Ekstraklasa koszykarzy - Lowery pod znakiem zapytania w meczu numer pięć
Pod znakiem zapytania stoi występ rozgrywającego Polskiego Cukru Toruń Roba Lowery'ego w niedzielę w piątym meczu finału mistrzostw Polski koszykarzy. Amerykanin w zwycięskim spotkaniu we Włocławku z Anwilem (83:82) doznał urazu stawu skokowego.
Obecnie jest remis 2-2, a mecz numer pięć odbędzie się w niedzielę w Toruniu o 17:30. Rywalizacja o złoto toczy się do czterech zwycięstw. Transmisja na żywo z piątego meczu półfinałowego w audycji Muzyka i Sport na antenie Polskiego Radia PiK (od 16:00 do 20:00). Będzie to audycja łączona z meczem 8. kolejki ekstraligi żużlowej Stal Gorzów kontra Get Well Toruń.
"Badanie nie wykazały żadnego złamania i nie wykluczają jego udziału, ale zawodnik cały czas odczuwa duży ból. Decyzje podejmie sam, krótko przed meczem. Wszystko zależy od tego, jak będzie się czuł psychicznie. Masażysta cały czas pracuje z Robem i mamy nadzieję, że zagra, ale nie chcemy też odgórnie przesądzać sprawy w jedną czy drugą stronę" - powiedział PAP dyrektor sportowy Polskiego Cukru Ryszard Szczechowiak.
31-letni Lowery to lider "Twardych Pierników" - w sezonie zasadniczym notował średnio 13,6 pkt w meczu, ale finałach - aż do czwartkowego spotkania - radził sobie nieco gorzej. W trzech pierwszych meczach uzyskał w sumie 18 pkt, jednak w czwartym zdobył aż 24, najwięcej w ekipie, miał też asysty, mimo że nie dograł spotkania do końca ze względu na kontuzję. Wspomagany przez kolegów kuśtykając opuszczał parkiet.
O zwycięstwie torunian, którzy przez większą cześć drugiej połowy przegrywali, zadecydował rzut Aarona Cela. Sekundę przed końcem trafił za trzy punkty z ponad dziewięciu metrów.
"Jak ważnym graczem jest dla zespołu Rob, nie trzeba mówić. Może na początku walki o mistrzostwo miał nieco słabsza formę, ale to przecież człowiek, a nie maszyna i trudno utrzymać równy poziom. Myślę, że to już za nim. Mamy tylko dwóch rozgrywających, więc trudno schować jego nieobecność. W spotkaniach o taką stawkę liczy się głównie dyspozycja dnia zawodników, ale i zespołu" - dodał Szczechowiak.