Lekkoatletyczny PŚ – Polacy zajęli drugie miejsce i zarobili 400 tys. dolarów
Polscy lekkoatleci uzyskali 162 punkty i zajmując drugie miejsce w Pucharze Świata w Londynie zarobili 400 tysięcy dolarów. Wygrali Amerykanie – 219. Podczas dwudniowych zmagań jedyny najlepszy w tym roku na świecie wynik uzyskała w rzucie młotem Anita Włodarczyk - 78,74.
"Londyn to dla mnie szczęśliwe miejsce. Zdobyłam tu złoto igrzysk i mistrzostw świata. Wspomnienia wróciły i pomyślałam, że fajnie byłoby schodzić ze stadionu znowu zwycięska. Wynik super, widać, że forma przed mistrzostwami Europy idzie w górę i mam nadzieję, że apogeum już za niecały miesiąc" – skomentowała Włodarczyk przed kamerą TVP Sport.
Zwycięstwo odniósł także w tej samej konkurencji Wojciech Nowicki – 77,94, ale brązowy medalista ostatnich igrzysk był mniej zadowolony.
"Fajnie jest wygrać. Konkurs trochę nie po mojej myśli. Jestem teraz w ciężkim treningu i przez to trochę wolniejszy. Nawet w sobotę zrobiłem dwa treningi. Rzuty paliłem, bo nie było sensu tego mierzyć" – przyznał. W niedzielę tylko jedną – pierwszą – próbę miał udaną.
Biało-czerwoni wygrali też oba biegi na 1500 m. Sofii Ennaoui zmierzono 4.07,06, a Marcinowi Lewandowskiemu – 3.52,88. "Dopiero zjechałam ze zgrupowania w Zakopanem i czuję jeszcze ciężki trening w nogach. Świeżości nie mam i trochę sknociłam taktykę, ale najważniejsza jest wygrana" – podkreśliła.
"Jestem na tyle mocny, że mogę sobie pozwolić na czekanie do ostatniego momentu. Gaz jest naprawdę straszny. Tutaj tylko potwierdziłem swoją formę. Super przetarcie i trening przed docelową imprezą. Zrobiłem końską robotę i teraz to musi oddać" – powiedział halowy wicemistrz Europy Lewandowski, który wrócił na bieżnię po kontuzji łydki.
Swoją powinność wypełnił także Michał Haratyk. Rekordzista Polski w pchnięciu kulą uzyskał 21,95 i zapisał osiem punktów dla drużyny. "Pozostał jednak niedosyt. Miałem nadzieję, że jeszcze trochę dorzucę do tego wyniku. Czułem, że jestem w stanie tutaj wygrać i fajnie się złożyło" – ocenił.
Niespodziankę sprawił Karol Hoffmann. Wicemistrz Europy z Amsterdamu (2016) uzyskał swój najlepszy tegoroczny wynik 16,74 i wygrał rywalizację trójskoczków.
"Jestem trochę zaskoczony, ale chyba należy przestać tak uważać i w końcu przyzwyczajać siebie i kibiców, że mogę walczyć z najlepszymi. Gdybym nie myślał o najwyższych lokatach, to skończyłbym karierę" – przyznał syn znakomitego niegdyś trójskoczka Zdzisława.
Nieoczekiwanie drugi na 800 m był Adam Kszczot. Wicemistrz świata na 150 m przed metą zaatakował i wyszedł na pierwsze miejsce, ale na końcowych metrach wyprzedził go Amerykanin Clayton Murphy – 1.46,52. Polak był o 0,46 wolniejszy.
Druga była też w pchnięciu kulą Paulina Guba, która w tym sezonie dopiero zaczęła osiągać wyniki powyżej 19 m, ale robi to już regularnie. W niedzielę uzyskała 19,29 i przegrała jedynie z Chinką Lijiao Gong – 19,90.
"Tu chodziło przede wszystkim o punkty dla drużyny, dlatego jestem bardzo zadowolona, że na takiej imprezie przekroczyłam 19 m. Wychodzę na konkursy pewniejsza siebie. Jestem w stanie pchać jeszcze dalej i mam nadzieję, że to pokażę w kolejnych tygodniach” - zapowiedziała.
Tylko z Niemcem Julianem Weberem – 82,80 przegrał w konkursie oszczepników Marcin Krukowski – 80,25. Pozytywnie zaskoczył drugi na 400 m ppł Patryk Dobek – 49,02. Polak uległ jedynie Amerykaninowi Kennyemu Selmonowi – 48,97.
Druga czasem 3.02,80 była sztafeta 4x400 m, która wystąpiła w eksperymentalnym składzie: Dariusz Kowaluk, Rafał Omelko, Mateusz Rzeźniczak i Karol Zalewski. Do nietypowej sytuacji doszło tuż przed startem, bo zdyskwalifikowani zostali Brytyjczycy. Powód - stawiło się jedynie... trzech z czterech zawodników.
Bardzo dobre trzecie miejsce zajęły Justyna Święty-Ersetic w biegu na 400 m – 51,89 i kapitan reprezentacji trójskoczkini Anna Jagaciak-Michalska - 14,08. Po raz pierwszy w tym sezonie przekroczyła granicę 14 metrów.
Święty-Ersetic nie zdecydowała się na udział w sztafecie 4x400. Biało-czerwone pobiegły zatem w składzie: Małgorzata Hołub-Kowalik, Patrycja Wyciszkiewicz, Martyna Dąbrowska i Iga Baumgart-Witan kończąc rywalizację na czwartej pozycji czasem 3.26,17. Wygrały Amerykanki – 3.24,28. Tuż za podium był też skoczek w dal Tomasz Jaszczuk – 8,05.
Piąte lokaty przypadły na 100 m Ewie Swobodzie – 11,28, w rzucie dyskiem Darii Zabawskiej - 56,97, płotkarce Karolinie Kołeczek – 13,09, na 800 m Annie Sabat – 2.02,93, skoczkini wzwyż Paulinie Borys - 1,79 i tyczkarzowi Piotrowi Liskowi – 5,50. W tej konkurencji triumfował Amerykanin Sam Kendricks, który trzykrotnie nieudanie atakował 6,05. Zaliczył za to 5,83.
Ze startu zadowolona może być piąta na 200 m Anna Kiełbasińska, której czas 23,25 jest lepszy od minimum PZLA na mistrzostwa Europy w Berlinie.
Szóste miejsca zajęli: w skoku o tyczce Justyna Śmietanka – 4,40, na 400 m ppł Joanna Linkiewicz – 56,83, w rzucie dyskiem wicemistrz olimpijski Piotr Małachowski – 62,97, w biegu na 110 m ppł Damian Czykier – 13,56, w skoku wzwyż Sylwester Bednarek – 2,18 oraz na 400 m Jakub Krzewina – 46,89.
Na siódmych lokatach uplasowali się: w biegu na 200 m Karol Zalewski – 21,14, w skoku w dal Magdalena Żebrowska – 6,12, w oszczepie Marcelina Witek – 50,07 i obie sztafety 4x100 m. Mężczyźni pobiegli w składzie: Krzysztof Grześkowiak, Remigiusz Olszewski, Dominik Kopeć i Przemysław Słowikowski – 38,91, a kobiety: Kamila Ciba, Agata Forkasiewicz, Anna Kiełbasińska i Ewa Swoboda – 43,82.
Tylko punkt wywalczył dla Polski na 100 m Olszewski – 10,42.
Do zawodów zaproszono osiem ekip: Polskę, Stany Zjednoczone, Jamajkę, Chiny, RPA, Niemcy, Francję oraz wspólną Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Nie wszystkie reprezentacje przyjechały w najmocniejszych składach.
Cała impreza była przygotowywana z dużym rozmachem. Oprócz puli nagród, która wynosiła dwa miliony dolarów, organizatorzy wzięli też na siebie koszty pobytów drużyn. Zwycięski zespół otrzymał czek w wysokości 450 tys. dol. oraz platynowe trofeum warte... 300 tysięcy funtów. Jak zapewniono, to najbardziej wartościowy puchar, o który kiedykolwiek walczono w sporcie.