Ekstraklasa koszykarzy – Michał Nowakowski: ten sukces smakuje wybornie
„Ten sukces smakuje wybornie” – powiedział PAP Michał Nowakowski po zdobyciu z Anwilem Włocławek mistrzostwa Polski. Blisko 30-letni skrzydłowy jest drugim koszykarzem z Warszawy, obok MVP finałów Kamila Łączyńskiego, który sięgnął po tytuł.
Dwójka ta nawiązała do osiągnięć wychowanka Skry Warszawa Piotra Szybilskiego, który w latach 1997-2002 trzykrotnie zdobywał mistrzostwo w barwach Mazowszanki Pruszków i Śląska Wrocław. Ostatnią drużyną ze stolicy, która stanęła na najwyższym ligowym podium była Legia - w 1969 roku.
„Przez większość życia mieszkałem w Śródmieściu, w Alei Solidarności. Już w podstawówce byłem wysoki, potrafiłem zrobić prawy i lewy dwutakt. W całej szkole nikt nie mógł wykonać lewego, a mnie przychodziło to z dużą łatwością. Przed przejściem do gimnazjum nauczyciel wf w SP przy Ogrodowej Marian Danieluk zarekomendował mnie trenerowi Andrzejowi Nowakowi, z którym razem grali w drużynie Polonii. Gdy ten zobaczył absolwenta podstawówki mającego 190 cm, powiedział, że bez testów przyjmuje mnie do UKS Pułaski. Trener Nowak poświęcał mi dużo czasu” – przypomniał początki kariery mierzący obecnie 202 cm skrzydłowy, który 18 czerwca skończy 30 lat.
Doświadczony szkoleniowiec przyznał, że musiał kilkakrotnie przekonywać jego mamę, by posłała syna do szkoły – gimnazjum nr 30 im. gen. Kazimierza Pułaskiego na Pradze, gdzie prowadził zajęcia.
„Widać było, że to ogromny talent. Wszystko łapał w mig, szybko awansował, a ponieważ mieliśmy wtedy niezły zespół z rocznika 1987, po trzech latach treningów Michała zdobyliśmy w 2003 roku tytuł mistrza Polski kadetów. On był głównym aktorem tego młodzieżowego teatru, będąc o rok młodszy. To ciekawy chłopak, szalenie sympatyczny i oddany treningowi” – podkreślił Nowak, były reprezentant Polski, czołowy strzelec drużyny z Konwiktorskiej i całej ligi.
Po gimnazjum Nowakowski trafił do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Kozienicach, która po roku została rozwiązana. Mając 17 lat przeszedł testy sprawnościowe w Anwilu Włocławek i podpisał trzyletni kontrakt.
„W ekstraklasie trenerem był Andrej Urlep, a grupę młodzieżową prowadził Boban Mitev. Udało mi się pojechać z pierwszym zespołem na tournée po Słowenii i Czechach. W ostatnim meczu z Olimpią Lublana tak poważnie skręciłem kostkę, że wykluczyła mnie z gry w koszykówkę na 2,5 roku” - wspomniał.
Po tej przymusowej przerwie pomocną dłoń wyciągnęła do niego Polonia 2011 Warszawa, z którą awansował do ekstraklasy. Jego kolejne kluby w zawodowej karierze to Czarni Słupsk, z którymi w 2015 roku zdobył brązowy medal mistrzostw Polski i King Wilki Morskie Szczecin. W sezonach 2012/13 i 2013/14 był najskuteczniej rzucającym w PLK za trzy punkty.
„To u mnie trochę naturalne, ale też poświęciłem temu elementowi naprawdę sporo pracy, gdy byłem w kadrze U-16 u trenera Grzegorza Zielińskiego z Konina. Przez całe wakacje oddawałem wówczas po 500 rzutów dziennie z każdej pozycji. Od tamtej pory nagle zacząłem trafiać z dystansu. Później było już tylko szlifowanie tych rzutów za trzy” – skomentował.
Gdy przed rokiem podpisując kontrakt z Anwilem rozpoczynał drugie podejście do tego klubu, trener Igor Milicic mówił, iż liczy na to, że Nowakowski zrobi tu kolejny krok w karierze i drużyna dostanie od niego więcej niż to, co pokazywał w poprzednich klubach. Zawodnik potwierdził to w zakończonym właśnie "złotym" sezonie.
„Cały rok w Anwilu był bardzo ciężki, bowiem ćwiczyliśmy sporo taktyki, odbywaliśmy wiele treningów, cały czas na pełnej intensywności. Nie było dnia, kiedy można było trochę spuścić z tonu. Trener na to nie pozwalał, bo każdego dnia, na każdym meczu chciał wyciągnąć z nas maksimum. Szykował nas na ostatnią część sezonu, kiedy miał przyjść pożądany efekt. Patrząc przez pryzmat całego roku ten sukces smakuje wybornie, bo wiem ile pracy włożyliśmy – ja, cała drużyna i sztab szkoleniowy” - ocenił.
Nowakowski, który w fazie zasadniczej ekstraklasy i w pierwszej rundzie play off ośmiokrotnie (na 36 meczów) znalazł się w podstawowym składzie drużyny, w decydującej fazie sezonu na dobre trafił do podstawowej piątki Anwilu. Rozpoczynał mecz w każdym z trzech ostatnich, decydujących spotkań z obrońcą tytułu Stelmetem Eneą BC Zielona Góra w półfinale oraz w czterech z sześciu z BM Slam Stalą Ostrów Wlkp. w rywalizacji o złoto. Swoim zaangażowaniem, ambicją, skutecznością w ważnych chwilach, pokazał w tych decydujących momentach, że jest ważnym elementem tej układanki.
„Trener mi zaufał przeciwko Stelmetowi, szukając odpowiedniej piątki. To samo było w finale. W podziękowaniu chciałem się odpłacić dając z siebie sto procent, +gryząc+ parkiet. Nikomu nie odpuszczałem ani centymetra. Zdawałem sobie sprawę, że jeżeli jestem w tym miejscu, to chcę osiągnąć tyle, ile się da. Żebym mógł spokojnie spojrzeć w lustro, nawet gdyby nam się nie udało” – przyznał.
Jest jednym z niewielu zawodników Anwilu, który ma podpisaną umowę na następny sezon. „Jest to kontrakt z opcją dla klubu, który do 15 czerwca musi zdecydować, czy będzie mnie chciał zatrzymać w składzie na następny rok. Na pewno byłbym zadowolony, jeżeli zostałbym w Anwilu. Drużyna będzie przecież grała w Lidze Mistrzów FIBA, a od dawna marzyłem, żeby zdobyć mistrzostwo kraju i zagrać w europejskich pucharach” – zaznaczył Nowakowski.