MŚ w kolarstwie torowym - zmienne szczęście kolarzy Stali Grudziądz w 4. dniu zawodów
Mateusz Rudyk w kapitalnym stylu pokonał Rosjanina Denisa Dmitrijewa 2:0 i awansował do półfinału sprintu mistrzostw świata w kolarstwie torowym w Pruszkowie. Broniący tytułu w omnium Szymon Sajnok rozczarował, zajmując dopiero 18. miejsce. Obaj zawodnicy na co dzień trenują w ALKS Stali Grudziądz.
Rudyk pokazał wielką klasę. Rozpoczął występ od rekordu Polski w eliminacjach na 200 metrów ze startu lotnego - 9,584 s. Był to trzeci rezultat i dzięki temu awansował bezpośrednio do 1/8 finału. Na tym etapie pewnie wygrał z Kanadyjczykiem Hugo Barrette’em.
W kolejnej rundzie przeciwnikiem kolarza z Grudziądza był Dmitrijew, brązowy medalista olimpijski z Rio de Janeiro (2016) i mistrz świata z Hongkongu (2017). Polak przegrał z nim w mistrzostwach Europy w Berlinie i w Pucharze Świata w kanadyjskim Milton, ale w sobotę, niesiony głośnym dopingiem publiczności, nie dał mu żadnych szans. W końcówce drugiego wyścigu ćwierćfinałowego zrezygnowany Rosjanin zjechał do góry toru i zwolnił.
W niedzielę w półfinale Rudyk zmierzy się z Holendrem Harrie Lavreysenem, który w eliminacjach był drugi, ale z tym samym wynikiem co Polak, z dokładnością do tysięcznej części sekundy. W drugiej parze Holender Jeffrey Hoogland będzie się ścigać z broniącym tytułu Australijczykiem Matthew Glaetzerem.
„Z Lavreysenem mam również bilans niekorzystny, ale teraz jestem lepiej przygotowany. W eliminacjach mieliśmy taki sam czas, a przeważnie on był przede mną. Dogoniłem więc Holendra i jutro wszystko się rozstrzygnie” – powiedział PAP Rudyk.
„Zadecyduje pewnie psychika, dyspozycja dnia, bo pod względem siły cała czwórka jest na identycznym poziomie. Mój trener nagrywa wszystkie biegi i wspólnie je analizujemy. Dmitrijewa miałem rozpracowanego, nad Lavreysenem też pracowaliśmy. Jestem w najlepszej dyspozycji w mojej karierze. Jeszcze tak silny nie byłem” – zapewnił.
Kolarz z Grudziądza jest cukrzykiem. Praktycznie nie rozstaje się z glukometrem.
„Nie tylko z glukometrem, ale i z pompą insulinową. Muszę dodatkowo się z tym męczyć, ale jakoś to ogarniam” – dodał.
Rudyk ma szansę zostać pierwszym polskim medalistą w tej najstarszej, rozgrywanej w mistrzostwach świata od 1893 roku i najbardziej prestiżowej konkurencji torowej. Dotychczas najlepszym osiągnięciem biało-czerwonych w sprincie były czwarte lokaty Damiana Zielińskiego w 2004 roku w Melbourne i w 2016 w Londynie.
ie udał się natomiast start Sajnokowi. Mistrz świata z Apeldoorn od pierwszej konkurencji omnium nie błyszczał. Był czternasty w scratchu, dziewiętnasty w wyścigu tempo i szesnasty w eliminacyjnym. W wyścigu punktowym ambitnie walczył, ale nie poprawił lokaty, kończąc rywalizację dopiero na 18. miejscu. Mistrzem świata został Nowozelandczyk Campbell Stewart.
W konkurencjach pań siostry Daria i Wiktoria Pikulik były ósme w madisonie, Justyna Kaczkowska – dziewiąta na 3 km, a Urszula Łoś (ALKS Stal Grudziądz) uzyskała dziesiąty czas na 500 metrów ze startu zatrzymanego.
Zadowolona ze startu była Daria Pikulik. Trzy dni przed rozpoczęciem mistrzostw przeziębiła się i słabsza dyspozycja była widoczna w wyścigu drużynowym na 4 km na dochodzenie i w omnium. W sobotę startowała po raz trzeci i był to najbardziej udany występ.
„Jest progres, bo przed rokiem byłyśmy w madisonie czternaste. Cieszy mnie szczególnie postawa Wiktorii, że dała radę. Jeździmy coraz lepiej. Ósme miejsce daje i stypendium, i punkty do kwalifikacji olimpijskich, więc oceniam start na plus” – skomentowała.
Madison, rozgrywany na morderczym dystansie 30 km (120 okrążeń toru), przerwano po 75 rundach, ponieważ zemdlała Nowozelandka Michaela Stewart, którą służby medyczne zniosły z toru na noszach. Po kilkuminutowej przerwie wznowiono rywalizację. Złoty medal zdobyły Holenderki Kirsten Wild i Amy Pieters.
Najlepszą zawodniczką na 500 metrów ze startu zatrzymanego została Rosjanka Daria Szmielewa, a na 3 km – Australijka Ashlee Ankudinoff, obie z wynikami dalekimi od rekordów świata.