Wimbledon 2018 - Radwańska: nikogo nie zadowala druga runda
Rozstawiona z numerem 32. Agnieszka Radwańska przyznała po porażce w Wimbledonie z Czeszką Lucie Safarovą, że "nikogo nie zadowala druga runda". Polska tenisistka liczy jednak na to, że występy na kortach trawiastych pomogą jej przed turniejami w Stanach Zjednoczonych.
Podczas konferencji prasowej po porażce w drugiej rundzie wielkoszlemowego Wimbledonu Krakowianka oceniła, że zagrała "dużo lepszy mecz niż w pierwszej rundzie", kiedy stoczyła blisko trzygodzinną batalię z rumuńską kwalifikantką Eleną-Gabrielą Ruse, ale nie ukrywała, że "były piłki, które nie były przeze mnie wykorzystywane".
Polka w szczególności wróciła do końcówki pierwszego seta, kiedy miała dwie piłki setowe przy stanie 5:4, a którego ostatecznie przegrała 5:7. "Nie wiem, jakby ten mecz się skończył, ale na pewno przebieg byłby zupełnie inny: może dwa sety, może trzy, kto to wie. W takich meczach, gdzie każda piłka ma znaczenie to robi dużą różnicę" - tłumaczyła.
"Safarova jest jedną z najlepiej serwujących dziewczyn w tourze i bardzo dobrze to wykorzystywała. Szczególnie w pierwszym secie, kiedy serwowała wręcz perfekcyjnie i ciężko było mi w ogóle załapać się na grę, na return" - analizowała Radwańska.
29-letnia zawodniczka dopiero drugi raz w karierze odpadła z Wimbledonu tak wcześnie. Na drugiej rundzie zakończyła też udział w 2011 roku. W pozostałych startach od 2006 zawsze wygrywała przynajmniej dwa mecze. Jej największym sukcesem w stolicy Wielkiej Brytanii był awans do finału w 2012 roku. Rok później i w 2015 zagrała w półfinale.
"Bywały gorsze (porażki). Nikogo nie zadowala druga runda, ale to nie jest jakiś moment, żeby ustawiać go jako najgorszy mecz czy wynik. Ten rok nie jest jakiś niesamowity, tym bardziej, że jestem po przerwie (związanej z kontuzją pleców - PAP). Kto wie, może gdybym była bardziej świeża albo miała troszkę inne losowanie, byłoby inaczej, ale ogólnie jakoś nie rozpamiętuję, nie porównuję tych lat, bo to są zupełnie inne historie. Pewnie gdybym przegrała pięć czy sześć lat temu w drugiej rundzie to bym zupełnie inaczej na to patrzyła i reagowała. Chyba już nie te lata" - tłumaczyła.
Radwańska dodała, że nie spodziewała się dojść aż do półfinału w poprzedzającym Wimbledon turnieju w Eastbourne.
"Na te mecze co zagrałam to dziwię się, że jestem w jednym kawałku, że to wytrzymałam i nie wyglądam jak mumia. Czułam się zmęczona tymi kilkugodzinnymi dramatami przez cały tydzień ten i poprzedni, ale chciałam wykorzystać każdy pojedynek i grałam za każdym razem na 100 procent" - dodała.
Krakowianka oceniła mecze w sezonie trawiastym jako dobre.
"Mimo tego, że grałam po dłuższej przerwie, to nie wypadłam z rytmu meczowego i od pierwszego spotkania gram tak, jakbym żadnej przerwy nie miała. Zagrałam sześć meczów i mam nadzieję, że to będzie duży plus przed wyprawami do Ameryki i Azji" - podkreśliła, zapowiadając jednak, że nie będzie uczestniczyła w sezonie na kortach twardych od samego początku i przed wyjazdem do Stanów Zjednoczonych pobędzie dłużej w Warszawie.
Radwańska była ostatnią reprezentantką Polski, która pozostawała w stawce w grze pojedynczej. We wtorek swoje pierwsze mecze przegrali Magda Linette i Hubert Hurkacz.
Z Londynu Jakub Krupa (PAP)