MŚ w kolarstwie torowym 2019 – Mateusz Rudyk ze Stali Grudziądz z brązowym medalem!
Mateusz Rudyk (ALKS Stal Grudziądz) odniósł w niedzielę w Pruszkowie historyczny sukces, zostając pierwszym polskim medalistą mistrzostw świata w konkurencji sprintu. W wyścigach o brąz pokonał ubiegłorocznego mistrza świata Australijczyka Matthew Glaetzera 2:0.
Wcześniej, w półfinale, Rudyk przegrał 1:2 z późniejszym triumfatorem - Holendrem Harriem Lavreysenem.
Sprint jest najstarszą, rozgrywaną w mistrzostwach świata od 1893 roku konkurencją torową. Dotychczas najlepszym osiągnięciem biało-czerwonych były czwarte lokaty Damiana Zielińskiego w 2004 roku w Melbourne i w 2016 w Londynie.
Po pierwszym wyścigu o brązowy medal nie zanosiło się na sukces. Rudyk, który miał rachunki do wyrównania z Glaetzerem (przegrał z nim na tym torze w finale zawodów Pucharu Świata w 2017 roku), przyjechał do mety za rywalem. Kilka minut później okazało się jednak, że Australijczyk został relegowany. Na ostatniej prostej przekroczył czerwoną linię, ograniczając Polakowi korytarz sprinterski. W drugim wyścigu Rudyk postawił już kropkę nad „i”.
„Sędziowie słusznie ukarali Australijczyka. To nie jest tak, że w Polsce są mistrzostwa świata i ściany nam sprzyjają. Sędziowie są z zagranicy. Widzieli sytuację na wideo. Glaetzer zszedł poniżej linii, której nie wolno mu było przekroczyć” – powiedział PAP Rudyk.
„Ten medal to krok do spełnienia najskrytszych marzeń, które, nie ukrywam, są związane z igrzyskami w Tokio. Z Lavreysenem nie udało się dziś wygrać. Był dla mnie za silny, został mistrzem świata. Jestem zmotywowany do dalszej pracy i mam nadzieję, że na igrzyskach też zdobędę medal” – podkreślił.
Emocji nie brakowało w madisonie. To powracająca do programu igrzysk konkurencja na najdłuższym torowym dystansie (50 km, czyli 200 okrążeń toru), w której startują dwuosobowe zespoły. Zawodnicy przeprowadzają zmiany chwytając się za ręce i wypychając jeden drugiego. Mogą zdobywać punkty na 20 premiowanych rundach i za nadrobienie okrążenia.
Wojciech Pszczolarski i Daniel Staniszewski są obyci w madisonie, często startują w sześciodniówkach. Niedzielny wyścig rozpoczęli obiecująco. Głośno dopingowani przez kibiców, którzy wypełnili trybuny Areny Pruszków, wygrali piąte premiowane okrążenie, na szóstym zajęli drugą lokatę, a jeszcze razem z Niemcami zgarnęli 20 punktów za nadrobienie okrążenia. Polacy przez kilka minut prowadzili, ale potem nie poprawili już dorobku punktowego i stopniowo spadali w klasyfikacji. Ostatecznie zajęli ósme miejsce, ale o pięć lokat wyższe niż przed rokiem w Apeldoorn. Zwyciężyli Roger Kluge i Theo Reinhardt, zdobywając jedyny złoty medal dla Niemiec w pruszkowskich mistrzostwach.
Kluge przyleciał do Pruszkowa bezpośrednio ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie dzień wcześniej startował jeszcze w kończącym się wyścigu szosowym UAE Tour.
Pszczolarski odczuwał po wyścigu niedosyt.
„Nie ukrywam, że jest niedosyt. Widziałem, że Daniel jedzie bardzo ambitnie, a mnie brakowało wytrzymałości. Po kraksie na sześciodniówce w Kopenhadze brakuje mi ścigania w madisonie. Na pocieszenie przesunęliśmy się w rankingu olimpijskim, gdzie powinniśmy być około ósmego miejsca. Wyprzedziliśmy Nową Zelandię, która w ogóle nie dostała się na mistrzostwa świata, a teraz za nami powinni być Włosi i Amerykanie” – skomentował Pszczolarski, który kilka godzin wcześniej przyszedł na tor trzymając w ręku... fotelik ze śpiącym w nim trzymiesięcznym Maksiem.
W konkurencjach kobiet ostatnie tęczowe koszulki zdobyły reprezentantka Hongkongu Lee Wai Sze w keirinie oraz Australijka Alexandra Manly w wyścigu punktowym. Dla zawodniczki z Hongkongu to drugi złoty medal w Pruszkowie, po triumfie w sprincie.
Słabo w tych konkurencjach wypadły Polki. Urszula Łoś (ALKS Stal Grudziądz) zajęła ostatnie lokaty w obu startach w keirinie – w 1. rundzie i repasażu, a Nikol Płosaj nie ukończyła wyścigu punktowego.
Mistrzostwa zdominowali Holendrzy i Australijczycy, którzy wygrali 12 z 20 konkurencji. Dorobek „Pomarańczowych” to 6 złotych, 4 srebrne i 1 brązowy medal. Australijczycy wywalczyli o jedno srebro mniej. Kolejne miejsca w klasyfikacji medalowej zajęły Hongkong (2-0-0), Niemcy (1-2-3) i Francja (1-2-2). Dopiero szósta lokata przypadła hegemonowi w ostatnich latach - Wielkiej Brytanii (1-2-1).
Polacy zakończyli mistrzostwa z jednym brązowym medalem Rudyka. Tuż za podium w wyścigu punktowym uplasował się Pszczolarski, a siódme lokaty zajęły drużyny sprinterów i średniodystansowców. Dla pierwszych było to niepowodzenie, dla drugich – wartościowy rezultat.
W konkurencjach kobiet na wyróżnienie zasługuje ósma lokata sióstr Darii i Wiktorii Pikulik w madisonie. Pszczolarski i Staniszewski powtórzyli ten wynik, ale po nich tego się spodziewano.