Polska wygrała z Koreą Południową na Stadionie Śląskim!
Polska wygrała z Koreą Południową 3:2 (2:0) w towarzyskim meczu piłkarskim w Chorzowie. Bramki dla biało-czerwonych zdobyli Robert Lewandowski, Kamil Grosicki i Piotr Zieliński.
Biało-czerwoni zagrali w Chorzowie po raz pierwszy od października 2009 roku, gdy w eliminacjach mistrzostw świata ulegli – w zimowych warunkach - Słowacji 0:1.
W ciągu kolejnych lat legendarny Stadion Śląski, nazywany „Kotłem Czarownic”, przeszedł gruntowną modernizację, został m.in. zadaszony, a jego pojemność zwiększyła się do 55 tysięcy. I we wtorkowy wieczór, mimo przenikliwego zimna, na trybunach był praktycznie komplet widzów.
Trenerzy Polski i Korei Południowej nie ukrywali przed meczem, że to dla nich bardzo cenny sprawdzian. Biało-czerwoni na mundialu zmierzą się z przypominającą koreański styl gry Japonią, natomiast wtorkowi rywale Polaków zagrają w Rosji np. z Niemcami, których – jak stwierdził trener gości Tae-Jong Shin – Polacy przypominają m.in. poziomem gry.
Szkoleniowiec Koreańczyków przyznał nawet, że mecz z Polską traktuje jako starcie z najmocniejszą drużyną, od kiedy został trenerem reprezentacji (w czerwcu 2017 roku).
W kilku ostatnich towarzyskich meczach (m.in. w przegranym 0:1 w piątek z Nigerią we Wrocławiu) trener Adam Nawałka testował system gry z trzema obrońcami. Tak było również we wtorek – od początku w tej formacji wystąpili Łukasz Piszczek, Kamil Glik i nieobecny w meczu z Nigerią Michał Pazdan. Ofensywniej niż zwykle zagrał Artur Jędrzejczyk.
W środku pomocy zadebiutował w kadrze pochodzący z Ukrainy Taras Romanczuk, mający od lutego polskie obywatelstwo.
Koreańczycy zaczęli defensywnie, z piątką obrońców, ale to oni pierwsi stworzyli groźną sytuację. W 12. minucie płasko strzelił Jae-Sung Lee, jednak Wojciech Szczęsny nie dał się zaskoczyć.
W odpowiedzi dziesięć minut później mocno głową uderzył Robert Lewandowski, rozgrywający tego dnia 93. mecz w reprezentacji, ale świetną interwencją popisał się Sueng-Guy Kim.
W 32. minucie Lewandowski już się nie pomylił. Po dośrodkowaniu z lewej strony Kamila Grosickiego (nie grał z Nigerią) kapitan reprezentacji uderzył głową nie do obrony, zdobywając swoją 52. bramkę w drużynie narodowej.
Niedługo później Grosicki też mógł strzelić gola, ale w sytuacji sam na sam trafił w bramkarza.
Co się jednak odwlecze... Tuż przed przerwą piłkarz Hull City znów znalazł się w znakomitej okazji i tym razem trafił bez kłopotu do siatki. Po golu popularnego „Grosika” sędzia odgwizdał koniec pierwszej połowy.
W przerwie trener Nawałka dokonał kilku zmian, m.in. Lewandowskiego zastąpił Łukasz Teodorczyk, a w bramce Szczęsnego Łukasz Skorupski.
Brak na boisku napastnika Bayernu Monachium jakby ośmielił gości, którzy ruszyli odważniej do przodu. W 49. minucie świetnej okazji nie wykorzystał Jae-Sung Lee.
Koreańczycy osiągali coraz większą przewagę. Stwarzali kolejne okazje, ale brakowało im skuteczności. Dopięli swego dopiero w 85. minucie, gdy precyzyjnym strzałem z dystansu bramkę zdobył Chang-Min Lee.
Kibice nie zdążyli chyba jeszcze ochłonąć, a już było... 2:2. Tym razem strzałem z bliska popisał się kolejny z rezerwowych graczy gości - Hee-Chan Hwang.
Ostatecznie jednak to Polacy cieszyli się ze zwycięstwa. W doliczonym czasie gry ładną bramkę technicznym strzałem zdobył Piotr Zieliński.
To pierwsze zwycięstwo Polski nad Koreą Południową w trzecim w historii meczu tych drużyn (wcześniej 0:2 i 2:2). I jednocześnie pierwsza wygrana biało-czerwonych po serii trzech towarzyskich spotkań bez zwycięstwa (0:0 z Urugwajem, 0:1 z Meksykiem, 0:1 z Nigerią).
po piłkarskim meczu Polska – Korea Południowa (3:2) powiedzieli:
Arkadiusz Milik: „Jestem bardzo zadowolony, bo brakowało mi trochę meczów reprezentacji. Każda minuta mnie cieszy. Stadion bardzo fajny, cieszymy się, że był zapełniony niemal do ostatniego miejsca. Murawa była świetnie przygotowana i super się grało w piłkę. To jedna z najlepszych płyt w Polsce, jeśli nie najlepsza. Ze zdrowiem wszystko jest w porządku. Czuję się bardzo dobrze, nie mam żadnych obaw, wszystko jest OK, pracy sobie cały czas dokładam”.
Taras Romanczuk, debiutujący w polskiej reprezentacji: "Bardzo mi się wszystko podobało, to dla mnie ogromne doświadczenie. Gra w jednej drużynie z Robertem Lewandowskim to duże wyróżnienie. Na co dzień oglądam go w telewizji w Lidze Mistrzów, a dziś zagrałem z nim w jednym zespole. To duży zaszczyt. Stres nie był duży, może trochę przed rozgrzewką. Potem pomyślałem, że jeśli mam takich zawodników obok siebie, to czym mam się stresować? Atmosfera na stadionie była wspaniała. Kibicom należą się duże brawa za to, że w taką pogodę przyszli i zrobili duże święto. Nigdy nie grałem przy tak licznej widowni. Taki debiut zostaje w pamięci na całe życie. Ze swojej gry jestem częściowo zadowolony. Nie wszystko było tak, jak chciałem, dlatego mam do siebie pretensje”.
Michał Pazdan: „Stadion wygląda inaczej niż kiedy tu ostatnio grałem. Widać, że przeszedł modernizację, trzeba też podkreślić, że świetna była murawa. Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu zdecydowanie lepsza, nie dlatego, że prowadziliśmy 2:0, ale ogólnie. Chcieliśmy skończyć mecz tym wynikiem, niestety się nie udało. Straciliśmy dwa gole, strzeliliśmy jednego. Trochę to przypominało mecz z Czarnogórą. Z drugiej połowy musimy wyciągnąć wnioski. Dopóki byliśmy blisko Koreańczyków, nie pozwalaliśmy się im odwrócić z piłką, nie mieli sytuacji. Potem troszkę wolniej do nich doskakiwaliśmy i od razu mieli więcej miejsca. A w piłkę umieją po prostu grać, są szybcy, wybiegani”.
Kamil Glik: „Potrenowaliśmy schematy gry obronnej i myślę, że te 10 dni zostało dobrze spożytkowane. Z każdym treningiem lepiej się rozumiemy, myślę, że gra też wyglądała dziś lepiej. Nie potrafiliśmy jednak w pewnym momencie dobrze odczytać zmiany taktyki Koreańczyków. Ale to kolejne doświadczenie”