Ekstraklasa koszykarzy – prezes Anwilu: z piekła do nieba
"Z piekła do nieba" – ocenił sytuację klubu w rozmowie z PAP Arkadiusz Lewandowski, prezes Anwilu Włocławek, który po raz drugi w historii został mistrzem Polski w koszykówce mężczyzn.
Polska Agencja Prasowa: Przed rokiem Anwil także był najlepszy w ekstraklasie po sezonie zasadniczym, ale sensacyjnie odpadł z walki o tytuł już w pierwszej rundzie play off. Trudna decyzja o pozostawieniu na stanowisku trenera Igora Milicica po rozczarowującym sezonie okazała się jednak właściwa...
Arkadiusz Lewandowski: Z piekła do nieba, chciałoby się powiedzieć. To nie było żadne ryzyko. Igor jest wysokiej klasy specjalistą. To jest młody trener, bardzo inteligentny człowiek, który umiejętnie wykorzystuje swoje przewagi. Udowodnił teraz całemu światu, że jest najlepszy w Polsce.
PAP: W Anwilu gra dziś kilku zawodników, których w pewnym momencie kariery nie chciano w innych klubach. W dodatku, jak Kamil Łączyński czy Jarosław Zyskowski, są to synowie byłych znakomitych koszykarzy, reprezentantów kraju, potem trenerów. Czy ten fakt nie utrudniał pracy szkoleniowej. Ojcowie nie wtrącali się do prowadzenia zespołu?
A.L.: Nie było takiej sytuacji. Kamil i Jarek to profesjonaliści. Koszykarzem był też ojciec Josipa Sobina. Absolutnie nie mieliśmy z tym żadnych problemów. Generalnie uważam, że drużyna była jak jeden organizm ludzki. Cały sezon zawodnicy dobrze pracowali. W szatni czy obok niej nie było jakichś niepotrzebnych dyskusji. Po prostu świetny zespół.
PAP: Wypromowaliście w tym sezonie pierwszego od czterech lat polskiego MVP finałów, po Filipie Dylewiczu, a może nawet pierwszego rozgrywającego reprezentacji kraju. Kamil Łączyński stał się poważnym kandydatem do tej roli.
A.L.: Po tym, co zagrał w play off... Jeżeli nie będzie pierwszą "jedynką" w kadrze, to chyba nie znam się na tym sporcie.
PAP: Jak pan osobiście odebrał ten sukces?
A.L.: Przyszedł 15 lat po poprzednim złocie we Włocławku, a 10 minęło od ostatniego medalu Anwilu. Po drodze pracowałem w Gdyni, ale po sześciu sezonach mojej obecnej prezesury mogę się cieszyć z mistrzostwa Polski. Było ciężko. Momentami niektórzy chcieli mnie i Igora "powiesić", ale pracą całego zespołu - w tym kilkunastu osób z biura, sztabu szkoleniowego i zawodników na boisku - udowodniliśmy, że jesteśmy najlepsi w Polsce. Zarówno na parkiecie, jak i wokół niego, bo proszę pamiętać, co się dzieje od strony PR-owej i marketingowej, jakie jest zaangażowanie kibiców, klubu.
PAP: Od przyszłego sezonu w Hali Mistrzów we Włocławku będzie można oglądać także mecze Ligi Mistrzów FIBA?
A.L. Taki jest plan. To kwestia formalnej decyzji rady nadzorczej klubu. Oczywiście musi to być uzgodnione z najważniejszym sponsorem i podmiotem w podejmowaniu decyzji – firmą Anwil. Czeka nas szereg spotkań i dyskusji, ale jestem przekonany, że zagramy w LM. Jako mistrz Polski, zatem od razu w fazie grupowej.
PAP: Jaki będzie Anwil w nowych rozgrywkach? Którzy z zawodników mają obowiązujące kontrakty, a na ile skład się zmieni?
A.L.: Michał Nowakowski i Jarosław Zyskowski mają ważną umowę jeszcze przez rok. Także Josip Sobin, w przypadku gry w europejskich pucharach. Myślę, że z częścią zawodników będziemy przedłużać kontrakty. Decyzje zapadną w najbliższych dniach.
Rozmawiał: Marek Cegliński (PAP)