Piłkarska Liga Mistrzów - PSG blisko awansu, niepewność w Madrycie
We wtorek i środę wyłonionych zostanie pierwszych czterech ćwierćfinalistów piłkarskiej Ligi Mistrzów. Najbliżej awansu, po wyjazdowych wygranych, są Paris Saint-Germain i Real, jednak w Madrycie po ostatnich niepowodzeniach wyczuwalna jest niepewność.
Paryżanie w pierwszym spotkaniu nie dali szans Manchesterowi United, wygrywając na jego stadionie 2:0, choć przed rozpoczęciem rywalizacji angielska drużyna kroczyła od zwycięstwa do zwycięstwa, a mistrz Francji musiał sobie radzić bez kontuzjowanych gwiazd Brazylijczyka Neymara i Urugwajczyka Edinsona Cavaniego.
W tym sezonie w PSG błyszczy jednak przede wszystkim Kylian Mbappe. 20-latek zdobył dla PSG już 29 goli, w tym 24 w Ligue 1 oraz cztery w Champions League, w tym jednego właśnie na Old Trafford. Od kiedy trener Thomas Tuchel nie może korzystać zarówno z Neymara, jak i Cavaniego francuski skrzydłowy w każdym spotkaniu wpisał się na listę strzelców.
Choć urugwajski napastnik wznowił już zajęcia z zespołem, to w środę nie pojawi się na murawie Parc de Princes. Wśród gości zabraknie pauzującego za czerwoną kartkę Francuza Paula Pogby.
"Trener wymaga od nas zwycięstw w każdym meczu. Nie chcemy dopuścić, by jedno potknięcie obróciło się przeciwko nam, wpłynęło na koncentrację czy atmosferę w grupie" - podkreślił Mbappe.
Triumf w Lidze Mistrzów to wciąż niespełnione marzenie i cel arabskich właścicieli PSG, z prezesem Nasserem Al-Khelaifim na czele. Od kiedy klub trafił w ręce Katarczyków nie zdołał jednak awansować nawet do półfinału rozgrywek.
Nadzieje gości na odwrócenie losów dwumeczu wiążą się głównie z odzyskaniem skuteczności przez Romelu Lukaku. Belgijski napastnik w ostatnich dwóch występach ligowych uzyskał cztery gole, a wcześniej nie trafił do siatki w kolejnych 11 spotkaniach.
"Wszyscy byliśmy przekonani, że wkrótce nadejdzie moment przełamania. Kogoś takiego jak on potrzebujemy w polu karnym rywali, a Romelu chyba zbyt często chciał być w innych sektorach boiska" - powiedział o Lukaku trener "Czerwonych Diabłów" Ole-Gunnar Solskjaer.
W minorowych nastrojach na rewanż z Ajaksem Amsterdam - mimo wygranej 2:1 w Holandii - czekają piłkarze, ale i kibice Realu. "Królewscy" w ciągu czterech dni dwukrotnie na Santiago Bernabeu przegrali prestiżowe pojedynki z Barceloną i odpadli z Pucharu Hiszpanii oraz praktycznie stracili szansę na odzyskanie mistrzostwa kraju. Liga Mistrzów, której trzy ostatnie edycje wygrali, pozostaje jedyną szansą na sukces w tym sezonie.
"Spotkania z Barcą bardzo dużo nas kosztowały, nie tylko fizycznie, ale i mentalnie. Dlatego we wtorek musimy wznieść się na wyżyny, gdyż awans wcale nie jest pewny. Ajax w pierwszy meczu pokazał, że stać go na wiele. Musimy wspólnie z kibicami, na których wsparcie bardzo liczymy, postarać się w końcu o trochę radości" - przyznał obrońca Realu Dani Carvajal.
Licząc wcześniejszy pojedynek ligowy z Gironą, Real doznał trzech z rzędu porażek na własnym stadionie, co zdarzyło po raz pierwszy od 15 lat.
Natomiast zespół z Amsterdamu trzy spotkania między potyczkami z Realem wygrał różnicą co najmniej trzech goli, a w weekend odpoczywał.
"Mam nadzieję, że nasze zaangażowanie, solidność i zespołowość okażą się wystarczające" - zaznaczył argentyński szkoleniowiec Realu Santiago Solari, a belgijski bramkarz Thibaut Courtois dodał: "Dużo straciliśmy w ciągu ostatniego tygodnia, ale liczę, że we wtorek przerwiemy złą passę".
Kryzys dopadł zachwycającą w pierwszej części sezonu Borussię Dortmund. Z ostatnich siedmiu meczów zespół Łukasza Piszczka, któremu grę od kilkunastu dni uniemożliwia uraz stopy, tylko jedno rozstrzygnął na swoją korzyść. Ze sporej przewagi w Bundeslidze nad Bayernem Monachium nie zostało już nic, a do tego porażką 0:3 zakończyła się pierwsza konfrontacja z Tottenhamem Hotspur w LM.
"Posypała się nasza defensywa, praktycznie sami strzelamy sobie bramki" - przyznał po sobotniej porażce z FC Augsburg Marco Reus.
"Koguty" także ostatnio nie wygrywają, ale nadzieję na lepsze dni mogą wiązać z powrotem do wysokiej formy Harry'ego Kane'a, który leczył kontuzję. Drużyna z Londynu tylko raz - w 2011 roku - była w czołowej ósemce Champions League, a w Dortmundzie zdarzyło się jej już przegrać 0:3 - w 1/8 finału Ligi Europejskiej 2015/16.
Czwartą parę 1/8 finału, w której rozstrzygnięcie nastąpi w tym tygodniu, FC Porto podejmie Romę. W stolicy Włoch gospodarze wygrali 2:1.
Rzymianie przystąpią do rewanżu po 0:3 w derbach z Lazio, a gospodarze po 1:2 w prestiżowym starciu z Benficą Lizbona, co kosztowało ich utratę pozycji lidera portugalskiej ekstraklasy.
"Idzie nam w tym sezonie jak po grudzie, ale czasem jeden mecz może wszystko odmienić. Oby to stało się w Porto. Stać na awans do ćwierćfinał, bardzo tego chcemy i liczymy, że wtedy karta się odwróci" - podkreślił kapitan Romy Daniele De Rossi.
Cztery pozostałe spotkania 1/8 finału zostaną rozegrane 12 i 13 marca. Dwa dni później odbędzie się losowanie par ćwierćfinałowych.