Piłkarski Puchar Polski - porażka Zagłębia Lubin u siebie
W czwartkowym meczu ćwierćfinałowym piłkarskiego Pucharu Polski Zagłębie Lubin przegrało na własnym z boisku z Koroną Kielce 0:1. Tym samym przed meczem rewanżowym bliżej awansu do 1/2 finału są kielczanie.
Korona do Lubina przyjechała w zaledwie 16-osobowym składzie. Z różnych względów zabrakło m.in. Michaela Gardawskiego, Nabila Aankoura, Fabiana Burdenskiego, Kena Kallaste, Mateusza Możdżenia oraz Jacka Kiełba.
Kielczanie mimo tak poważnego osłabienia wcale nie ustępowali gospodarzom, grali odważnie, atakowali i stwarzali sobie sytuacje bramkowe. Bardzo aktywni byli Marcin Cebula a także Elia Sorino. Ten drugi w pierwszej połowie miał dwie świetne okazje na gola, ale najpierw w ostatniej chwili piłkę spod nóg wybił mu Jarosław Jach, a kilka chwil później Zagłębie od utraty bramki uratowała poprzeczka.
Korona swoją dobrą grę golem udokumentowała tuż przed przerwą. Po strzale Gorana Cvijanovica Martin Polacek zdołał odbić piłkę, ale wprost pod nogi Macieja Górskiego, który wślizgiem trafił do siatki. Najpierw sędzia nie uznał bramki odgwizdując pozycję spaloną zawodnika gości. Po analizie VAR zmienił jednak swoją decyzję i kielczanie wyszli na prowadzenie.
Jeszcze w pierwszej połowie Zagłębie miało okazję na wyrównanie. Po błędzie Zlatana Alomerovica piłka już zmierzała do pustej bramki, ale Radek Dejmek w ostatniej chwili uratował swój zespół. Lubinianie jeszcze przy stanie 0:0 mieli doskonałą okazję na gola, kiedy Alan Czerwiński zgrał głową piłkę do Bartłomieja Pawłowskiego, lecz strzał tego drugiego bramkarz gości zdołał zatrzymać końcami palców.
Trener Piotr Stokowiec nie czekał ze zmianami i już w przerwie dokonał dwóch roszad w zespole i na boisko posłał Arkadiusza Woźniaka i Adama Matuszczyka. W tym momencie jedenastka Zagłębia niewiele się różniła od tej, która gra w lidze. Lubinianie przyspieszyli, zaczęli atakować większą liczbą piłkarzy i uzyskali przewagę.
Największe zagrożenie dla Korony stanowiła para Jakub Świerczok i Pawłowski. Ten pierwszy był najbliższy zdobycia wyrównującego gola, ale jego strzał z kilku metrów w ostatniej chwili zablokował Dejmek. Świerczok jeszcze kilka razy próbował szczęścia, ale albo brakowało mu precyzji, albo na drodze stawał bramkarz Korony.
W końcu gospodarze dopięli swego i Łukasz Janoszka trafił do siatki, ale arbiter odgwizdał pozycję spaloną skrzydłowego Zagłębia. Arkadiusz Woźniak domagał się jeszcze analizy VAR całej sytuacji, ale sędzia już decyzji nie zmienił.
Lubinianie naciskali, ale musieli uważać na kontrataki. Po jednej z takich akcji sytuację faulem na Górskim ratował Bartosz Kopacz, za co został ukarany żółtą kartką. Ponieważ było to drugie upomnienie dla obrońcy Zagłębia, musiał opuścić boisko. Chociaż do końca spotkania pozostawało jeszcze kilka minut, od tego momentu lubinianie jakby stracili już nadzieję na doprowadzenie do remisu.