Mityng Orlen Copernicus Cup - rekord Polski Lewandowskiego [zdjęcia]
Marcin Lewandowski ustanowił podczas mityngu Orlen Copernicus Cup w Toruniu halowy rekord Polski w biegu na 1500 m wynikiem 3.36,50. Poprawił swój własny najlepszy rezultat w historii o blisko sekundę, zajmując drugie miejsce za Etiopczykiem Samuelem Teferą - 3.35,57.
Poprzedni rekord należał do Lewandowskiego od 2014 roku i wynosił 3.37,37. Był ustanowiony w Birmingham. Wynik Tefery jest najlepszym w tym roku na świecie.
"Nigdy nie rzucam słów na wiatr. Głośno zapowiadałem, że celuję w ten rekord. Być może niepotrzebnie, bo wywoływałem sam na sobie dużą presję. Stary, a głupi. Powiedziałem jednak wczoraj tak dlatego, że czułem się dobrze, a nie, żeby dmuchać balonik oczekiwań. Zawsze robię spokojnie swoje. Chciałem zostawić serce na bieżni, żeby dać je komuś innemu. Wszystkie środki, które zarobiłem w Toruniu po raz kolejny oddaję na cel charytatywny" - powiedział Lewandowski.
Dodał, że od samego początku słyszał bardzo głośny doping polskich kibiców i to oni go w środę ponieśli. Wynik Lewandowskiego jest najlepszy w Europie w tym roku.
"Tutaj był taki ryk, że słyszałem kibiców od startu do mety. To co zrobili w końcówce - to poezja" - przyznał Lewandowski. Czwarty w tym samym biegu Michał Rozmys (UKS Barnim Goleniów) wynikiem 3.38,53 wypełnił minimum PZLA na halowe mistrzostwa Europy w Glasgow (1-3 marca).
Rekord Lewandowskiego nie był jedynym pozytywnym dla Polaków akcentem podczas Copernicus Cup. Liderka światowych tabel na 60 m Ewa Swoboda (AZS AWF Katowice), która biegała w tym sezonie już 7,08, zostawiła w Toruniu w pokonanym polu jedną z najszybszych w ostatnich latach kobiet na świecie Marie Josee Ta Lou. Polka uzyskała w finale 7,15, a reprezentantka Wybrzeża Kości Słoniowej - 7,16.
"Jestem bardzo zaskoczona aż tak dobrymi rezultatami na początku sezonu. Gdy zobaczyłam w Niemczech 7,08, to byłam niezwykle zdziwiona, bo nie biegałam tak przez trzy lata. Bardzo długo na to pracowałam. Muszę tylko się wyleczyć i potem walczyć w Glasgow" - dodała Swoboda.
Świetnie zaprezentowała się Iga Baumgart-Witan na dystansie 400 m. Zawodniczka BKS-u Bydgoszcz uzyskała drugi wynik w historii polskiej lekkiej atletyki w hali - 51,91.
"W sporcie nigdy nie wiadomo, co będzie dalej, bo liczy się tu i teraz. Jestem niezwykle zadowolona z tego, że to drugi wynik w historii polskiej LA po Justynie Święty-Ersetic. Czy za dwa lub trzy tygodnie pobiegnę szybciej? Nie wiadomo. Jasne, że bym chciała" - powiedziała po swoim biegu.
Bardzo zadowolona była również mistrzyni Europy na tym dystansie Święty-Ersetic (AZS AWF Katowice), która przybiegła co prawda za plecami swojej koleżanki z kadry, ale pokonała utytułowane rywalki z zagranicy. Czas 52,14 uprawnia ją do występu w Glasgow, ale nie zdecydowała jeszcze, czy będzie chciała w Szkocji bronić brązowego medalu zdobytego dwa lata temu w Belgradzie.
"Może zdecyduję się tylko na występ w sztafecie? Troszkę zmyliła mnie dziś Lea Sprunger, która zawsze idzie bardzo mocno od początku, więc nie chciałam przesadzić na 200 metrach. Może nieco zbyt wolno zaczęłam. Ten rezultat - jak na brak przygotowań pod starty halowe - jest jednak bardzo dobry" - powiedziała Święty-Ersetic.
Zadowolony był także Karol Zalewski (AZS AWF Katowice), który w swojej serii na 400 m był trzeci z wynikiem 46,67. On także uzyskał przepustkę do Glasgow, gdzie odważnie zapowiada walkę o medale.
"Po to się uprawia sport, żeby kolekcjonować medale. Lekka atletyka to sport indywidualny i ja mam tego świadomość. Co do sztafety, to wiadomo, że po rekordzie świata rok temu są duże apetyty, ale dopiero po mistrzostwach Polski będziemy widzieli, na co nas może być stać" - podkreślił Zalewski.
W skoku o tyczce zwyciężył Amerykanin Sam Kendricks rezultatem 5,78. Drugi był Piotr Lisek (OSOT Szczecin) z wynikiem o 10 cm słabszym. Paweł Wojciechowski (Zawisza Bydgoszcz SL) zaliczył w Toruniu tzw. "zerówkę", strącając poprzeczkę we wszystkich trzech próbach na 5,48. "Nie wiem, co mam ci powiedzieć, po prostu nie wiem" - przyznał w rozmowie z PAP.
Polki nie odegrały kluczowych ról w konkursie pchnięcia kulą. Klaudia Kardasz (KS Podlasie Białystok) była piąta, ale rezultat 18,28 to jej "życiówka". Mistrzyni Europy z Berlina Paulina Guba (AZS UMCS Lublin) nie może odnaleźć dyspozycji z poprzedniego roku. W Toruniu była szósta z rezultatem 18,09. Dodatkowo "poczuła" bark. Nie wiadomo jeszcze, czy uraz jest poważny. Zwyciężyła Niemka Christina Schwanitz wynikiem 18,97.
Trzeci na 800 metrów Mateusz Borkowski (RKS Łódź) uzyskał czas 1.47,78 i wypełnił minimum PZLA uprawniające do startu w Glasgow. Najlepszy był Amerykanin Erik Sowiński 1.47,49.
Na 60 m ppł zwyciężyła Niemka Pamela Dutkiewicz - 7,95. Polki - Klaudia Siciarz (AZS AWF Katowice) i Karolina Kołeczek (AZS UMCS Lublin) - zajęły odpowiednio siódme i ósme miejsce w finale z rezultatami 8.07 i 8,10.
W skoku w dal triumfował Kubańczyk Juan Miguel Echevarria - 8,12. W skoku wzwyż zwyciężył Rosjanin Ilja Iwaniuk pokonując poprzeczkę zawieszoną na wysokości 2,25. Sylwester Bednarek (RKS Łódź) zajął ex aequo drugie miejsce wynikiem 2,20. Razem z nim na podium stanął zawodnik MKS Inowrocław Norbert Kobielski.
Orlen Copernicus Cup był trzecim mityngiem w cyklu IAAF World Indoor Tour - halowego odpowiednika Diamentowej Ligi. Cykl zwieńczy mityng w Dusseldorfie 20 lutego, ale wcześniej najlepsi lekkoatleci na świecie rywalizowali będą jeszcze w Madrycie 8 lutego i w Birmingham 16 lutego.
Po zakończeniu mityngu Orlen Copernicus Cup 2019 w Toruniu powiedzieli:
Ewa Swoboda (AZS AWF Katowice, zwyciężczyni biegu na 60 m - 7,15): "Tak prawdą jest, że odzyskałam radość z biegania. Trzeba było sobie poukładać kilka rzeczy w głowie. Będę to powtarzać w każdym wywiadzie, że musiałam pozbyć się toksycznych ludzi ze swojego życia i toksycznych myśli. To daje człowiekowi wolną głowę i wtedy może zrobić, co tylko chce. Będziemy ten rok dzielić na cztery sezony. Jest teraz, potem biegamy w Yokohamie, potem są moje młodzieżowe mistrzostwa Europy i dopiero seniorskie mistrzostwa świata w Katarze. Między tym wszystkim będzie jeszcze jakiś czas, żeby odpocząć, zresetować się. Nie mówię, że będę gdzieś jeździć daleko na wakacje, ale myślę o zwykłym posiedzeniu w domu.
- Lubię biegać tutaj, w Toruniu. Gdy wyszłam na eliminację, to już wtedy uświadomiłam sobie, że jest pełna hala ludzi. Powiedzmy, że ostatnimi czasy byłam w dołku. Teraz będą dbać o tę formę, dbać o siebie, żeby biegać szybko i jeszcze szybciej. Tak, żeby było super".
Marcin Lewandowski (Zawisza Bydgoszcz SL, drugi na 1500 m z rekordem Polski 3.36,50): "Jestem za starym lisem, żeby teraz się podniecać. Cały czas robię swoje. Czuję się świetnie, ale co będzie za trzy tygodnie - tego nikt nie wie. Nie myślę jeszcze o Glasgow. Skupiam się na kolejnych mityngach, bo trochę ich będzie. Planuję atak na rekord Polski na milę. Potem będą jeszcze dwa mocne biegi na 800 m".
Iga Baumgart-Witan (BKS Bydgoszcz, zwyciężczyni biegu na 400 m - 51,91): "W sporcie nigdy nie wiadomo, co będzie dalej, bo liczy się tu i teraz. Jestem niezwykle zadowolona z tego, że to drugi wynik w historii polskiej LA po Justynie Święty-Ersetic. Czy za dwa lub trzy tygodnie pobiegnę szybciej? Nie wiadomo. Jasne, że bym chciała. Pracowałam bardzo ciężko przed tym sezonem i chyba już zmieniłam zdaniem o tym, że bieganie w hali nie jest dla takich wysokich zawodniczek jak ja".
Justyna Święty-Ersetic (AZS AWF Katowice, druga na 400 m - 52,14): "Jak na brak przygotowań pod bieganie w hali - ten rezultat jest bardzo dobry. Nie wiem nadal czy pojadę do Glasgow i będę tam szukała swojej szansy. Być może wystartuję tylko w sztafecie. Zobaczymy po mistrzostwach Polski w Toruniu, które są 16 i 17 lutego. Może jeszcze uda się coś z tego rezultatu urwać i wtedy będziemy z trenerem decydowali".
Sofia Ennaoui (MKL Szczecin, trzecia w biegu na 800 m - 2.00,40): "To dla mnie świetne otwarcie sezonu. Poprawiłam życiówkę o trzy sekundy w hali. To jeden z najlepszych wyników w historii polskiej lekkiej atletyki. Dwa dni temu przyleciałam dopiero z RPA. Trochę byłam niepewna tego, co będzie i jak to będzie. Nadal skupiam się na dystansie 1500 m, ale bieganie na 800 na poziomie dwóch minut to świetna baza".
Mateusz Borkowski (RKS Łódź, trzeci w biegu na 800 m - 1.47,78): "Troszkę kosztował mnie ten pierwszy start w sezonie. Poszedłem bardzo mocno, ale od razu wypełniłem minimum, które daje mi przepustkę do Glasgow. Tam chcę poprawić swój wynik z Berlina z ME i walczyć o medal. Mam jasno zdefiniowane cele, wiem co, chcę osiągnąć i będę o to walczył".