Ekstraklasa piłkarska - zwycięstwo Korony i remis Jagielloni z Lechem
12. kolejka ekstraklasy piłkarskiej rozpoczęła się od meczu w Kielcach, gdzie miejscowa Korona wygrała z Wisłą Płock 2:2. W drugim piątkowym spotkaniu, hicie tej kolejki, Jagiellonia Białystok zremisowała u siebie z Lechem Poznań 1:1.
W Białymstoku podział punktów w meczu z podobnym scenariuszem jak w czerwcu, gdy w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu piłkarskiej ekstraklasy Jagiellonia zremisowała z Lechem 2:2. Wtedy także goście prowadzili i - również przed końcem meczu - decydującego o remisie (na wagę wicemistrzostwa Polski) gola zdobył litewski skrzydłowy Arvydas Novikovas.
Piątkowy mecz obie drużyny zaczęły z dużą dbałością o defensywę. Lepiej radził sobie z tym Lech, który nie pozwolił Jagiellonii praktycznie ani razu zagrozić swojej bramce, bo trudno za takie zagrożenie uznać słaby strzał w 15. min Fiodora Cernycha.
Lech powoli, ale sukcesywnie zyskiwał przewagę w ataku. Pierwszym ostrzeżeniem dla Jagiellonii była akcja z 16. min., gdy po rzucie wolnym głową uderzył Lasse Nielsen, po drodze był jeszcze rykoszet, ale Marian Kelemen zdołał piłkę wybić na róg.
Nie miał na to takiej szansy dziesięć minut później, gdy strzał (albo dośrodkowanie) Darko Jevtica znalazł drogę do siatki. Piłki uderzonej z rzutu wolnego z lewej strony pola karnego nie zdołali wybić ani Cillian Sheridan, ani Guti, a zasłonięty Kelemen nie zdążył z interwencją.
Po zdobyciu bramki goście poczuli się jeszcze pewniej; dwie dobre sytuacje stworzył Mihai Radut, ale słowacki bramkarz Jagiellonii tym razem skutecznie interweniował. Tuż przed przerwą padł gol dla Lecha, ale Nicki Bille Nielsen był na spalonym.
W drugiej połowie Jagiellonia postawiła na atak. Przez długie fragmenty gra toczyła się tuż przed polem karnym Lecha; goście mądrze się jednak bronili, a Matus Putnocky wyłapywał jedynie dośrodkowania albo niezbyt silne strzały.
Na kwadrans przed końcem gry goście mieli ogromną szansę na podwyższenie prowadzenia. Po błędzie Jagiellonii w środku pola wyszli z kontrą, Jevtic zagrał do Christiana Gytkjaera, ale jego strzał z pola karnego ofiarnie obronił Kelemen, doznając przy tym urazu twarzy.
W Jagiellonii bardzo aktywny był Novikovas. I to litewski skrzydłowy w 87. min zdobył wyrównującą bramkę. Dośrodkował z lewej strony Piotr Tomasik, piłkę w polu karnym dograł jeszcze głową Taras Romanczuk, a Novikos strzałem z pierwszej piłki trafił do siatki Lecha.
Po chwili euforii kibiców trybuny ucichły, gdy gola dla gości zdobył Maciej Gajos, szczęśliwie dla gospodarzy był jednak na minimalnym spalonym, więc po weryfikacji wideo sędzia Szymon Marciniak tej bramki nie uznał.
***
Po dwutygodniowej przerwie w rozgrywkach spowodowanej meczami reprezentacyjnymi, w pierwszym spotkaniu 12. kolejki piłkarskiej ekstraklasy w Kielcach Korona zmierzyła się z Wisłą Płock. Przed tym pojedynkiem ciężko było wskazać faworyta, ponieważ gospodarze wszystkie dotychczasowe zwycięstwa w lidze zanotowali na własnym stadionie, „Nafciarze” natomiast byli niepokonani w czterech ostatnich spotkaniach.
W wyjściowym składzie Korony, w porównaniu do wcześniejszych spotkań, pojawił się Krystian Miś zastępujący Kena Kallaste'a, który dopiero w czwartek wrócił ze zgrupowania reprezentacji Estonii. Od pierwszych minut zagrał Jacek Kiełb, którego zabrakło w ostatnim meczu z Pogonią Szczecin.
Od początku meczu przewagę w posiadaniu piłki mieli „Nafciarze” i to oni stworzyli pierwszą groźną sytuację. W czwartej minucie rzut wolny po faulu Krystiana Misia na Konradzie Michalaku wykonał Dominik Furman. Pomocnik Wisły idealnie dograł piłkę na piąty metr do Igora Łasickiego, ale uderzenie głową defensora Wisły wybronił bramkarz Korony.
Inicjatywa cały czas należała do gości, jednak u podopiecznych trenera Jerzego Brzęczka zawodziła skuteczność. Problemy z celnością miał Jose Kante, natomiast w sytuacji sam na sam z Michalakiem świetną interwencją popisał się Maciej Gostomski.
Mimo ciągłych ataków „Nafciarzy” to kielczanie w 29. minucie zdobyli bramkę, którą arbiter najpierw uznał, by po kilkudziesięciu sekundach ją anulować. Po konsultacji z sędzią VAR okazało się, że Elia Soriano gola zdobył ze spalonego.
Pod koniec pierwszej połowy, mimo ciągłego naporu gości, szczęście uśmiechnęło się do Korony. Po faulu na Soriano, rzut wolny z okolic 30. metra wykonał Mateusz Możdżeń, uderzając piłkę w okienko bramki Seweryna Kiełpina. Przy tym strzale nie popisał się golkiper Wisły, który próbując złapać futbolówkę, sam wbił ją do siatki.
Po przerwie podopieczni trenera Gino Letteriego zaczęli grać odważniej i coraz częściej dochodzili do sytuacji bramkowych. W 48. minucie, po szybkim rajdzie lewą stroną, w pole karne przedarł się Miś, jednak sam strzał nie był już precyzyjny i grę rzutem od bramki wznowił Kiełpin.
W 69. minucie goście powinni doprowadzić do wyrównania. Po błędzie kieleckiej obrony w sytuacji sam na sam z Gostomskim znalazł się Nico Varela, jednak pomocnik „Nafciarzy” nie potrafił pokonać dobrze dysponowanego w tym dniu bramkarza Korony.
O tym, że niewykorzystane okazje się mszczą goście przekonali się osiem minut później. Kiełb z rzutu rożnego dograł piłkę do Dejmka, który strącił ją w stronę bramki, a ta, ocierając się jeszcze o Jukicia, wpadła do siatki. Dla 21-letniego Bośniaka było to trzecie trafienie w barwach Korony.
W doliczonym czasie gry gospodarze mogli jeszcze podwyższyć wynik, ale dzięki dwóm interwencjom Kiełpina rezultat nie uległ już zmianie i spotkanie zakończyło się dwubramkowym zwycięstwem Korony.