być w takiej sytuacji. Dla nas tym większe, że dopięliśmy swego, doprowadziliśmy do siódmego meczu. W długiej przerwie zdążyliśmy pokazać zawodnikom na wideo parę rzeczy, które źle robiliśmy w pierwszej połowie. Dobrą pracę wykonali też masażyści. W piątkowym meczu o złoto zadecyduje natchnienie dnia. Znamy się na tyle, że nie możemy się za bardzo zaskoczyć. Pomyślimy jednak o jakichś sztuczkach. To będzie koszykarska uczta. Emocje sięgną zenitu".
Aleksander Czyż (Anwil): "Niesamowita atmosfera, gorąco, wspaniały doping kibiców. Takich spotkań się nie zapomina. Wykonaliśmy dziś założenia trenera w obronie i ataku. Teraz możemy myśleć o następnych spotkaniu. Dzisiejsze wysokie zwycięstwo nie będzie raczej miało znaczenia w siódmym meczu. Wiem jednak, że jeśli zagramy konsekwentnie, będziemy w stanie wygrać".