Lekkoatletyczne HMŚ – Polacy z szansami na medale, Coleman w centrum uwagi
Polscy lekkoatleci z dużymi szansami na medale jadą do Birmingham na halowe mistrzostwa świata. Oczy wszystkich skierowane będą jednak na Amerykanina Christiana Colemana, który parę dni temu poprawił rekord globu na 60 m.
Sprinty od lat cieszą się największym zainteresowaniem kibiców. Po zakończeniu kariery przez Usaina Bolta eksperci zastanawiali się, kto zajmie miejsce króla bieżni. Okazało się, że lekkoatletyka nie będzie musiała długo czekać.
Coleman w niedawnych mistrzostwach Stanów Zjednoczonych pokonał 60 m w 6,34. Nikt wcześniej nie uzyskał takiego wyniku na najkrótszym rozgrywanym dystansie.
"Jestem przekonany o tym, że Christian jest w stanie jeszcze urwać z tego wyniku. Ile? Trudno w tej chwili to ocenić. Potencjał ma olbrzymi" - ocenił były amerykański sprinter Maurice Greene, któremu Coleman odebrał rekord świata.
Zresztą to nie pierwszy tak szybki bieg Amerykanina. Wcześniej uzyskał 6,37, ale wynik nie mógł być uznany za rekordowy, ponieważ w trakcie mityngu nie było odpowiedniej aparatury.
"Jestem pod wrażeniem, w jaki sposób on wychodzi z bloków startowych. Wydaje mi się, że w tej chwili jest w stanie uzyskać ok. 6,31" - dodał Greene.
W sprintach Polacy raczej nie powalczą o medale. Sukcesem będzie awans do półfinałów Remigiusza Olszewskiego, Anny Kiełbasińskiej i Ewy Swobody.
"U Ewy miłą niespodzianką może być finał, ale dystans 60 m to loteria" - ocenił dyrektor sportowy PZLA Krzysztof Kęcki.
W związku bardziej liczą, że na bieżni siłę pokażą sztafety 4x400 m (zarówno męska, jak i damska) oraz średniodystansowcy - Angelika Cichocka, Marcin Lewandowski i Adam Kszczot. Zwłaszcza ostatni to specjalista biegania pod dachem. W sezonie halowym nie przegrał od ponad roku i wielokrotnie udowadniał, że jest typem turniejowca, który rozkręca się z biegu na bieg. To w kontekście dwóch biegów w ciągu dwóch dni może mieć znaczenie.
Cichocka i Lewandowski jeszcze nie podjęli ostatecznej decyzji, na jakim dystansie wystąpią - 800 czy 1500 m. Oboje wywodzą się z tego krótszego, ale w ostatnich miesiącach lepsze wyniki osiągali na dłuższym.
Ciekawie powinno być na skoczni o tyczce. Zarówno Paweł Wojciechowski, jak i wicemistrz świata Piotr Lisek są w bardzo dobrej dyspozycji i mogą powalczyć nawet o złoto. To nie będzie łatwe, bo w tym sezonie poziom w ich konkurencji jest bardzo wysoki. O miejscach na podium zadecyduje zatem w dużej mierze dyspozycja dnia. Obaj wiedzą jak walczyć o medale, są doświadczeni i przygotowani.
"Liczymy tutaj na przynajmniej jedno miejsce na podium, podobnie jak w konkursie pchnięcia kulą" - wspomniał Kęcki.
PZLA wysłało do Birmingham dwóch kulomiotów - Konrada Bukowieckiego i Michała Haratyka. Pierwszy z nich poprawił niedawno rekord kraju i jako pierwszy w historii polskiej lekkoatletyki osiągnął wynik 22,00 m.
"Jestem w szoku" - mówił później. Nic dziwnego, skoro taki rezultat osiągnął z... kontuzją dłoni. Walczy z nią od początku sezonu i dlatego też ma lepsze oraz gorsze występy. Od trenującego ze swoim ojcem Ireneuszem zawodnika AZS UWM Olsztyn lepszy rezultat na świecie w tym sezonie osiągnął tylko Czech Tomas Stanek - 22,17.
Bardziej regularny wydaje się być Haratyk, który jedzie jako trzeci zawodnik światowej listy wyników. W tym sezonie uzyskał 21,47 i też powinien w Birmingham walczyć o podium.
Impreza rozpocznie się w czwartek i potrwa do niedzieli. W dotychczasowych 16 edycjach HMŚ Polacy wywalczyli 27 medali, ale tylko trzy złote.