Wyprawa na K2 - kierownik bazy: złośliwa góra żegna nas słoneczną pogodą
Góry potrafią być złośliwe, a K2 w szczególności. Nikomu jeszcze nie pozwoliła wejść zimą na szczyt (8611 m), także zasłużonym w historii zimowego himalaizmu Polakom i... "żegna nas słoneczną, ale mroźną pogodą" - przekazał PAP kierownik bazy narodowej wyprawy Piotr Snopczyński.
Przypomniał, że ekspedycja zaczynała się również w znakomitych warunkach. 9 stycznia po ostatnim, siedmiogodzinnym marszu, jej uczestnicy dotarli pod K2. Zbudowali messę, kuchnię i w miarę docierających ładunków namioty personalne.
Teraz wszystko trzeba sprzątnąć i nic po sobie nie zostawić. O tej pracy opowiedział PAP 67-letni Snopczyński z Klubu Wysokogórskiego Wrocław, nestor polskiego himalaizmu, zdobywca szczytu Gaszerbrum II (8035 m), uczestnik kilkunastu wypraw na ośmiotysięczniki, w tym zimowych Andrzeja Zawady. Był ratownikiem Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego już od czasu studiów na Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu.
"Cały sprzęt z bazy wysuniętej oraz obozu pierwszego został zniesiony do bazy głównej, gdzie go suszymy na wszystkim, co się da. Prognozy wskazywały na dwa dni dobrej pogody, a jest już trzeci dzień słonecznej i tak ma być jeszcze w piątek. To co jest wysuszone, pakujemy do bębnów plastikowych, także żywność liofilizowaną. Część zostanie złożona jako depozyt w Skardu dla innych wypraw, które będą organizowane przez PZA, natomiast reszta nadana będzie do kraju cargo.
- Oszacowaliśmy, że każdy z uczestników wyprawy nada tym sposobem po 15-20 kg bagażu, a ze sobą do samolotu zabierze ok. 40 kg, bo taki mamy limit w wersji sportowej. Oceniam, że na spakowanie wszystkiego potrzeba nam dwóch, trzech dni. Potrzeba będzie około 60, a może i 70 tragarzy, którzy przemierzać będą z nami 100 kilometrów do Askole przez pięć dni. Na drogę zabierzemy tylko jeden duży namiot, w którym spać będą wszyscy oraz jeden dla kucharza. Z wioski Askole pojedziemy jeepami do Skardu, a potem... Jak będą dogodne warunki to samolotem do Islamabadu, albo 30 godzin jazdy drogą.
- Tak to widzę dziś, ale... wszystkie plany może zweryfikować pogoda. Na razie góra jest łaskawa i daje nam więcej dobrych dni, aniżeli przewidywali meteorolodzy" - podsumował Snopczyński, który w górach wysokich był na ponad 20 wyprawach, w tym trzech zimowych. W samych Himalajach uczestniczył w siedmiu akcjach ratowniczych, w czasie których ratował i transportował kolegów.
W sumie 10 z 14 ośmiotysięczników jako pierwsi zimą zdobyli Polacy, w tym jeden, Szishapangmę (8035 m), wspólnie z Włochem Simone Moro (Piotr Morawski).
K2 było atakowane zimą w ogóle tylko trzykrotnie. Na przełomie 1987 i 1988 roku próbę podjęła międzynarodowa grupa pod kierunkiem Andrzeja Zawady, w 2003 roku ekipą dowodził Krzysztof Wielicki, a w 2012 wspinali się Rosjanie. Żadna z tych ekspedycji nie przekroczyła jednak progu 7650 m. Obecna wyprawa jest czwartą w historii. 5 marca Wielicki w porozumieniu z zespołem podjął decyzję o zakończeniu akcji górskiej z powodu prognoz niekorzystnych warunków atmosferycznych w najbliższych dniach.