Liga NBA - 11 punktów Gortata, Wizards pokonali Thunder
Marcin Gortat zdobył 11 punktów, a jego Washington Wizards we własnej hali wygrali z Oklahoma City Thunder 102:96. Stołeczni koszykarze w obecnym sezonie ligi NBA mają 28 zwycięstw i 22 porażki. W Konferencji Wschodniej zajmują piąte miejsce.
Gortat na parkiecie przebywał 26 minut i trafił cztery z 12 rzutów z gry oraz wszystkie trzy wolne. Miał także siedem zbiórek, jedną asystę i dwie straty. Popełnił trzy faule.
Spotkanie były bardzo wyrównane, a jego losy rozstrzygnęły się w samej końcówce. Kiedy na zegarze pozostawało 65 sekund, Thunder wyszli na dwupunktowe prowadzenie. Później jednak swojego dorobku już nie poprawili. Wizards natomiast zwycięstwo przypieczętowali skutecznie wykonywanymi rzutami wolnymi.
Wygrana "Czarodziejów" jest cenna tym bardziej, że muszą sobie radzić bez Johna Walla. 27-letni rozgrywający zmaga się z kontuzją kolana i wyłączony z gry może być nawet przez dwa miesiące.
Wizards pokazali w tym meczu zaciekłą obronę, a to w obecnych rozgrywkach nie zdarzało im się często. Trafili tylko 38,2 procent rzutów z gry, ale zmusili rywali do aż 20 strat i zatrzymali ich największą gwiazdę Russella Westbrooka.
29-latek średnio w każdym meczu zdobywa w tym sezonie prawie 26 punktów. Tym razem jednak na koncie zapisał tylko 13. Za utrudnianie mu życia odpowiedzialny był przede wszystkim Czech Tomas Satoransky.
"Tomas był niesamowity" - komplementował kolegę Otto Porter Jr., który zdobywając 25 pkt był najlepszym graczem Wizards.
To była pierwsza porażka Thunder po ośmiu zwycięstwach z rzędu. W ich szeregach na wyróżnienie zasługuje Paul George - 28 pkt.
Drużyna Gortata kolejny mecz rozegra w czwartek, we własnej hali z Toronto Raptors (34-15).
We wtorek nieprawdopodobnym wyczynem popisał się James Harden. Rozgrywający Houston Rockets jest pierwszym zawodnikiem w historii NBA, który zdobył 60 punktów i jednocześnie zanotował triple-double; uzupełnia je 11 asyst i 10 zbiórek.
Poprzedni rekord punktowy przy triple-double wynosił 57, a 40 lat temu ustanowił go Calvin Murphy.
"Po prostu dałem z siebie wszystko. To dobre uczucie, starałem się mieć wpływ na każdy aspekt gry" - powiedział Harden.
Słynny brodacz na parkiecie przebywał aż 46 minut, a jego zespół niespodziewanie toczył zaciętą walkę z najsłabszą drużyną sezonu - Orlando Magic. Ostatecznie Teksańczycy wygrali we własnej hali 114:107.
Niespodziewanej i w dodatku bardzo wysokiej porażki doznali koszykarze Golden State Warriors. Obrońcy tytułu ulegli na wyjeździe Utah Jazz 99:129.
Mimo porażki Warriors z bilansem 40-11 nadal prowadzą w tabeli Konferencji Zachodniej. Na Wschodzie najlepsza jest ekipa Boston Celtics (36-15), która we wtorek nie grała.